„Jeden z moich ulubionych turniejów w tym roku za mną. Powoli idę w kierunku, w którym chcę i wyjeżdżam stąd z dobrze wykonaną pracą, wieloma dobrymi wspomnieniami, ale i z lekcjami” – tymi słowami Iga Świątek zaczęła obszerny wpis na Instagramie, w którym podsumowała swój udział w tegorocznym Indian Wells.
Polka odniosła się do zarzutów pod swoim adresem, które od półfinałowej porażki zalały media społecznościowe. „Widzę co w ostatnim czasie mówi się o zmianie mojego zachowania na korcie, o emocjach. Mimo tego, że nie czuję się komfortowo z tłumaczeniem się, czas żebym przedstawiła moją perspektywę i ucięła spekulacje i teorie wyssane z palca” – napisała tenisistka.
Iga Świątek odpowiada na zarzuty
Podczas półfinału z Mirrą Andriejewą kamery telewizyjne uchwyciły moment, w którym Iga Świątek zamiast odrzucić piłkę w kierunku chłopca do podawania piłek, z impetem uderzyła ją rakietą o kort. Piłka odbiła się wysoko i poleciała w stronę trybun, co wywołało ożywioną reakcję publiczności.
„Prawdą jest, że dałam upust emocjom w sposób, z którego nie jestem dumna. Moim celem nie było jednak wycelowanie piłki w nikogo a upust frustracji poprzez odbicie piłki w ziemię” – przyznała zawodniczka.
Iga Świątek podkreśliła, że od razu przeprosiła ball boya. „Wiele razy widziałam innych zawodników uderzających piłką w ziemię z frustracji i nie spodziewałam się takich drastycznych ocen. Zazwyczaj hamuje akie impulsy, więc pół żartem pół serio mogę powiedzieć, że nie mam w tym doświadczenia i że w złości źle tą piłką przycelowałam” – tłumaczyła.
Iga Świątek o aferze dopingowej
W dalszej części wpisu Iga Świątek nawiązał do afery dopingowej. Tłumaczyła, że „było to dla niej niezwykle trudne doświadczenie, którego nadal do końca nie wymazała z pamięci”. „Można to było zobaczyć na korcie w Dubaju i na pewno wiem, że kontynuowanie gry gdy wracam do przeszłości i frustruję się tym, na co nie mam już wpływu, to nie jest dobra droga” – podkreśliła 23-latka.
Zawodniczka podkreśliła, że „jej team od razu wyłapał problem, jednak na przepracowanie tego i zmianę perspektywy potrzeba czasu i dużej pracy przy wsparciu zespołu”.
Świątek: Przez trzy tygodnie codziennie płakałam
Tenisistka tłumaczyła, że „musi wykonać nad sobą pewną pracę”. „Mierzę się z nowymi elementami tej układanki: zmieniają się okoliczności, moje doświadczenia, zmieniam się ja sama, moje przeciwniczki i muszę się w tym odnaleźć. Nie zawsze jest łatwo i mi teraz najłatwiej nie jest” – przyznała dodając, że „w sporcie nie ma robotów”.
„Trzy sezony zagrałam wspaniale, ale nic nie przychodzi samo i nie jest powiedziane, że wyniki zawsze będą przychodziły (a raczej będę je osiągała) ze swobodą i kontrolą. Tak działa życie i tak działa sport. Ja sama czasami o tym zapominam” – dodawała.
Zawodniczka zwróciła uwagę na fakt, że jej zachowanie podlega ciągłej ocenie. „Kiedy jestem bardzo skupiona i nie okazuję zbyt wielu emocji na korcie, nazywana jestem robotem, a moja postawa nieludzką. Gdy teraz okazuję ich więcej, gdy przeżywam niektóre sytuacje lub nawet czasami trochę walczę ze sobą, okazuje się, że jestem niedojrzała i histeryczna” – opisywała stwierdzając, że „to nie jest dobry standard, szczególnie że pół roku temu miała poczucie, że jej kariera wisiała na włosku, przez trzy tygodnie codziennie płakała i nie chciała wychodzić na kort”.
Iga Świątek zwróciła się do kibiców
23-latka przyznała, że ma wątpliwości, czy jej tłumaczenia przekonają kibiców. Podziękowała także tym, którzy ją wspierają i odnoszą się z życzliwością.
„Wiem, że nigdy nie zadowolę wszystkich. Idę własną drogą. Staram się dawać kibicom radość z oglądania moich meczów, a dzieciakom dobry przykład i inspirację. Pracuję nad sobą, stawiam sobie ambitne cele (może czasami za ambitne). I wierzę, że czasami robiąc dwa kroki do przodu i jeden do tyłu, w swoim tempie do nich dojdę” – podsumowała.