Cofnijmy się o nieco ponad dziesięć lat, do stycznia 2015 r. Redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” Adam Michnik mówił wówczas w programie „Tomasz Lis na żywo”, że urzędujący prezydent Bronisław Komorowski mógłby przegrać wybory jedynie wtedy, gdyby „pijany przejechał na pasach zakonnicę w ciąży”. Jak wiemy, kilka miesięcy później Komorowski przegrał w drugiej turze z Andrzejem Dudą 48,45 proc. do 51,55 proc. I to mimo że do przejechania wspomnianej zakonnicy nie doszło.
Teraz wróćmy do teraźniejszości. Mamy maj 2025 r., jesteśmy na finiszu kampanii prezydenckiej, dosłownie za kilka dni odbędzie się druga tura wyborów. Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki idą sondażach łeb w łeb. Co w tej kampanii mogłoby być tą metaforyczną zakonnicą? Odpowiadam: absolutnie nic.
Teflonowy Nawrocki
Przyjrzyjmy się wydarzeniom ostatnich dni. W piątek 23 maja Wirtualna Polska opublikowała ustalenia swojego dziennikarza śledczego Szymona Jadczaka. Otóż popierany przez PiS Karol Nawrocki miał brać udział w kibolskiej ustawce. Padła konkretna data i miejsce. Wiadomo, że poza kandydatem na prezydenta RP, w lesie bili się także m.in. bandyta, który oczekuje na wyroki m.in. za brutalne zabójstwo i usiłowanie zabójstwa i kibole skazani m.in. za handel narkotykami. Efekt? Niewielki. „Moje aktywności sportowe opierały się na sile serca, mięśni, pięści” – mówił tego samego dnia niezrażony Karol Nawrocki podczas debaty z Trzaskowskim. Szef sztabu Nawrockiego Paweł Szefernaker wskazywał z kolei, że kandydat PiS „uprawiał boks, uprawiał sport walki, i miał taki epizod”. Kropkę nad i postawił prezydent Andrzej Duda, mówiąc:
chłopcy, zwłaszcza mocni, męscy, jak są młodzi, to lubią się poszarpać i zachowują się jak małe niedźwiadki, małe tygrysy, walczą ze sobą. To nie jest nic nadzwyczajnego.
Czyli udział w kibolskich ustawkach, który może być przestępstwem ściganym z kodeksu karnego to „nic nadzwyczajnego”, „epizod”, „siła serca i mięśni”. No dobrze, politycy mówią swoje, a co na to wyborcy? Nic, sondaże ani drgną.
Zostajemy przy wydarzeniach z piątku, 23 maja. Wieczorem odbywa się debata Nawrocki-Trzaskowski. Opinia publiczna zapamiętuje z niej właściwie tylko jedno: że w pewnym momencie Karol Nawrocki wkłada sobie coś do ust. Pytany o to po wyjściu ze studia najpierw unika odpowiedzi, w końcu rzuca, że to guma. I tu znów do boju rusza dzielny Szefernaker. „Rozwiążę tę zagadkę: to był snus (sam Karol Nawrocki nazywa to gumą nikotynową), by nie zasnąć podczas tyrad Rafała Trzaskowskiego. A tych, którzy mają jakieś niezdrowe sugestie, zapraszamy na otwarte testy wydolnościowe i zdrowotne” – napisał na X, a Nawrocki zaczął się domagać, by Rafał Trzaskowski poddał się testom na narkotyki.
Co na to wyborcy? Nic, sondaże ani drgną.
Na koniec sprawa najgrubszego kalibru. W poniedziałek 26 maja Onet publikuje ustalenia swoich dziennikarzy Andrzeja Stankiewicza i Jacka Harłukowicza. Wynika z nich, że Nawrocki, w czasie gdy pracował w ochronie sopockiego Grand Hotelu, miał sprowadzać dla gości hotelowych panie do towarzystwa i inkasować za to prowizję. Tekst oparty jest na anonimowych wypowiedziach dwóch osób, a redakcja zapewniła, że obie są gotowe zeznawać w sądzie. Karol Nawrocki ocenił, że doniesienia Onetu to „kłamstwa” i „nienawiść”. Zapowiedział pozwy.
W każdych poprzednich wyborach już jedna z tych rzeczy prawdopodobnie zmiotłaby kandydata z planszy. A co dopiero taka kumulacja. A tu znów: sondaże ani drgną. Karol Nawrocki ma 43,61 proc. poparcia. (sondaż Instytutu Badań Pollster dla „Super Expressu”) Na Rafała Trzaskowskiego jest gotowych głosować 45,7 proc. badanych. Czyli można przyznawać się do udziału w ustawkach i opowiadać, że nie bez wspomagania pod wargą nie da się rozmawiać z kontrkandydatem i nadal mieć grubo 40 proc. poparcia i realne szanse na prezydenturę.
Impregnowany Trzaskowski
Czy brak przełożenia ujawnianych przez media informacji na poparcie dotyczy tylko Nawrockiego? Bynajmniej. Wirtualna Polska – ta sama redakcja, która napisała o ustawce – w czwartek 22 maja publikuje tekst Szymona Jadczaka i Patryka Słowika. Ustalił oni, że za reklamami promującymi Rafała Trzaskowskiego i atakującymi jego przeciwników stoją ludzie powiązani z amerykańską Partią Demokratyczną. I co? I nic. „Doszło do tak zwanego morderstwa tematu przez brutalne zamilczenie. Nic się nie wydarzyło, nie ma o czym gadać. A w oczywisty i niepodważalny sposób widać, że zostało złamane prawo i sprawa wymaga dogłębnego wyjaśnienia przez odpowiednie służby” – komentował na X naczelny WP Paweł Kapusta.
Może i tropienie międzynarodowych przepływów pieniężnych nie jest tak nośnym tematem jak przepisywanie kawalerki czy dopalanie się skondensowaną nikotyną na oczach milionów widzów, ale to, jak bardzo temat reklam nie zainteresował wyborców, pokazuje, że zdanie mają już wyrobione. Kości zostały rzucone. Żadna ciężarna zakonnica przejechana po pijanemu na pasach żadnemu z tych dwóch kandydatów nie zaszkodzi. Ani nie pomoże.