Rakieta balistyczna wystrzelona przez rebeliantów Huti z terytorium Jemenu uderzyła w okolice lotniska w niedzielę rano. Choć początkowo informowano o dwóch osobach rannych, izraelskie media podają, że liczba ta wzrosła do sześciu.
Izrael. Rakieta Hutich uderzyła w okolice lotniska. Rośnie liczba rannych
Wśród poszkodowanych w ataku jest: 50-latek z urazem kończyn, 54- i 38-latka, które ucierpiały z powodu fali uderzeniowej, 64-latek uderzony przez jakiś przedmiot oraz kolejne dwie kobiety – w wieku 22 i 34 lat – które doznały obrażeń podczas ucieczki w poszukiwaniu schronienia.
Ranni zostali przewiezieni do szpitali w środkowej części Izraela. Kolejne dwie osoby trafiły pod opiekę personelu medycznego z powodu ataku paniki.
Nagrania z kamer monitoringu uchwyciły moment, w którym pocisk uderzył w zagajnik przylegający do jednej z dróg technicznych na terenie lotniska. O godz. 9.22 w środkowej części kraju zawyły syreny. Niespełna pięć minut wcześniej na telefony mieszkańców przyszło ostrzeżenie o ataku rakietowym dalekiego zasięgu.
Chaos na lotnisku Ben Guriona. „Polacy utknęli”
Główny międzynarodowy port lotniczy Izraela ponownie otworzył swoją przestrzeń powietrzną po około godzinie od ataku. Mimo to niemiecka grupa przewoźników Lufthansa, w skład której wchodzą Lufthansa, SWISS, Austrian Airlines i Brussels Airlines, odwołała wszystkie loty zaplanowane na lotnisku Ben Guriona na niedzielę. Hiszpańskie linie lotnicze Air Europa również odwołały loty między Tel Awiwem a Madrytem.
– Grupa Polaków utknęła na lotnisku Ben Gurion z powodu ataku rakietowego przeprowadzonego przez rebeliantów Huti. Rakieta wyleciała z Jemenu i pierwszy raz odłamek trafił w lotnisko: spadł na terminal nr 3. Samoloty przez chaos i dezorganizację samoloty odleciały bez pasażerów. Spotkaliśmy kilkunastu Polaków, którzy muszą zostać przynajmniej dzień dłużej w Izraelu – relacjonował dziennikarz Polsat News Anouar Abou-Hilal.
– Ruch pociągów został chwilowo wstrzymany. Chwilowo zamknięto również lotnisko. Niektóre samoloty odlatywały, niektóre nie. Na lotnisku panował chaos, nerwy przy wsiadaniu do autobusu, pewne zamieszanie organizacyjne. Czuć było strach – dodał reporter.
Huti przyznali się do ataku. „Nie mamy żadnych czerwonych linii”
Huti – ustami swojego rzecznika wojskowego – przyznali się do odpowiedzialności za niedzielny atak. W telewizyjnym przemówieniu Yahya Saree ostrzegał także linie lotnicze, że izraelski port „nie jest już bezpieczne dla podróży lotniczych”. Uznawani przez Zachód za organizację terrorystyczną rebelianci kontrolują dużą część Jemenu, w tym wybrzeże Morza Czerwonego. Organizacja jest jedną ze stron tamtejszej wojny domowej, która trwa od 2014 r.
Wspierani przez IranHutiod wybuchu wojny w Strefie Gazy atakują Izrael rakietami i dronami. Jak deklarują, ma to być pomoc dla palestyńskiej organizacji terrorystycznej Hamas. Huti regularnie atakują też statki handlowe na Morzu Czerwonym i Zatoce Adeńskiej.
Mohammed al-Bukhaiti, wysoki rangą członek tego ruchu, powiedział katarskiej telewizji Al-Araby, że rebelianci zademonstrowali w niedzielę swoją zdolność do uderzenia na wrażliwe cele w Izraelu i nie mają „żadnych czerwonych linii” w swojej walce z państwem żydowskim.
Źródła: Times of Israel, ynet.