Goszcząc w piątek w Polsat News marszałek Sejmu Szymon Hołownia powiedział, że „wielokrotnie proponowano mu czy sugerowano, rozpytywano, czy jest gotowy przeprowadzić zamach stanu„. Jak dodał, sugestie te były „testowaniem, co on zrobi”.
– Mówię o „zamachu stanu”, mając na myśli sytuację, w której prezydent został wybrany, a ja mówię: Nie podoba mi się ten prezydent, to może go nie zaprzysięgnę, pobędę sobie prezydentem, bo przecież takie były koncepcje – wyjaśniał Hołownia, a jego słowa wywołały burzę wśród polityków.
Wzywany do wyjaśnień marszałek Sejmu opublikował w sobotę w swoich prywatnych mediach społecznościowych oświadczenie.
Wypowiedź Hołowni o „zamachu stanu”. „W znaczeniu politycznej diagnozy”
„Widzę, że jest potrzeba, więc wyjaśniam że sformułowania 'zamach stanu’ użyłem we wczorajszym 'Gościu Wydarzeń’, podobnie jak wielokrotnie wcześniej, nie w znaczeniu prawnym – co zresztą w rozmowie zostało wyraźnie podkreślone – a politycznej diagnozy, opisu sytuacji w której dochodzi do poważnej destabilizacji państwa i podważenia zasad demokracji”.
W dalszej części wpisu Hołownia opisał naciski, jakim miał być poddawany od chwili rozstrzygnięcia wyborów prezydenckich.
Wybory prezydenckie. Szymon Hołownia: Wzywano mnie do zarządzenia nowych wyborów
„Od drugiej tury wyborów prezydenckich wygranych przez Karola Nawrockiego, w przestrzeni publicznej wielokrotnie formułowano wobec mnie oczekiwania, by nie uznać werdyktu wyborców, nie zwoływać Zgromadzenia Narodowego w celu zaprzysiężenia prezydenta elekta, albo dokonać obstrukcji poprzez ogłaszanie w Zgromadzeniu przerw, wzywano do niekonstytucyjnego przejęcia obowiązków prezydenta, czy wreszcie – zarządzenia nowych wyborów” – wymieniał marszałek Sejmu.
Dalej Hołownia wyjaśnił: „Na wszystkie te, padające publicznie, sugestie odpowiadałem jednoznacznie, i zgodnie z prawem: wyborom prezydenckim przysługuje domniemanie ważności, należy wyjaśnić na drodze postępowań prokuratorskich wszystkie przypadki nieprawidłowości w procesie wyborczym, nie ma podstaw faktycznych i prawnych do nie zwołania Zgromadzenia Narodowego i odebrania przysięgi od nowo wybranego prezydenta RP”.
Tusk reaguje na wypowiedź Hołowni. „Niepoważne słowa mogą zrodzić poważne konsekwencje”
Do sprawy odniósł się Donald Tusk. Podczas sobotniego spotkania w Pabianicach podkreślił, że nieodpowiedzialne słowa i gesty w polityce mogą prowadzić do poważnych konsekwencji. – Słowa, gesty, nieostrożne decyzje, czasami mają konsekwencje dla ludzi, państw – podkreślił.
– Dzisiaj marszałek Sejmu mówi coś o zamachu stanu. Pojawiły się pierwsze sygnały, że mogą być nieprawidłowości, otrzymałem informację jednoznaczną od marszałka Hołowni; cokolwiek wymyślicie i tak zwołam Zgromadzenie Narodowe i zrobię zaprzysiężenie prezydenta Nawrockiego. Właściwie koniec dyskusji, ja nie jestem marszałkiem Sejmu, ja nie zwołuję Zgromadzenia Narodowego – skomentował szef rządu.
Szymon Hołownia w Polsat News: Zamachu stanu ze mną się nie zrobi
Jeszcze w trakcie wywiadu w Polsat News Hołownia zapytany został o konkretne nazwiska w związku z sugerowanym mu zamachem stanu. W odpowiedzi marszałek Sejmu stwierdził, że „przyjdzie czas, że będziemy o tym rozmawiać”.
– Zamachu stanu ze mną się nie zrobi. Nie głosowałem na Karola Nawrockiego, to nie był mój kandydat, natomiast jako marszałek Sejmu jestem zobowiązany uszanować wolę większości wyborców, odebrać przysięgę od prezydenta, zapewnić ciągłość zwierzchnictwa sił zbrojnych, władzy w Polsce i rozmawiać z prezydentem, z którym mamy rozbieżne poglądy na bardzo wiele spraw – podkreślił rozmówca Marcina Fijołka.