Ostatnie tygodnie dla najlepszego polskiego tenisisty są naprawdę udane. Pierwsze sygnały o zwyżce formy Huberta Hurkacza można było zaobserwować podczas turnieju ATP 1000 w Rzymie. W stolicy Italii wrocławianin wybronił zdobycz, po którą sięgnął przed rokiem, docierając do 1/4 finału prestiżowych zmagań.
Co zabawne, Polak podobnie jak w edycji 2024, na tym samym etapie… przegrał dokładnie z tym samym przeciwnikiem. Drugi raz lepszy od „Hubiego” okazał się Amerykanin Tommy Paul.
ATP 250 Genewa: Hubert Hurkacz w starciu z wielką legendą tenisa
Polak z serca Italii przeniósł się do Szwajcarii, gdzie planowo rozegrał ostatni turniej przed wielkoszlemowym Roland Garros 2025. Hurkacz zagrał w turnieju ATP 250 w Genewie, który z czasem okazał się całkiem nieźle obsadzony.
Wrocławianin drogę do finału otworzył sobie świetnym, ćwierćfinałowym zwycięstwem nad Taylorem Fritzem. Amerykanin, obecnie numer 4 rankingu ATP, przegrał z Polakiem – przez co Hurkacz oficjalnie wyrzucił z turnieju „jedynkę”. Jak się okazało, „dwójka” czekała już w finale. Wyzwanie wydawało się jednak jeszcze trudniejsze. Hurkacz w sobotę zagrał bowiem z Novakiem Djokoviciem.
Serb to żywa legenda tenisa. Mając 38 lat na karku, Djoković nadal potrafi zaczarować. Choć trzeba oddać, że wygrywanie turniejów przychodzi mu coraz trudniej. Obecnie Serb „poluje” na wygranie turnieju wielkoszlemowego numer 25 w karierze oraz jubileusz turniejowego triumfu po raz setny(!) w swoim przebogatym dorobku. Djoković dobrą okazję ku temu miał już w 2025 roku, dochodząc do finału ATP 1000 w Miami. Na Florydzie doświadczonego tenisistę zdołał jednak ograć, dosyć niespodziewanie, Czech Jakub Mensik, po dwóch tie-breakach.
Dla Hurkacza sobotni finał w Genewie to był dwunasta tego typu okazja w karierze, spoglądając na tour ATP. Polak zgromadził osiem tytułów, po raz ostatni triumfując w kwietniu 2024 na portugalskich kortach ziemnych w Estoril. Później Hurkacz był jeszcze raz w finale, ale przegrał na trawie w Halle (czerwiec 2024) z Jannikiem Sinnerem.
Polak o krok za Novakiem Djokoviciem. Świetny występ „Hubiego”!
Jak wyglądał finał w Genewie? Hurkacz długo wytrzymywał kilka naprawdę kluczowych momentów. Spoglądając tylko na wynik, tych najważniejszych chwil nie widać, nie są tak oczywiste. Ale fakt faktem, nawet mając po drugiej stronie legendę, Polak potrafił zachwycić pewnością swoich zagrań, niezależnie od presji rywala.
Przykłady takich kluczowych chwil? Piąty gem pierwszego seta, wyjście ze stanu 15:40 przy swoim serwisie. Do tego sytuacja ze stanu 5:5, kiedy wydawało się, że po gemie na 6:5 dla Polaka, bliżej jest tie-breaka, aniżeli wygranej w secie. Hurkacz zdołał jednak wykorzystać swój jeden jedyny moment, co do break pointa. Choć Polakowi pomógł sam Djoković, w ostatnim punkcie popełniając… podwójny błąd serwisowy.
Trzeba jednak pamiętać, że w poprzednich siedmiu meczach Djokovicia z Hurkaczem… siedem razy wygrywał Serb. Polak musiał się mieć zatem na baczności, chcąc odwrócić złą kartę w ósmym starciu z legendą. Druga partia ułożyła się w podobnym scenariuszu, czyli ponownie obaj pilnowali swojego serwisu, a Hurkacz wyszedł po jedenastu gemach na prowadzenie 6:5, z pewną perspektywą tie-breaka. Do takowego, jak się miało okazać, rzeczywiście doszło. Tym razem Serb nie wypuścił tej szansy.
