Trudne zadanie dla kandydata KO
Przed prezydentem Warszawy trudne zadanie, bo do wygranej nie wystarczą mu głosy wyborców Szymona Hołowni i kandydatów lewicowych. Musi znaleźć sposób na dotarcie do przynajmniej części elektoratu Sławomira Mentzena – albo go pozyskać, albo zniechęcić do głosowania na Karola Nawrockiego. Rafał Trzaskowski powinien też zmobilizować tych Polaków, którzy nie wzięli udziału w niedzielnym głosowaniu. – Mamy to wszystko przemyślane, pracujemy, układamy plan na najbliższe dni – mówi nam polityk KO zaangażowany w kampanię.
Sam kandydat w poniedziałek i wtorek odbył serię rozmów z koalicjantami i uzyskał poparcie: Szymona Hołowni, Władysława Kosiniaka-Kamysza i Magdaleny Biejat. Adrian Zandberg postanowił nikogo nie wspierać w drugiej turze wyborów. – Wyborcy to nie są worki z ziemniakami, żeby ich politycy przekazywali temu czy innemu politykowi – tłumaczył w Radiu Zet. Politycy KO liczą jednak, iż większość zwolenników lidera Razem i tak w drugiej turze odda głos na Trzaskowskiego. – Rafał jest im zdecydowanie bliższy ideowo niż Nawrocki – tłumaczą nasi rozmówcy.
Debata z Mentzenem?
Sławomir Mentzen wybrał inną drogę – zaprosił obu kandydatów do rozmowy na swym kanale na YouTube i przygotował ośmiopunktową deklarację, którą – jak oczekuje – obaj podpiszą. Nawrocki już odpowiedział na propozycję lidera Konfederacji – do rozmowy obu polityków ma dojść w czwartek o 13. Kandydat PiS poparł też jego nową „ósemkę”.
Trzaskowski podczas spotkania w Sosnowcu również zgodził się na rozmowę. – Przyjdę na spotkanie, porozmawiamy, ale nie gwarantuję, że coś podpiszę – stwierdził. – Otwarta debata to coś, czego wszyscy potrzebujemy – podkreślił.
Lista oczekiwań niedawnego kandydata Konfederacji dotyczy m.in. braku zgody na wysłanie polskich żołnierzy do Ukrainy (w tej sprawie panuje ponadpartyjny konsensus, a rząd wielokrotnie zapewniał, że nie rozważa takiej możliwości), ale też spraw, które mogą być kłopotliwe dla Trzaskowskiego, jak zablokowanie akcesji Ukrainy do NATO i zablokowanie ratyfikacji „nowych traktatów unijnych osłabiających rolę Polski np. poprzez osłabienie siły głosu lub odebranie prawa weta”. Kandydat KO jest bowiem znany ze swych proeuropejskich poglądów. – Widziałem postulaty pana Mentzena – rozumiem, że to kwestie, na których zależy jemu, przede wszystkim jego wyborcom. Z wieloma z tych postulatów się zresztą zgadzam – zadeklarował we wtorek Trzaskowski, bez wdawania się jednak w szczegóły.
„Wybór między stabilizacją i chaosem”
Oprócz dialogu z wyborcami konkurencji przed prezydentem stolicy, jego sztabem i Koalicją Obywatelską jeszcze jedno ważne zadanie – mobilizacja tych wyborców, którzy nie wzięli udziału w pierwszej turze. Jest ich sporo m.in. w kilku regionach, gdzie tradycyjnie wygrywa KO, ale w których w niedzielę była słaba frekwencja. To przede wszystkim opolskie, warmińsko-mazurskie i lubuskie. – Mamy to wszystko na uwadze, będziemy walczyć także o tych wyborców – obiecują sztabowcy Trzaskowskiego.
Czym kandydat i jego zaplecze chcą przekonać elektorat? Przede wszystkim wyrazistym, polaryzacyjnym przekazem. – Chcemy pokazać, między czym a czym będzie wybór 1 czerwca. Między stabilizacją, współpracą, która rządowi da szansę na realizację dobrych rozwiązań programowych, a niepewnością, chaosem i konfliktem. To będzie wybór między Polską otwartą, tolerancyjną, proeuropejską, a Polską zamkniętą, kłótliwą i antyunijną – podkreśla polityk zaangażowany w kampanię Trzaskowskiego.
Pomóc w mobilizacji wyborców ma także poparcie znanych i popularnych osobistości. – Będzie wiele niespodzianek – zapowiada jeden ze sztabowców.
Celem prezydenta Warszawy jest też odzyskanie zaufania kobiet, stąd w ostatnich dniach silnie akcentował potrzebę zmian w prawie antyaborcyjnym. – Pierwszego dnia po zwycięstwie zajmę się bardzo ciężką pracą i gwarantuję wam ustawę, która zniesie to średniowieczne prawo antyaborcyjne, gwarantuję wam to – deklarował Trzaskowski podczas wieczoru wyborczego w Sandomierzu.
Szansą niedzielny marsz i debata z Nawrockim
Spore nadzieje politycy KO wiążą z niedzielnym „Wielkim Marszem Patriotów”, na którym mają być obecni także liderzy i kandydaci ugrupowań koalicyjnych. Jego trasa obejmuje Plac Bankowy, ulicę Marszałkowską, do Placu Konstytucji. – To będzie z jednej strony pokaz naszej siły i wydarzenie mobilizujące naszych zwolenników, z drugiej spodziewam się, że Rafał przedstawi nowe propozycje programowe – takie, które będą pewnym przełomem i zachęcą do głosowania nowych wyborców – mówi nam jeden z posw.
Własny marsz w stolicy zapowiedział w niedzielę także Karol Nawrocki. Zdaniem polityków KO nie ma jednak obawy, że popierany przez PiS kandydat zgromadzi więcej sympatyków. – Planujemy go na minimum 200 tys. ludzi, ale myślę, że będzie dużo więcej – mówi poseł Koalicji Obywatelskiej.
Szansą dla Trzaskowskiego ma być także piątkowa debata „jeden na jeden” w TVP, obejmująca tylko pytania wzajemne kandydatów. – Rafał mu dużo większą wiedzę i doświadczenie, Nawrocki pewnie będzie mówił przekazami dnia. Trzeba więc zadać mu takie pytania, żeby obnażyć jego braki. No i przydałoby się kilka celnych strzałów, żeby konkurenta rozłożyć na łopatki – podkreśla jeden z parlamentarzystów Koalicji Obywatelskiej.
„51:49 dla Rafała”
Mimo silnej pozycji kandydatów prawicowych, których poparcie jest wyższe niż kandydatów koalicyjnych (a nawet po dodaniu głosów Adriana Zandberga i Joanny Senyszyn), w KO panuje przekonanie, że Trzaskowski i tak wygra drugą turę wyborów. – Może nie będzie to tak spektakularne zwycięstwo jak Nicusora Dana w Rumunii, ale raczej 51:49 – przewiduje polityk KO. – Myślę, że będzie spora mobilizacja, zwłaszcza tych ludzi, których zaniepokoiły wyniki skrajnej prawicy. Niewielka przewaga Rafała nad Nawrockim też jest, paradoksalnie, dobrą wiadomością dla nas, bo nie ma ryzyka, że uśpi naszych wyborców – tłumaczy nasz rozmówca. – I też nie jest tak, że cały elektorat Mentzena pójdzie głosować na Nawrockiego – wielu z nich szczerze nie znosi PiS-u i tych, myślę, mamy szansę pozyskać – dodaje inny z naszych rozmówców.