-
Szerszeń żółtonogi, inwazyjny gatunek z Azji, rozprzestrzenia się w Europie wypierając rodzime owady.
-
Brytyjscy naukowcy odkryli unikalną częstotliwość dźwięków wydawanych przez te szerszenie, umożliwiającą lokalizację ich gniazd.
-
Wykrywanie gniazd może pomóc w ograniczaniu inwazji, a inwazyjne owady są coraz bliżej Polski.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Wlk. Brytania jest jednym z tych europejskich państw, które zostały już podbite przez szerszenie Azji, nienależące do europejskiego ekosystemu. To owady inwazyjne i bardzo groźne dla miejscowej przyrody, zwłaszcza świata bezkręgowców. Nawet dla samych szerszeni europejskich, których azjatycki krewniak wypiera.
Vespa velutina, czyli szerszeń żółtonogi, zwany też szerszeniem czarnym z uwagi na czarne barwy ciała i właśnie żółtawe końcówki odnóży, to krewniak pszczół znacznie od nich większy. Ma 3 cm długości w wypadku królowej i 2 cm w wypadku robotnic. To podobne rozmiary jak u szerszenia europejskiego, u którego królowe też miewają od 2,5 do 3 cm długości (czasami więcej).
Szerszeń żółtonogi to groźny, inwazyjny gatunek z Azji
Szerszeń żółtonogi to obcy i na dodatek inwazyjny przedstawiciel błonkówek, który dotarł na kontynent europejski z Azji. Jego naturalnym miejscem zamieszkania są południowe Chiny, Indochiny, Birma i Indie.
Z czasem zaczął podbijać nowe obszary, najpierw w Azji (Daleki Wschód: Korea i Japonia, z populacją na wyspie Cuszima), stamtąd dotarł do Europy. W 2010 r. pierwszy raz widziano go w Hiszpanii, rok później – we Francji, Portugalii i Belgii. Do dzisiaj ma opanowany cały Benelux i Włochy, a także Wyspy Normandzkie na Kanale La Manche.
W 2023 r. na terenie Wlk. Brytanii zlokalizowano i zniszczono 73 gniazda tych wielkich os. Były wśród nich także kolonie w samym Londynie. Nie jesteśmy w stanie ustalić, jak i kiedy dokładnie trafił do Europy, ale „The Guardian” wysuwał hipotezę, że ta błonkówka dotarła najpierw właśnie do Francji z ładunkiem azjatyckiej ceramiki z Chin i to już 20 lat temu.
Do tej pory 2025 r. na terenie Wlk. Brytanii szerszenia żółtonogiego zaobserwowano już 37 razy – przytacza BBC. Jak informuje stacja, wobec narastającej inwazji, która za chwilę wymknie się nam z rąk, udało się jednak opracować pewną metodę zwalczania lub przynajmniej ograniczania zagrożenia. Bazuje ona na dźwiękach wydawanych przez te błonkówki.
Szerszenie z Azji mają specjalną częstotliwość
Zespół badawczy Uniwersytetu w Southampton w południowej Anglii poinformował, że po raz pierwszy udało mu się ustalić częstotliwość, której szerszenie używają w swoich gniazdach.
Te spore konstrukcje pojawiają się szczególnie jesienią. Nawiasem mówiąc, to właśnie wzrost liczby gniazd tych owadów w Wlk. Brytanii spowodował, że udało się przeprowadzić sprawnie prace nad ustalaniem częstotliwości, której używają szerszenie.

Na nasze szczęście to częstotliwość unikalna i właściwa tylko im. To znaczy, że jeśli wykryje się taki dźwięk w naturze, to prawie na pewno będą inwazyjne szerszenie. Podstawowa częstotliwość gniazd wynosi 125 Hz, a głośność ok. 51 decybeli, ale dźwięki wydawane przez kolonie mają swoją specyfikę i da się je namierzać nawet zdalnie.
To jest krok do zbudowania dronów, które mogą patrolować okolice i nasłuchiwać takich dźwięków. W ten sposób mogłyby namierzyć gniazda szerszeni, co ułatwiłoby ich odszukanie i zlikwidowanie. Problem w tym, że zasięg czujników dźwiękowych w takim dronie to maksymalnie 20 metrów. Trzeba będzie więc podlecieć stosunkowo blisko.
Dobre i to, gdyż gniazda te często są dobrze zamaskowane i nie tak łatwo je znaleźć. Są też znakomicie chronione. Badania wykazały, że szerszeń żółtonogi jest o wiele agresywniejszy od szerszenia europejskiego, a strefę ochronną wokół gniazda roztacza na pięć metrów wokół. Kto zbliży się na tę odległość, jest atakowany.
Inwazyjny szerszeń w Polsce to tylko kwestia czasu
„Owad ten może się rozprzestrzeniać zarówno samodzielne, jak i w wyniku zawleczenia hibernujących zapłodnionych królowych wraz z transportowanymi materiałami ogrodniczymi i drzewnymi – w takim stanie przez okres kilku miesięcy nie pobierają one pokarmu i mogą być przetransportowane na duże odległości” – informuje Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska.
„Gatunek jest drapieżnikiem pszczoły miodnej i może mieć wysoce negatywny wpływ na pszczelarstwo. Poluje także na inne gatunki owadów i może konkurować z rodzimym gatunkiem szerszenia europejskiego” – przestrzega GDOŚ.