Kamila Baranowska, Interia: Rozmawiamy w Waszyngtonie, tuż po zakończeniu rozmów delegacji polskiej i amerykańskiej, w których pan uczestniczył. Jaka atmosfera panowała za zamkniętymi dla mediów drzwiami?
Adam Bielan, europoseł PiS, członek delegacji prezydenckiej podczas wizyty w Waszyngtonie: – Atmosfera całej wizyty, w tym także spotkania za zamkniętymi drzwiami była znakomita. Myślę, że spotkanie obu prezydentów w czasie kampanii bardzo wiele dało, pozwoliło im się poznać, przełamać lody. Na ile znam się na relacjach międzyludzkich, to było widać olbrzymią sympatię ze strony prezydenta Trumpa wobec prezydenta Nawrockiego, a mówię o tym, bo wielu analityków dostrzega, że w przypadku tej prezydentury relacje międzyludzkie są szczególnie istotne.
– Zawsze w polityce oczywiście jest gra interesów poszczególnych państw, ale w przypadku prezydenta Trumpa wyjątkowe znaczenie ma to, czy kogoś lubi czy niekoniecznie. A Karol Nawrocki szybko potrafił zbudować sobie świetne relacje osobiste z Donaldem Trumpem. Jest to tym ważniejsze w momencie, gdy mamy na funkcji szefa rządu człowieka, który go tak brutalnie oskarżał, bo chyba nie ma w światowej polityce wśród oficjeli osoby, która by prezydenta Trumpa oskarżyła o to, że była przez 30 lat szpiegiem rosyjskim i nigdy się z tych słów nie wycofała.
Spodziewaliście się deklaracji dotyczącej obecności wojsk amerykańskich w Polsce?
– To było na pierwszym miejscu na liście naszych priorytetów, jeśli chodzi o tę wizytę. Deklaracje, które padły w Gabinecie Owalnym były mocne, ale kontynuacja tych deklaracji podczas rozmów za zamkniętymi drzwiami przeszły nawet nasze oczekiwania. Od razu prezydenci polecili swoim współpracownikom od spraw obronnych: z jednej strony sekretarzowi Hegsethowi, z drugiej ministrowi Cenckiewiczowi prace robocze, w które rzecz jasna będzie włączony też minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz tak, aby te deklaracje prezydentów, to porozumienie ustne przełożyć jak najszybciej na na konkrety.
Uczestnictwo w najbliższym szczycie G20 to była inicjatywa amerykańska czy polska?
To był nasz pomysł, wielu polskich polityków zabiegało o to od lat, a Karol Nawrocki to osiągnął podczas pierwszego spotkania z prezydentem Donaldem Trumpem.
Na razie to tylko udział w szczycie. Jakie są szanse na to, żeby Polskę dołączyć do G20 na stałe?
Będziemy nad tym pracować. Udział w szczycie uruchamia pewien proces. Chcę podkreślić, że cały urobek tej wizyty jest naprawdę bardzo duży. Lunch roboczy trwał ponad godzinę dłużej niż planowano i był pełny konkretów. Podczas takiego lunchu nie ma czasu ani miejsca na kurtuazję. Tu już się rozmawia o konkretach i tych konkretów było mnóstwo.
– Nie będziemy o nich opowiadać, będziemy je realizować. To jest najważniejsze, żeby one się wydarzyły w najbliższych miesiącach.
Jak pan ocenia to, co się działo przed i w trakcie tej wizyty na linii rząd – Pałac Prezydencki?
– My byliśmy bardzo oględni i bardzo powściągliwi. Natomiast jak się spotykamy z członkami delegacji amerykańskich na różnych spotkaniach nieformalnych, to widać u nich olbrzymią niechęć wobec Donalda Tuska. Forma jego ataków na prezydenta Trumpa jest bezprecedensowa, żaden inny przywódca, nawet krytyczny wobec niego nie oskarżał go o zdradę. Niestety bardzo popularna jest też żona ministra spraw zagranicznych i sam minister, którego cytaty sprzed całkiem niedawna o tym, że prezydent Trump skończy jak Janukowicz, gdzieś w Moskwie czy pod Moskwą, są dość znane. A do tego nie mamy ambasadora w Waszyngtonie, więc można powiedzieć, że prezydent Nawrocki toczy tę walkę dla Polski ze związaną z tyłu jedną ręką, a mimo to jest bardzo skuteczny.
Równolegle do wizyty prezydenta Nawrockiego w USA przebywał Radosław Sikorski. Dlaczego nie mógł dołączyć go do delegacji prezydenckiej?
– Myślę, że to by było obraźliwe dla Donalda Trumpa, biorąc pod uwagę te bzdury, które wygadywał o prezydencie USA. Zresztą trudno mi zrozumieć, dlaczego Radosław Sikorski, który jest politykiem doświadczonym, zna dobrze meandry dyplomatyczne mówił takich rzeczy o osobie, która mogła zostać prezydentem. Nie wiem, czy ktoś mu kazał to powiedzieć, czy to było jakaś chwila pomroczności.
– Fakty są takie, że prezydent Karol Nawrocki ma świetne relacje z prezydentem Donaldem Trumpem i nie da się przykryć tej wizyty jakimiś złośliwościami ze strony rządu. Psy szczekają, karawana jedzie dalej.