Pod koniec kwietnia RMF FM poinformowało, że Ministerstwo Infrastruktury przygotowało projekt ustawy, który zakłada m.in. podwyższenie cen za badanie techniczne pojazdów.
W komentarzu dla „Faktu” rzeczniczka resortu Anna Szumańska przyznała, że wniosek o włączenie projektu ustawy o zmianie ustawy – Prawo o ruchu drogowym oraz niektórych innych ustaw do wykazu prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów jest na etapie rozpatrywania przez zespół do spraw programowania prac rządu. Dopiero potem zostanie opublikowany i trafi do konsultacji. Szumańska podkreśla, że „na obecnym etapie prac jest za wcześnie, aby przedstawić szczegółowe rozwiązania, które zostaną ujęte w nowelizacji”.
Rzeczniczka zdradziła jednak, że planowane jest m.in. wprowadzenie ustawowego mechanizmu cyklicznej waloryzacji stawki opłaty za przeprowadzenie badania technicznego pojazdu, opłaty dodatkowej za przeprowadzenie badania technicznego po wyznaczonym terminie, jak również nałożenie obowiązku dokumentowania fotograficznego obecności pojazdu podczas badania.
Jakie podwyżki czekają kierowców?
O tym, że konieczne jest urealnienie opłat za obowiązkowe badanie techniczne pojazdów, właściciele stacji diagnostycznych mówią od dawna. Stawki w tym zakresie nie były zmieniane od przeszło 20 lat. W tym czasie – jak wskazują – płaca minimalna wzrosła o 400 proc., a ponoszone przez nich koszty poszły w górę o 70 proc. Obecnie za standardowe badanie techniczne auta osobowego płaci się 98 zł, w przypadku ciężarówki — 153 zł, a w przypadku motocykla — 62 zł. Za badanie auta z instalacją gazową opłata wynosi 162 zł.
Jak informowało RMF FM, kierowcy powinni spodziewać się podwyżki rzędu 20-30 proc., co w praktyce oznaczać będzie stawkę wyższą nie więcej niż kilkadziesiąt złotych od obecnej. W komentarzu dla „Faktu” jeden z właścicieli Stacji Kontroli Pojazdów wskazał, że to suma niewystarczająca, ale „na początek stanowi pewne odbicie od dna”. W jego ocenie rząd prawdopodobnie zwleka z ogłoszeniem podwyżek do zakończenia wyborów prezydenckich.