Tie-break rozpoczął się od 0:2, z mini-breakiem na niekorzyść Hurkacza. Polak nie zdołał znaleźć odpowiedzi na kilka wymian, granych z maksymalnym ryzykiem przez będącego pod ścianą Djokovicia. Efekt? Przegrana 2:7 i wyrównanie stanu meczu po dwóch godzinach i dwóch minutach.
Hurkacz nie podłamał się jednak niepowodzeniem w tie-breaku, trzeciego, decydującego seta zaczynając od błyskawicznego przełamania Serba. Po kilku minutach na tablicy wyników było już 2:0 na korzyść Polaka. Publiczność, w większości będąca za wygraną legendy (Djoković ma też rodzinę w Genewie), z podziwem oglądała skuteczną grę Hurkacza.
I znów bardzo ważnym fragmentem był mniej więcej środek seta, przy stanie 4:3 dla Hurkacza z przełamaniem, Polak popełnił banalny błąd pod siatką (0:15), po chwili podwójny błąd serwisowy (0:30) i zrobiło się 15:40. Takiej szansy nie zmarnował Djoković, raz jeszcze potwierdzając swoją wielką klasę sportową. Z początkowego zapasu „Hubiego” nic nie zostało (4:4).
Polak trzymał się jednak do końca, wyrównując na 5:5 po dobrym gemie serwisowym Djokovicia, dodatkowo podbudowanego wcześniejszym przełamaniem. A po kolejnych kilku minutach na ostatecznie 6:6, a więc tie-breaka numer 2, patrząc na sobotni finał w Genewie. Ostatni gem trzysetowego meczu rozpoczął się niemal równo po trzech godzinach gry.
Zaczęło się od 1:2, ponownie z mini-breakiem na korzyść Serba. Hurkacz odrobił jednak straty (2:2) precyzyjnym volleyem pod siatką. Coż jednak z tego, skoro u Polaka mnożyły się również własne błędy, w konsekwencji zamykające nadzieję na sukces (2:6). Djoković zamknął mecz niczym wielki mistrz, asem serwisowym, wywalczając setny tytuł ATP w karierze.
Po zakończeniu finału Hurkacz był jeszcze długo pokazywany, jak załamany spoglądał w kort. Po chwili Polak założył na głowę ręcznik, dobrze wiedząc, jak był blisko sukcesu w Genewie. To jednak Djoković wygrał swój turniej numer 100 w karierze.
Warto dodać, że już niedługo w stolicy Francji, podczas Roland Garros już na powitanie Hurkacza czeka spore wyzwanie. Rywalem wrocławianina będzie bowiem uważany za największy talent ostatnich lat w męskim tenisie, Joao Fonseca. Brazylijczyk ma dopiero 18 lat, ale przykuwa uwagę tenisowego świata. W zestawieniu z Hurkaczem, będącym na fali wznoszącej, już teraz można zacierać ręce na takie starcie w I rundzie na paryskiej mączce.
Roland Garros 2025. Gdzie i kiedy oglądać turniej w Paryżu?
Kwalifikacje do drugiego wielkoszlemowego punktu sezonu tenisowego, rozpoczęły się w stolicy Francji już w poniedziałek, tj. 19 maja. Główna drabinka turniejowa rusza za to na kortach im. Rolanda Garrosa w niedzielę, czyli 25 maja.
Transmisje turnieju będą prezentowane na antenach Eurosportu, a dodatkowo internetowo, za pośrednictwem platformy MAX.
W żeńskim turnieju obrończynią tytułu jest Iga Świątek, która w Paryżu wygrywa nieprzerwanie od 2022 roku. Łącznie Polka sięgnęła po cztery tytuły wielkoszlemowe (2020, 2022, 2023 i 2024), słusznie będąc nazywaną przez świat tenisa „Królową Paryża”.
W przypadku męskiego turnieju singlowego, tytułu najlepszego zawodnika na kortach im. Rolanda Garrosa bronić będzie Carlos Alcaraz.