Zdecydowana większość z 90 mld ptaków i ssaków hodowlanych rośnie na fermach przemysłowych. Liczba takich obiektów, a zarazem zwiększa się z roku na rok. Zwierzęta trzymane są w przepełnionych budynkach, gdzie nie są w stanie doświadczać swoich naturalnych zachowań.
90 proc. z tej liczby stanowią ptaki: indyki hodowane na mięso lub kury do „produkcji” jaj. Obrońcy zwierząt mówią wprost: ptaki w hodowlach mają jeszcze gorzej niż świnie i krowy.
To oczywiście nie wszystkie zwierzęta. W przypadku ryb i krewetek mówimy o ok. dwóch bilionach „sztuk” rocznie. Ryby często cierpią, zarówno w hodowli, jak i podczas połowów, nie mówiac już o niehumanitarnym zabijaniu. Ich dobrostan nie jest właściwie w żaden sposób chroniony.
Przekroczenie progu w masowej hodowli
Obecnie rozwija się także przemysł owadów, który działa podobnie jak chów kurczaków, świń, czy ryb – celem jest produkcja jak największej liczby zwierząt przy jak najniższych kosztach. Owady rosną w specjalnych pojemnikach lub na tackach, po kilku tygodniach zostają zamrożone, ugotowane, uduszone lub rozdrobnione na mączkę. To wszystko „bez znieczulenia”. Owady trafiają najczęściej do pasz przeznaczonych dla innych zwierząt hodowlanych, w mniejszym stopniu przeznacza się je do bezpośredniego spożycia dla ludzi.
Według analiz organizacji badawczej Rethink Priorities ludzkość jest na dobrej drodze, aby do 2033 r. wyhodować i zabić prawie 6 bilionów zwierząt rocznie. To liczba cztery razy większa niż wynosiła produkcja odzwierzęca 2023 r.
Największy wzrost odnotuje hodowla małych zwierząt: krewetek, ryb i, przede wszystkim, dwóch gatunków owadów – larw mącznika i czarnej muchy.
Radykalne zmiany w światowym rolnictwie i modelu hodowli doprowadziły do wzrostu produkcji odzwierzęcej, jak i cierpienia zwierząt.
Spożycie drobiu na świecie rośnie z roku na rok, a potrzeba około 127 kurczaków, aby wyprodukować taką samą ilość mięsa, jaką uzyskuje się po zabiciu jednej krowy.
W związku tym m.in. Amerykanie przeszli na spożycie gatunków zwierząt o mniejszych rozmiarach, wtedy też całkowita liczba zwierząt hodowanych na amerykańskich fermach przemysłowych gwałtownie wzrosła.
Ta sama zasada dotyczy ryb i krewetek – trzeba zabić około 28,5 tys. krewetek, aby uzyskać taką samą ilość mięsa, jak z jednej krowy. Najwięcej ryb i krewetek jest poławiane nie z oceanów, a ze stawów hodowlanych. Często nawet nie bierze się pod uwagę, że te zwierzęta również odczuwają ból.
Rethink Priorities podaje, że bezkręgowce, takie jak krewetki i owady, mogą być świadome, co oznacza, że posiadają złożoną zdolność odczuwania bólu, przyjemności i innych doznań.
Przez długi czas prowadzono zresztą stosunkowo niewiele badań na temat tego, czy bezkręgowce, takie jak krewetki i owady, posiadają zdolność odczuwania, ale w ostatnich latach ta sytuacja zaczęła się zmieniać.
„Coraz więcej dowodów wskazuje na to, że owady posiadają pewną formę świadomości” – powiedział portalowi Vox Jonathan Birch, filozof z London School of Economics.

Niektóre badania wykazały np., że muszki owocówki mogą mieć zdolność odczuwania bólu i czerpania przyjemności z zabawy. Z kolei muchy i komary, a także karaluchy i termity, spełniają sześć z ośmiu kluczowych kryteriów świadczących o inteligencji.
Krewetki i kraby mają też nocyceptory, czyli neurony czuciowe. To ważny wskaźnik świadomości.
Jonathan Birch uważa, że wielu ludzi wieści te zasmucą, bo będą świadczyć o jeszcze większym upadku moralności.
W 2022 roku w Wielkiej Brytanii uchwalono ustawę o dobrostanie zwierząt (zdolność odczuwania). Krewetki, homary, kraby i raki umieszczono na liście zwierząt zdolnych do odczuwania. W dużej mierze zadecydowała o tym opinia Jonathana Bircha.