-
Szopy pracze, inwazyjny gatunek pochodzący z Ameryki, pojawiły się w Białowieskim i Wigierskim Parku Narodowym, co stanowi początek ich ekspansji na wschód Polski.
-
Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska ostrzega przed zagrożeniem dla rodzimych gatunków oraz ludzi, podkreślając szybki wzrost populacji szopów praszy.
-
Szopy pracze zagrażają lokalnym ekosystemom, niszcząc gniazda ptaków, polując na rozmaite gatunki oraz przenosząc niebezpieczne patogeny i pasożyty.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Szop pracz pochodzi z Ameryki, ale gdy pojawia się w ogródku czy na tarasie domu pod lasem, to nie jest to już jedynie widok z okolic Nowego Jorku, Filadelfii, Toronto czy San Francisco. To już również widoki z Europy, także z Polski. Mieli się do niego czas przyzwyczaić zwłaszcza mieszkańcy województw zachodniopomorskiego i lubuskiego. Tam kroczących do nas z Niemiec szopów jest najwięcej.
„Wzbogacenie fauny łowieckiej”. Tak szop pracz opanował Europę
Ich inwazja w Europie rozpoczęła się właśnie u naszych zachodnich sąsiadów. Już w 1927 r. miała miejsce pierwsza próba wypuszczenia szopów na wolność, w okolicach Frankenburgu w Hesji – wtedy jeszcze nieudana.
W kwietniu 1934 r. na posesji leśnej Rolfa Haaga wypuszczono kolejne siedem osobników. Po co? Jak to ujął Rolf Haag w swoim wniosku do hitlerowskiego już wtedy związku łowieckiego Hesji, chodziło o „wzbogacenie fauny łowieckiej Niemiec”. Wzbogacenie o inwazyjny i szalenie groźny gatunek.
Można więc powiedzieć, że szopa pracza w Europie, także w Polsce, zawdzięczamy Trzeciej Rzeszy. No i Waltowi Disneyowi, bowiem zwierzę to ma niezwykle dobrą prasę, którą ukształtowały w sporej mierze kreskówki.
Wygląda sympatycznie, budzi zaufanie, dobrze się kojarzy. „Nie dajmy się jednak zwieść. Pomimo tego, że jest uroczy, wygląda niewinnie i sympatycznie to inwazyjny gatunek obcy, który zagraża rodzimym gatunkom, a nawet ludziom. To bezwzględny drapieżnik, który świetnie wspina się i pływa, dzięki czemu łatwo zdobywa pożywienie. Poluje na różnego rodzaju gatunki – od bezkręgowców po kręgowce” – alarmuje jednak Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Białymstoku.
Szopy pracze to dramatyczna inwazja. Liczby porażają
Liczby porażają. Cztery lata temu polscy myśliwi w okresie od 1 kwietnia do 31 marca na terenie tylko dawnego woj. zielonogórskiego, a zatem nawet nie całego obecnego woj. lubuskiego, wyeliminowali 900 szopów. Trzy lata temu było to 2 tys. zwierząt, dwa lata temu – 4,5 tys., a w sezonie 2024/2025 – już 7 tys.
To pokazuje, że tych amerykańskich drapieżników jest coraz więcej. Ich inwazja na Polskę ruszyła może w okolicach drugiej wojny światowej, może po niej. W każdym razie zwierzę jest notowane w polskich lasach oficjalnie od 1954 r.
Dzisiaj obecność szopa z Ameryki nikogo w Polsce nie powinno już dziwić. Jak się okazuje, nawet w odległych zakątkach kraju jak Podlasie. Tam znajdują się Białowieski Park Narodowy i Wigierski Park Narodowy – dwie perły polskiej przyrody.
Inwazyjne szopy dotarły do bezcennych parków narodowych
Szopy zaczynają im zagrażać. Na terenie Białowieskiego Parku Narodowego pierwsze osobniki widywano już w 2015 r. Gatunek obserwowany jest teraz zwłaszcza w Puszczy Białowieskiej oraz Wigierskim Parku Narodowym.
