Agnieszka Niesłuchowska, „Wprost”: Koalicja rządząca przechodzi kryzys. Wyjdzie z niego po planowanej rekonstrukcji rządu?
Elżbieta Jakubiak: Zbyt późno zorientowała się, że nie ma żadnych gotowych projektów ustaw. To była droga po władzę, ale sama władza niczego nie daje. Trzeba oferować wizję i konkrety, mieć spójny wizerunek. Oferta oparta na haśle „damy więcej niż poprzednicy” nie jest wiarygodna. Platforma nie zauważyła zmiany w polskim społeczeństwie.
To znaczy?
Polityką interesują się młodzi ludzie i to oni są komentatorami spraw publicznych. Wystarczy spojrzeć na publiczną debatę o CPK, ustawę o CPK, wyrzucenie ministra nauki, obronę NCBR i prof. Piotra Sankowskiego, czy popularność kanałów na YouTube, głównie polityczno-wojskowych. Zauważyłam jednak przełom werbalny w ostatnim wystąpieniu premiera Tuska. Ono nie było o niczym.
A mianowicie?
Zastanawiając się nad tym, co powiedział premier Tusk, pomyślałam, że próbuje przejąć program PiS. Ale teraz jestem przekonana, że to manewr na zabranie elektoratu Adriana Zandberga, którego kampania prezydencka wywołała konsternację w KO.
To Zandberg, w sposób świeży i dobitny, mówił o wzmocnieniu armii, reformach podatkowych, wydatkach na naukę i reformie służby zdrowia. W ten sposób zbudował Nową Lewicę i zdobył szacunek wśród młodych, ideowych Polaków.
Donald Tusk chce używać Nowej Lewicy jako rezerwy głosów w parlamencie i potencjalnego ruchu rozszerzającego poparcie dla rządu.
Po czym pani to poznaje?
Po exposé nagle obudził się minister Maciej Lasek i opowiada w spotach, jak wspaniale buduje CPK. Wcześniej minister Kulasek snuł wizję, jak to rząd zwiększy nakłady na naukę i wzmocnienie naszej obronności.
A więc nastąpiło przebudzenie.
To pojedyncze jaskółki. Rząd pochłonęła wewnętrzna smuta, a przegrana Rafała Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich odebrała im wizję rządzenia.
Gdyby wygrali, energii do zmian byłoby więcej?
Nie wiem. Trzaskowski ma swoje pretensje do obozu premiera i raczej nie chciałby pracować na chwałę koalicji. Koalicja się połamała i teraz Tusk nie ma prostego wyjścia. Postawił na słabego kandydata, bo uległ presji swojej partii, która już dzieliła stołki w kancelarii. Próbował w ostatniej chwili poprzeć Sikorskiego, ale przegrał. Przegrał Radka Sikorskiego i koncepcję rządzenia.
Wygrana Sikorskiego też nie była pewna.
Nawrocki nabierał rozbiegu, uczył się polityki, potrzebował czasu i zbudowania rozpoznawalności, a Sikorski był na fali po wystąpieniach w wielkich debatach politycznych. Miał motywację i poparcie świata zewnętrznego. Po pierwsze, chciał wygrać, był zdeterminowany i miał przygotowany plan.
W jakim punkcie jest dziś koalicja?