Prezydent Karol Nawrocki ponownie skrytykował ustawę dotyczącą blokowania nielegalnych treści w internecie, wskazując na ryzyko nadmiernej ingerencji państwa w wolność słowa. Podczas spotkania z uczestnikami Kongresu Młodych Konserwatystów w Lublinie ocenił, że przyjęte przepisy są „nadregulacją” unijnych zasad i mogą prowadzić do „zabierania Polakom możliwości dzielenia się w sieci swoimi opiniami”.
Nowelizacja ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, uchwalona tydzień wcześniej przez Sejm, zakłada możliwość blokowania treści związanych z 27 czynami zabronionymi. Decyzje o usunięciu materiałów mają podejmować prezesi UKE i KRRiT, a od ich rozstrzygnięć nie będzie przysługiwać odwołanie, z możliwością wniesienia sprzeciwu do sądu. Rząd argumentuje, że regulacja wdraża unijny Akt o usługach cyfrowych.
Nawrocki zawetuje kolejną ustawę? Wszystko na to wskazuje
Nawrocki podkreślił, że część wskazanych w ustawie przypadków jest zasadna, w tym nadużywanie wizerunku czy treści promujące handel ludźmi. Zastrzegł jednak, że „o tym, co jest prawidłowe, a co jest nieprawidłowe” ma decydować urzędnik wyznaczony przez rząd.
– Zastanawiam się, czy jest zgodne z polityką platform cyfrowych albo rządu to, aby mówić wprost, że małżeństwo jest związkiem kobiety i mężczyzny zgodnie z polską konstytucją. Czy jest zgodne poruszanie się w przestrzeni internetowej z hasłami, w których jest płeć żeńska i jest płeć męska? – mówił w Lublinie prezydent, cytowany przez PAP.
Prezydent dodał, że zanim państwo zajmie się regulacją treści w internecie, powinno uporządkować kwestie funkcjonowania mediów publicznych, które – jak stwierdził – często dezinformują. – Podejmę decyzję zgodnie z polskim genem wolności i nie godząc się na żadne nowe ACTA i na żadną cenzurę, bo jesteśmy narodem wolności – zapowiedział.
Nowelizacja budzi sprzeciw Prawa i Sprawiedliwości oraz Konfederacji, które uznają ją za narzędzie cenzury. Eksperci Stowarzyszenia Demagog podkreślają natomiast, że przepisy nie tworzą nowych ograniczeń wypowiedzi, a jedynie wymuszają stosowanie już obowiązującego prawa i regulaminów platform. Projekt przewiduje także, że autor treści ma otrzymywać powiadomienie o wszczęciu procedury i dwa dni na przedstawienie własnego stanowiska.













