Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował w piątek dane dotyczące inflacji konsumenckiej w Polsce. Jak zwykle w marcu, przedstawiono dane za dwa miesiące, czyli styczeń i luty w ramach rewizji koszyka dóbr i usług, na podstawie których oblicza inflację.
Inflacja na początku 2025 r. Dane lepsze od prognoz
Zarówno w styczniu, jak i w lutym ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły o 4,9 proc. rok do roku. To mniej niż spodziewali się ekonomiści, którzy szacowali, iż w lutym wzrost wyniesie 5,3 proc. Na takim poziomie – jeszcze przed rewizją – GUS wstępnie szacował odczyt inflacji konsumenckiej za styczeń br., co byłoby najwyższym wynikiem od grudnia 2023 roku, kiedy to odnotowano 6,2 proc. Jako że skorygowano wynik za styczeń, nie mamy do czynienia ze spadkiem, a ze stabilizacją inflacji. W grudniu 2024 roku odnotowano 4,7 proc. rok do roku.
Z danych GUS wynika, że w lutym w porównaniu z analogicznym okresem 2024 roku ceny w największym stopniu wzrosły w kategorii użytkowanie mieszkania lub domu i nośniki energii (wzrost o 10,7 proc.). W kategoriach żywność i napoje bezalkoholowe i napoje alkoholowe i wyroby tytoniowe ceny poszły w górę odpowiednio o 6,2 i 5,1 proc.
Z prognoz przedstawionych przez Narodowy Bank Polski (NBP) wynika, że inflacja w tym roku wyniesie 4,9 proc., w 2026 roku będzie to 3,4 proc., a dopiero w 2027 roku uda się osiągnąć cel inflacyjny NBP, czyli 2,5 proc.
Do tych prognoz odniósł się dziś w TVN 24 minister finansów Andrzej Domański, podkreślając, że szacunki resortu są nieco bardziej optymistyczne. – My w ministerstwie finansów oczekujemy, że inflacja na koniec roku będzie bliżej 4 proc. a nie 5 proc., jak oczekują analitycy NBP – powiedział w programie „Jeden na Jeden” szef resortu finansów.