W wywiadzie udzielonym „The New York Times” Starmer nawiązał do incydentu, jaki miał miejsce w Gabinecie Owalnym podczas wizyty Wołodymyra Zełenskiego. Między stroną amerykańską a ukraińską doszło do ostrej wymiany zdań, która zakończyła się przedwczesnym opuszczeniem Białego Domu przez przybyłą delegację.
Brytyjski premier przyznał, że wkrótce później Waszyngton naciskał, by Londyn zareagował na zdarzenie w określony sposób. – W dniu, w którym spotkanie prezydenta Trumpa i prezydenta Zełenskiego w Gabinecie Owalnym nie poszło szczególnie dobrze, byliśmy pod presją, by wyjść z czymś bardzo krytycznym, wiesz, kwiecistymi przymiotnikami, by opisać jak czują się inni – powiedział.
Keir Starmer: Waszyngton naciskał na Londyn w celu skrytykowania Zełenskiego
Keir Starmer wyznał, że jego odpowiedzią na nacisk było zupełnie inne rozwiązanie. Zwrócił się do obu stron z propozycją „powrotu na tę samą drogę”. – Doszedłem do wniosku, że lepiej będzie podnieść słuchawkę i porozmawiać z obiema stronami, aby spróbować przekonać je do siebie – tłumaczył.
Po incydencie wysłał do Kijowa swojego doradcę ds. Bezpieczeństwa narodowego, Jonathana Powella. Wysłannik Starmera miał doradzić Zełenskiemu, w jaki sposób porozumiewać się z Trumpem, jak naprawić tę relację.
Wkrótce później skontaktował się z Trumpem i poinformował go o postępach. Pomógł też w organizacji rozmowy telefonicznej pomiędzy przywódcami, podczas której ukraiński prezydent poparł działania swojego amerykańskiego odpowiednika.
Starmer: Lubię Trumpa, nie ufam Putinowi
Choć Keir Starmer powiedział, że lubi i rozumie Donalda Trumpa, przyznał, że ma świadomość, że wprowadził on „dużo stopień dezorientacji”. Przyznał, że nie należy jednak ulegać prowokacjom.
Brytyjski premier stwierdził też otwarcie, że nie ufa Putinowi. – Jestem pewien, że Putin próbowałby nalegać, aby Ukraina pozostała bezbronna po zawarciu umowy, ponieważ to daje mu to, czego chce, czyli możliwość ponownego wejścia na jej terytorium – ocenił.
Starmer od początku urzędowania jako premier Wielkiej Brytanii, jest zagorzałym sojusznikiem Ukrainy. Premier jest orędownikiem pomysłu wysłania misji pokojowej do okupowanego kraju, która miałaby powstrzymać zakusy Putina.
Szef brytyjskiego rządu apeluje o stworzenie tzw. koalicji chętnych – szeregu państw, które miałoby wesprzeć ideę. – Dla Putina musi być jasne, że będą poważne konsekwencje, jeśli naruszy granice – stwierdził kilka dni temu.
Źródło: „The New York Times”