„Na Podlasiu mamy więc do czynienia z początkowym etapem ekspansji, kiedy można jej relatywnie łatwo zapobiec, a przynajmniej spowolnić proces. Dlatego cieszy nas, że zagrożenie zostało dostrzeżone, zwłaszcza przez ornitologów oraz członków Polskiego Związku Łowieckiego, oraz sygnalizowana jest gotowość do współpracy w zakresie hamowania ekspansji szopa” – informuje RDOŚ w Białymstoku.
Dla których zwierząt szop jest zagrożeniem?
Przyrodnicy przypominają, że szopy plądrują stanowiska gatunków rodzimych, zwłaszcza ptaków siewkowych, na których ochronę przeznacza się miliony euro.
Siewkowate to tylko część problemu. Wiemy, że szop pracz nie oszczędza żadnego polskiego kręgowca odpowiedniej dla niego wielkości, a demoluje też populacje bezkręgowców, takich jak raki i słodkowodne małże. Zjada żaby, traszki, jaszczurki.
Znajdowano splądrowane przez te drapieżniki gniazda niemal wszystkich gatunków polskich ptaków, także drapieżnych jak myszołowa, jastrzębia czy rybołowa. Pod Międzychodem znaleziono szopa śpiącego w gnieździe myszołowa, w którym wcześniej zniszczył lęg.
– Szop śpiący w ogołoconym gnieździe myszołowa czy jastrzębia to coraz częstszy widok – mówi prof. Tadeusz Mizera z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Celem ataków są także gniazdujące w lasach bociany czarne. Te są w stanie obronić się silnymi dziobami przed napastnikiem. Rybołów czy myszołów nie ma szans. – On sam waży 2 kg, a szop osiąga o wiele więcej – zauważa ekspert.
Szop śpiący w ogołoconym gnieździe myszołowa czy jastrzębia to coraz częstszy widok

Szop pracz zagraża każdemu polskiemu małemu kręgowcowi
Dlaczego szop pracz jest takim zagrożeniem w Polsce, ale w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie czy Meksyku już nie, pokazuje przykład dziuplaków, takich jak dzięcioły. Te ptaki chronią swe jaja i pisklęta w dziuplach wykuwanych w drzewach od pokoleń na odpowiednią w Polsce głębokość.
Dotąd nikt tutaj nie miał dostępu do takich gniazd. Wkroczył szop ze swoimi długimi i sprawnymi łapami, którymi potrafi wyjąć łup z głębokiej dziupli. I koniec, żaden polski ptak nie jest na to gotowy. Nie miał czasu się dostosować do zagrożenia tak, jak gatunki amerykańskie.
Białostocka RDOŚ wymienia zagrożenia związane z szopami:
-
Wpływają na zmniejszenie populacji lub eliminowanie gatunków rodzimych, poprzez konkurencję pokarmową, drapieżnictwo oraz zakłócanie funkcjonowania ekosystemów.
-
To nosiciele wielu patogenów i pasożytów, m.in. świerzbu, tasiemca bąblowca, włośnia, wścieklizny czy glisty szopiej, która może spowodować ciężkie kalectwo albo śmierć człowieka.
-
Jako zwierzęta drapieżne mają ponadto istotny wpływ na spadek liczebności gryzoni, płazów, a nawet żółwia błotnego.
-
Niszczą lęgi rzadkich i zagrożonych ptaków.
To tylko te najważniejsze, gdyż plaga jest poważna i dotyka całej polskiej przyrody. Jeżeli nie zostanie wyhamowana, grozi jej poważne niebezpieczeństwo, a może być ono szczególnie widoczne w takich ważnych enklawach przyrodniczych jak Białowieski Park Narodowy i Wigierski Park Narodowy.
Dlatego władze przypominają, że obserwacje szopa pracza należy zgłaszać właściwej terytorialnie gminie, która zobowiązana jest do podjęcia działań. Musi poinformować RDOŚ, a ona wprowadza informację do Rejestru Inwazyjnych Gatunków Obcych.