-
Nocne katastrofy naturalne, takie jak powodzie, pożary czy tornada, są bardziej śmiercionośne niż dzienne, co wiąże się nie tylko z brakiem światła, ale też z błędami poznawczymi i niedostosowaniem systemów ostrzegania.
-
Kluczowe znaczenie mają urbanizacja, błędy w planowaniu przestrzennym i niedostateczna koordynacja służb ratunkowych, a szczególnie istotną rolę odgrywa oświetlenie miejskie.
-
Zmiany klimatyczne nasilają ekstremalne zjawiska, czyniąc nocne katastrofy coraz groźniejszymi, jednak naukowcy wskazują na możliwe sposoby ograniczenia ryzyka poprzez lepsze przygotowanie, edukację oraz rozwój infrastruktury.
-
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
O godzinie czwartej nad ranem, 4 lipca 2024 roku, 12-letni Kolton Taylor obudził się na obozie letnim w Kerr County w Teksasie. Zanim zdążył wstać z łóżka, jego stopy zanurzyły się w lodowatej wodzie. Rzeka Guadalupe wylała po intensywnych opadach, a woda wdarła się do domków kempingowych. W ciemności chłopiec odnalazł swoje buty i przedostał się na pobliskie wzgórze. Wszyscy obecni na obozie La Junta przeżyli. Kilka kilometrów dalej w Camp Mystic zginęło 28 osób.
Teksaska powódź była tragiczna, ale nie wyjątkowa. Badania pokazują, że ponad połowa ofiar powodzi ginie nocą. W przypadku powodzi błyskawicznych ten odsetek sięga 75 procent. Również tornada są w nocy ponad dwa razy bardziej śmiertelne niż w dzień.
Z jednej strony chodzi o ograniczoną widoczność i to, że ludzie śpią. Z drugiej – o szereg bardziej złożonych czynników, które zwiększają ryzyko: opóźnione reakcje, błędy w ocenie sytuacji, niedostateczne przygotowanie oraz zmniejszona skuteczność systemów ostrzegania.
„W nocy nie wystarczy telefon od sąsiada czy syrena na ulicy” – mówi magazynowi Grist dr Stephen Strader, geograf z Villanova University. Nawet przy skutecznym ostrzeżeniu reakcja człowieka bywa spóźniona. Osoba przebudzona w środku nocy potrzebuje więcej czasu, by zrozumieć, co się dzieje, a każda sekunda może decydować o przeżyciu. W ciemności ludzie często szukają potwierdzenia zagrożenia: wyglądają przez okno lub wychodzą z domu, zamiast natychmiast się ewakuować.
Zjawisko to nazywane jest „potrzebą potwierdzenia”. Wiele osób, słysząc ostrzeżenie, próbuje najpierw je zweryfikować własnymi zmysłami. W dzień to możliwe, bo można zobaczyć chmury burzowe czy wodę na ulicy. W nocy często jest już za późno. „To naturalna reakcja. Człowiek chce się upewnić, że zagrożenie jest realne. Ale właśnie ten moment wahania bywa zabójczy” – mówi Walker Ashley, geograf atmosferyczny i badacz katastrof naturalnych z Northern Illinois University.
Z badań przeprowadzonych w Indonezji wynika, że większa liczba ofiar nocnych katastrof wiąże się również z układem przestrzennym zabudowy. Gęstość zaludnienia i obecność domów w strefach zalewowych mają bezpośredni wpływ na ryzyko śmiertelnych powodzi. W nocy, gdy ludzie przebywają w budynkach, ich lokalizacja względem źródła zagrożenia – rzeki, kanału lub uskoku – ma kluczowe znaczenie. Szczególnie niebezpieczne są obszary, w których naturalne odpływy wody zostały zabudowane lub zmodyfikowane.
Brak integracji planowania przestrzennego z zarządzaniem kryzysowym
Autorzy badań podkreślają, że problemem nie jest brak ostrzeżeń, lecz niedostateczna koordynacja między planowaniem przestrzennym a systemami reagowania kryzysowego. Często osoby mieszkające na terenach wysokiego ryzyka nie wiedzą, że ich domy są narażone na powódź czy osunięcie gruntu. Lokalne systemy ostrzegania nie są dostosowane do warunków nocnych, a dane o porze katastrofy i strukturze zabudowy rzadko są analizowane razem.
Wśród zaleceń pojawia się postulat opracowywania dokładnych map ryzyka uwzględniających porę dnia jako istotny czynnik zagrożenia. Rekomenduje się również organizowanie nocnych ćwiczeń ewakuacyjnych z udziałem mieszkańców i służb ratowniczych. Tylko praktyczne przygotowanie może zwiększyć szanse przetrwania, gdy zagrożenie pojawi się w środku nocy i zaskoczy wszystkich we śnie.
