Jeszcze przed rozpoczęciem spotkania wyjaśniło się, kto będzie rywalką zwyciężczyni z ćwierćfinału Iga Świątek – Elina Switolina, w półfinałowej batalii. Aryna Sabalenka, jak przystało na numer 1 w rankingu WTA, ograła Chinkę Qinwen Zheng. Choć wygrana została odnotowana w dwóch setach, to Białorusinka musiała się sporo namęczyć, żeby odprawić z paryskiego turnieju złotą medalistkę turnieju olimpijskiego (2024).
Roland Garros: Iga Świątek w półfinale! Polka ograła Elinę Switolinę
Po meczu Sabalenka – Zheng, na paryskim korcie zawitały dwie kolejne ćwierćfinalistki. Tym razem był to pojedynek polsko-ukraiński. Z jednej strony obrończyni tytułu, czyli Iga Świątek, nazywana w ostatnich latach „Królową Paryża”. Z drugiej, Elina Switolina, czyli ukraińska faworytka wielu miejscowych kibiców. Pochodząca zza naszej wschodniej granicy zawodniczka w życiu prywatnym jest bowiem partnerką Gaela Monfilsa. Weterana światowych kortów, rekordzisty pod względem zwycięstw wielkoszlemowych wśród zawodników wywodzących się z Francji. Mąż ćwierćfinalistki pojawił się oczywiście na trybunach.
Nie jest jednak tak, że Świątek jest nielubiana, więc można było mówić o naprawdę ciekawym, również kibicowsko, pojedynku. Warto dodać, że Switolina w IV rundzie zdołała odwrócić mecz z ubiegłoroczną finalistką, Jasmine Paolini. Włoszka miała nawet piłki meczowe, ale ostatecznie musiała obejść się smakiem w kontekście awansu. Podobny scenariusz spotkał Świątek. Polka nie musiała stawać przed perspektywą piłek meczowych, ale Jelena Rybakina miała już 6:1, 2:0 na tablicy wyników. Ale podobnie jak Switolina, Świątek udowodniła, że ma wielkie serce do walki, wygrywając ten pełen dramaturgii mecz.
Jak wyglądał wtorkowy ćwierćfinał? Na pewno w pierwszym secie, zaskakująco łatwo dla Polki. Choć wynik 6:1, to tylko złudzenie. Gemy potrafiły bowiem trwać nawet po 10 minut, a Świątek musiała bronić się przed przełamaniami, tak właściwie, od samego startu. Czego nie wykorzystywała Switolina, skrzętnie zapisywała po swojej stronie Polka. Efekt? Dwa przełamania (na 3:1 i 5:1), które dały komfort od startu obrończyni tytułu. Dodajmy jednak, że choć 6:1, to set trwał 46. minut. To pokazuje, jak dużo się działo.
Warto odnotować wiatr, mocno wiejący w Paryżu, o którym wspominaliśmy w trakcie meczu Sabalenki z Zheng. Świątek i Switolina – zwłaszcza przy serwisie – musiały brać poprawkę na tego typu, trudne warunki atmosferyczne. Piłka dostawała podmuchów, które na bieżąco trzeba było korygować, po jednej ze stron kortu wyjątkowo mocno.
Switolina słynie jednak ze swojej nieustępliwości. Ukrainka po kiepskim wynikowo secie pierwszym, w drugim dosyć szybko wyszła na prowadzenie 3:1 z przełamaniem.
To najlepiej pokazało, że Świątek musi się mieć do końca na baczności. Polka zdołała odpowiedzieć błyskawicznie, doprowadzając najpierw do 3:3, a po 35. minutach było 4:4 – po gemach rozegranych w szybszym tempie.
Co ciekawe, Świątek powtórzyła sytuację z meczu przeciwko Rybakinie w III secie. Najpierw Polka wyszła z opałów i 4:5, przy swoim serwisie, a następnie przełamała przeciwniczkę w jedenastym gemie (6:5) i zamknęła spotkanie na 7:5.
Zwycięstwo Świątek ze Switoliną, to 26. wygrana Polki z rzędu na kortach w Paryżu. Piąta tenisistka światowego rankingu jest niepokonana od edycji 2022.
Dodatkowo warto zauważyć, że dla Świątek to drugi wielkoszlemowy półfinał w sezonie 2025. Podczas Australian Open Polka o kilka piłek okazała się słabsza od późniejszej triumfatorki turnieju w Melbourne, Madison Keys.
Tym razem wyzwanie wcale nie będzie prostsze. Mecz Świątek z Sabalenką zapowiada się przepysznie. Wydaje się, że to wręcz przedwczesny finał w turnieju singlistek. Półfinały turnieju pań zaplanowano na czwartek (tj. 5 czerwca).