Karol Nawrocki jako ochroniarz uczestniczył w procederze sprowadzania prostytutek dla gości Grand Hotelu w Sopocie – podał Onet. – W tamtych latach, zwykły człowiek, bez mocnych kontaktów, nie stanąłby na bramce i nie miał możliwości ogarniania tematu dziewczyn, bo zawsze trzymały na tym łapy grupy przestępcze – skomentował w rozmowie z portalem były policjant CBŚP.
Karol Nawrocki i praca w Grand Hotel. Były policjant CBŚP o nadzorowaniu sektora sutenerskiego
Marcin Miksza podkreślił, że „to nie jest tak, że ktoś sobie indywidualnie hasał na danym terenie i robił tego typu biznesy”. Były funkcjonariusz Centralnego Biura Śledczego Policji zaznaczył, że „nikt nie pozwoliłby na to, żeby jakaś zwykła, anonimowa osoba obracała się w tym środowisku, co oznacza, że jakieś relacje musiały być tutaj zachowane”.
– Monopol na takie dochodowe biznesy mieli gangsterzy. To nie ulega żadnej wątpliwości. Natomiast poraża mnie coś zupełnie innego. Jak to jest możliwe, że ktoś w ogóle dopuścił to takiej sytuacji, że na takie wysokie stanowisko w kraju został nominowany przez partię polityczną człowiek mający tak podejrzane kontakty. Dla mnie to jest przerażające – kontynuował Miksza.
Były policjant CBŚP o sprowadzeniu prostytutek przez Nawrockiego
– Nie może być tak, że człowiek z taką przeszłością i takimi kontaktami ma być decyzyjny w tym kraju. To jest plucie ludziom w twarz – stwierdził były policjant CBŚP. Miksza zauważył, że „tak naprawdę nie wiemy, czy ktoś nie ma haków” na kandydata PiS na prezydenta „i nie będzie trzymał go na smyczy”. – Tacy ludzie powinni być prześwietleni przez służby wzdłuż i wszerz. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego w tym wypadku tak się nie stało – dziwił się były funkcjonariusz Centralnego Biura Śledczego Policji.
Miksza zauważył, że „codziennie dowiadujemy się o Nawrockim czegoś nowego”. – Porażające to jest – powiedział były policjant CBŚP. – Ja rozumiem wszystko. Ktoś nie lubi Trzaskowskiego i Tuska, ma prawicowe poglądy i jest za PiS. Ale na Boga, są pewne granice tego wszystkiego. Nie jest winą wyborców, że partia wybrała takiego kandydata, a nie innego. To nie znaczy jednak, że mamy krzywdzić naszą ojczyznę – zakończył Miksza.