Andrzej Z. przez cztery lata uczył się w seminarium duchownym. W końcu uznał, że raczej nie chce być księdzem. Wziął roczny urlop dziekański i wtedy poznał swoją przyszłą żonę, Beatę. Wzięli ślub we wrześniu 1996 r. Mężczyzna ostatecznie ukończył teologię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, zatrudnił się w szkole jako katecheta. Był postrzegany jako elegancki, sympatyczny człowiek. Beata kończyła aplikację prawniczą.
Jeszcze w trakcie narzeczeństwa Andrzej Z. dopuścił się przestępstwa seksualnego na innej kobiecie. Wyrok półtora roku więzienia zawieszono wtedy na trzy lata. Beata mimo to zdecydowała się za niego wyjść.
Świdnik. Beata Z. wyprowadza się od męża
Co najmniej od listopada 1998 r. Andrzej Z. miał bić żonę i zmuszać ją do współżycia. Kobieta prosiła o pomoc policję. W grudniu z mężczyzną dyscyplinującą rozmowę przeprowadził jeden z policjantów z komendy w Świdniku. Andrzej Z. obiecał, że się poprawi, ale niedługo potem znów stosował przemoc wobec małżonki. W połowie lutego 1999 r. pobił ją skórzanym pasem po całym ciele i uderzył kilka razy w twarz. Zachowywał się też agresywnie w stosunku do swojej teściowej, 49-letniej Anny C.
Do kluczowego momentu w związku doszło 8 marca 1999 r. 30-letni wówczas Andrzej Z. wrócił z pracy. Był pijany. Oświadczył 29-letniej Beacie, że kilka miesięcy wcześniej ją zdradził i że tego dnia miał ochotę to powtórzyć. Dla Beaty to już było za wiele. Następnego dnia wyprowadziła się do matki mieszkającej w Lublinie.
Andrzej Z. próbował namówić ją do powrotu, wydzwaniał, przyjeżdżał. Kobieta nie dała się przekonać. Zwolniła się z pracy w Świdniku, a po dwóch tygodniach od wyprowadzki napisała pozew rozwodowy. Chciała zacząć nowe życie w innym mieście, z dala od Andrzeja.
29 marca Andrzej Z. przyjechał rano do Lublina, chciał koniecznie dostać się do mieszkania teściowej, ale go nie wypuściła. Wrócił więc do Świdnika, załatwił sobie zwolnienie lekarskie, które zaniósł go szkoły. Zadzwonił do Beaty, ta poinformowała go, że podarła wspólne zdjęcie i pamiątki małżeńskie.
Znów pojechał do Lublina, teściowa ponownie nie otworzyła drzwi. Czekał pod blokiem. Gdy żona i teściowa wyszły z mieszkania, podszedł do nich. Beata pytała, gdzie są jej rzeczy. Andrzej obiecał, że je przywiezie. Obiecał też pieniądze, kwiaty i przeprosiny. – Na co czekasz? – miał usłyszeć od żony.
Lublin. Andrzej Z. zadaje śmiertelne ciosy
Andrzej Z. pojechał wtedy do banku, wypłacił 1,1 tys. zł. W sklepie z bronią kupił nóż z 18-centymetrowym ostrzem – bagnet wojskowy. Kupił też dwa bukiety kwiatów: dla żony i teściowej. Przed pójściem do mieszkania wyjął nóż z pokrowca i włożył do marynarki. Tłumaczył potem, że nie chciał, by nóż był w tej marynarce widoczny.
Drzwi otworzyła mu Beata. Wszedł do pokoju, kwiaty położył na ławie. Żona pokazała mu podarte zdjęcia. – Co jeszcze dla mnie masz? – zapytała. Wtedy Andrzej Z. wyjął nóż. Beata zaczęła krzyczeć. Do pokoju wbiegła teściowa. Mężczyzna ugodził 49-letnią kobietę nożem w brzuch i wypchnął do przedpokoju. Gdy Beata podbiegła do męża, również została zaatakowana. Andrzej Z. zadał jeszcze potem teściowej sześć ciosów nożem i dodatkowy cios Beacie, w plecy.
Ranna teściowa mężczyzny wzywała pomocy z balkonu. Do mieszkania przybiegł sąsiad, który z kolei zawołał lekarza mieszkającego w pobliżu. Lekarz zaczął reanimować Beatę, działania przejęło niedługo potem pogotowie. Kobiety nie udało się uratować.
Teściowa zdążyła powiedzieć tylko lekarzowi pogotowia, że sprawcą jest teść. Również zmarła na miejscu.
„Niech Bóg mi wybaczy to, co zrobiłem”
Andrzej Z. kurtkę i kluczki do samochodu zostawił u teściowej. Nóż wyrzucił do zsypu. Rękę wytarł chusteczką. Taksówką wrócił do Świdnika, zapłacił za przejazd obrączką.
W swoim mieszkaniu napisał krótki list pożegnalny: „niech Bóg błogosławi mojej rodzinie, a ludzie wybaczą, przeczytajcie to na moim pogrzebie, lub kogoś innego, módlcie się czasami za moją duszę… niech Bóg mi wybaczy to, co zrobiłem”. Próbował odebrać sobie życie. Potem wyszedł na zewnątrz, wyrzucił do śmietnika zakrwawione spodnie. Dotarł do kościoła i poprosił proboszcza o spowiedź. Duchowny miał przekonać mężczyznę do oddania się w ręce organów ścigania, a następnie wezwał policję.