Rola oświetlenia w ograniczaniu skutków katastrof
Zespół chińskich badaczy wskazuje, że jednym z najbardziej zaniedbanych aspektów nocnych katastrof jest niedostateczne uwzględnienie tzw. czynników „nocnych” w planowaniu miejskim i systemach zapobiegania katastrofom. Jak pokazuje analiza 236 trzęsień ziemi o magnitudzie 5 lub wyższej w 2018 roku, aż 108 z nich wystąpiło po godzinie 19.00. Nocą aktywność miasta zamiera, a systemy zarządzania kryzysowego działają wolniej i mniej efektywnie. Uszkodzenia infrastruktury krytycznej – takie jak przerwy w dostawie prądu – mogą prowadzić do wtórnych katastrof: wybuchów, pożarów czy paniki. Brak światła oznacza nie tylko trudności w orientacji przestrzennej, ale także większe ryzyko chaosu i błędnych decyzji podczas ewakuacji.
Dlatego autorzy zalecają budowę trójpoziomowego systemu oświetlenia prewencyjnego w miastach – na poziomie całej aglomeracji, poszczególnych dzielnic oraz wybranych przestrzeni publicznych. Wskazują, że dobre oświetlenie może nie tylko ułatwić orientację i bezpieczne poruszanie się, ale także łagodzić stres i lęk wśród ewakuowanych. Jasne, uporządkowane przestrzenie z dobrze widocznymi drogowskazami i miejscami zbiórek zwiększają poczucie bezpieczeństwa i zmniejszają ryzyko paniki. Oświetlenie, jak wynika z przeprowadzonych ankiet, jest kluczowym elementem zarówno w procesie ucieczki, jak i w organizacji życia po katastrofie – w tym snu, odpoczynku i kontaktu z innymi ludźmi.
Zmiany klimatyczne pogarszają sytuację. Atmosfera cieplejsza o zaledwie jeden stopień może zatrzymać nawet 7 procent więcej wilgoci. To oznacza intensywniejsze deszcze i gwałtowniejsze powodzie. „Klimat działa dziś jak organizm na sterydach” – mówi Strader.
Podobne mechanizmy widać w przypadku huraganów. Przed uderzeniem w ląd sztormy często gwałtownie rosną w siłę tak szybko, że czas na ostrzeżenie i reakcję jest coraz krótszy. Jeśli dzieje się to nocą, szanse na skuteczną ewakuację są minimalne.

Jeszcze niedawno sądzono, że noc sprzyja opanowywaniu pożarów: niższa temperatura i wyższa wilgotność powietrza zmniejszają ryzyko rozprzestrzeniania ognia. Ale ten efekt słabnie. Według badania opublikowanego w „Nature” intensywność nocnych pożarów wzrosła o 7 procent w latach 2003-2020.
Podczas niedawnego pożaru Eaton Fire w Kalifornii mieszkańców budził nie alarm, lecz dym w domach i ratownicy uderzający w okna. Ogień rozprzestrzeniał się błyskawicznie, pomimo nocy.
W przypadku tornad noc stanowi dodatkowe zagrożenie również dlatego, że ludzie są bardziej rozproszeni. W dzień przebywają w biurach, szkołach czy budynkach publicznych. Nocą w domach, które nie zawsze zapewniają ochronę. Szczególnie narażeni są mieszkańcy domów mobilnych i lekkich konstrukcji.
„W nocy po prostu więcej ludzi znajduje się w miejscach, które są słabiej przygotowane na ekstremalne zjawiska” – zauważa Strader.
Dane pokazują, że podczas gdy liczba ofiar dziennych tornad w USA spada, liczba zgonów nocnych rośnie. Przyczyny są złożone, ale jedno jest pewne: w ciemności trudniej podjąć szybką i właściwą decyzję.
Nieuniknione, ale nie bezbronne
Zjawiska atmosferyczne występują niezależnie od pory dnia. Słońce zachodzi i wschodzi, niezależnie od naszych potrzeb. Ale – jak podkreślają naukowcy – nocne katastrofy nie muszą być wyrokiem.
„Jeśli masz kilka sposobów na otrzymanie informacji – radio, telefon, sąsiadów – twoje szanse na przeżycie są bardzo wysokie, nawet w najgorszym scenariuszu” – mówi Ashley. W USA coraz więcej miast inwestuje w sieci ostrzegawcze, centra koordynacji