Odpady plastikowe zaśmiecają strumienie, kanały, rzeki, jeziora i finalnie trafiają do mórz i oceanów. Problem ten wymyka się spod kontroli. Filip Piotrowski z Waste Free Oceans, która zajmuje się rozwiązywaniem tego kłopotu uważa, że kluczowe są zmiany systemowe, a do nich dochodzi zazwyczaj w momentach granicznych, gdy okazuje się, że zagrożenie jest większe niż się wydawało. – Podstawowa kwestia to jednak edukacja – mówi Piotrowski.
Rzeki są głównym źródłem zanieczyszczenia mórz i oceanów
Komu przeszkadza plastik pływający w morzach?
Mikro- i nanoplastik jest już wszędzie, choć w największych ilościach występuje w morzach i oceanach. Zdaniem badaczy mikrocząsteczki tworzyw sztucznych przenikają do roślin i hamują kluczowy proces fotosyntezy. Naukowcy doszli też do wniosku, że obecność tworzyw sztucznych w poszczególnych warstwach geologicznych jest wskaźnikiem rozpoczęcia antropocenu. Także w przewodach pokarmowych dwóch gatunków ptaków żyjących na obszarze Polski wykryto mikroplastik.
– Zwierzęta żyjące w morzach zjadają pływające odpady, wiele z nich od tego po prostu umiera, musimy sobie zdawać z tego sprawę – mówi Piotrowski i dodaje: – My nie do końca wiemy, jakie są skutki obecności mikroplastiku w wodach i tutaj pojawia się wielka niewiadoma: co dalej? Mikroplastik jest wszędzie, przekracza barierę krew-mózg i odkłada się w naszych mózgach, ale nie dysponujemy jeszcze dokładnymi wynikami badań na temat jego wpływu na zdrowie – zaznacza ekspert.
Jeśli okaże się, że zanieczyszczenie mikroplastikiem można łączyć z chorobami nowotworowymi, prawdopodobnie zmiany systemowe nadejdą dużo szybciej – zwraca uwagę Filip Piotrowski. Ponadto, za pływające śmieci płacą gminy oraz mieszkańcy, bo za odbiór nadwyżki odpadów ktoś musi zapłacić.
Gdybyśmy chcieli oczyścić powierzchnię mórz i oceanów musielibyśmy użyć różnych rozwiązań w globalnej skali
– Musimy zacząć działać już teraz i to na poziomie globalnym – mówi ekspert z Waste Free Oceans. Są na to konkretne pomysły. Rozwiązania już są na poziomie kontynentów. W UE są już odpowiednie przepisy polegające na produkcji recyklatów.
Bo wreszcie na świecie pojawiła się potrzeba, żeby tworzywa poddawać recyklingowi. Taki surowiec nadaje się do mieszania lub produkcji opakowania w 100 proc.
Żeby wyłowić odpady z mórz i wyprodukować z nich kolejne produkty Waste Free Oceans współpracuje z rybakami, recyklerami i właścicielami marek, aby promować „czyszczenie” wód i produkcję materiałów, które do niedawna zaśmiecały środowisko.
W Tanzanii, Hondurasie, a nawet w Rumunii Waste Free Oceans zebrało już z rzek sporo śmieci. Projekt ma być zrealizowany również w Polsce.