Policjanci znaleźli zakrwawiony nóż w śmietniku. Znaleziono na nim później odcisk palca Andrzeja Z.
Podczas obserwacji sądowo-psychiatrycznej uznano, że Andrzej Z. jest zdrowy psychicznie, choć niedojrzały emocjonalnie, egocentryczny, impulsywny. Inteligencja – przeciętna. W chwili zdarzenia był poczytalny. Próbował symulować przed lekarzami zaburzenia psychiczne, ale nie dali się nabrać.
Podczas procesu Andrzej Z. bronił się, twierdząc, że chciał ratować małżeństwo, że działał w afekcie. Z relacji mężczyzny wynikało, że tylko chciał nastraszyć żonę, że zrobi sobie krzywdę nożem, ale stracił nad sobą kontrolę. Przekonywał, że tak naprawdę nóż kupił w obronie przed mężem koleżanki z pracy, z którą rzekomo miał romans.
Rzekomo, bo Andrzej Z. wcześniej rozpuszczał plotki w pracy o swoim romansie i miał koleżankę „prześladować”. Kobieta poskarżyła się mężowi, ten odbył rozmowę z Andrzejem Z. Mężczyzna obiecał, że przeprosi. Przyniósł potem kobiecie kwiaty i koniak.
„Działanie bez skrupułów i hamulców moralnych”
„Z materiału dowodowego sprawy wynika, że gdy kupował nóż, przyświecał mu jeden cel. W sytuacji, gdy żona i teściowa nie dadzą się przeprosić (po to kupno dwóch bukietów kwiatów), wtedy nim się posłuży, zadając ciosy. Nieprawdą więc jest, że chciał przeprosić żonę. Świadczą o tym jego wyjaśnienia, że, wchodząc do sklepu, minął dział kosmetyczny i wszedł do drugiej części sklepu z militariami, gdzie nabył nóż. Gdyby oskarżony miał tylko taki zamiar, to niewątpliwie kupiłby kosmetyki” – zwrócił potem uwagę Sąd Okręgowy w Lublinie.
Sąd uznał też, że Andrzej Z., podejmując próbę samobójczą, tak naprawdę nie chciał odebrać sobie życia i była to jedynie „manifestacja”.
W październiku 2000 r. mężczyzna został skazany na 25 lat więzienia, z możliwością ubiegania się o przedterminowe zwolnienie po 23 latach. Wliczając czas spędzony w areszcie, Andrzej Z. mógł spodziewać się wyjścia na wolność najwcześniej w 2022 roku.
„Oskarżony nie wykazał żadnej refleksji nad swymi czynami, a działanie jego określić należy jako działanie bez skrupułów i hamulców moralnych. Nie zainteresował się losem ofiar, lecz niezwłocznie odjechał z miejsca przestępstwa, nie usiłując nawet udzielić im pomocy, mimo iż jedną z ofiar była osoba dla niego najbliższa – żona” – wskazał sąd.
„Po ogłoszeniu wyroku rodzina ofiar, składająca się głównie z kobiet i spodziewająca się do¿ywocia, zareagowała histerycznymi okrzykami. Pomawiała obrońcę, że wziął łapówkę” – relacjonowała wówczas „Rzeczpospolita”.
W kwietniu 2001 r. Sąd Apelacyjny w Lublinie częściowo podtrzymał wyrok, orzekając jednak, że Andrzej Z. będzie mógł ubiegać o przedterminowe zwolnienie nie po 23, a po 20 latach odsiadki. Uznano, że zwolnienie po 23 latach byłoby de facto iluzoryczne, a Andrzej Z. nie jest „osobnikiem zdemoralizowanym”, który „zagraża ponownym popełnieniem groźnych przestępstw”.
W kwietniu 2002 r. Sąd Najwyższy oddalił kasację złożoną przez obrońcę Andrzeja Z. Z naszych nieoficjalnych ustaleń wynika, że mężczyzna wyszedł z więzienia w ubiegłym roku, po odbyciu całej orzeczonej kary.
Potrzebujesz pomocy?
Jeśli przeżywasz trudności i myślisz o odebraniu sobie życia lub chcesz pomóc osobie zagrożonej samobójstwem, pamiętaj, że możesz skorzystać z bezpłatnych numerów pomocowych:
Centrum Wsparcia dla osób dorosłych w kryzysie psychicznym: 800-70-2222
Telefon zaufania dla Dzieci i Młodzieży: 116 111
Telefon wsparcia emocjonalnego dla dorosłych: 116 123
Pod tym linkiem [LINK: Życie warte jest rozmowy ] znajdziesz więcej informacji, jak pomóc sobie lub innym, oraz kontakty do organizacji pomagających osobom w kryzysie i ich bliskim.
Jeśli w związku z myślami samobójczymi lub próbą samobójczą występuje zagrożenie życia, w celu natychmiastowej interwencji kryzysowej, zadzwoń na policję pod numer 112 lub udaj się na oddział pogotowia do miejscowego szpitala psychiatrycznego.
Doświadczasz przemocy domowej? Szukasz pomocy? Możesz zgłosić się na przykład do Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia”. Bezpłatna infolinia czynna jest całodobowo pod numerem telefonu 800 12 00 02. Więcej informacji znajdziesz na tej stronie. [LINK: https://www.niebieskalinia.org/ogolnopolskie-pogotowie-dla-ofiar-przemocy ] Jeśli występuje zagrożenie życia – dzwoń na numer alarmowy 112.