-
Lęk klimatyczny coraz częściej dotyka młodych ludzi i wpływa na ich codzienne życie oraz zdrowie psychiczne.
-
Społeczne niezrozumienie i brak uznania lęku klimatycznego jako problemu zdrowotnego potęgują poczucie izolacji.
-
Działania wspólnotowe oraz kontakt z innymi zaangażowanymi osobami pomagają łagodzić lęk i wspierają poczucie sprawczości.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Coraz więcej młodych ludzi na świecie cierpi na objawy lęku klimatycznego – stanu, który choć nie został oficjalnie uznany za jednostkę chorobową, wyraźnie wpływa na zdrowie psychiczne i codzienne funkcjonowanie. Tak wynika z wielu badań, których autorzy coraz śmielej porównują ten typ lęku do „przedszokowego zespołu stresu pourazowego”, czyli odpowiedzi emocjonalnej nie na to, co już się wydarzyło, ale na to, co może się wydarzyć w niedalekiej przyszłości.
„Lęk klimatyczny to nie tylko niepokój. To cała paleta uczuć, od gniewu i smutku po żal, rozczarowanie i poczucie winy” – pisze prof. Geoff Beattie, psycholog z Edge Hill University i autor artykułu w „The Conversation”.
Jak wskazuje Beattie, żyjemy w epoce permanentnego niepokoju. Zagrożenia klimatyczne towarzyszą innym kryzysom, jak wojny czy ryzyko globalnych konfliktów. W badaniu przeprowadzonym przez zespół Caroline Hickman z Uniwersytetu w Bath na 10 tysiącach młodych ludzi z 10 krajów (w tym Brazylii, Nigerii, Indii czy USA), aż 45 proc. uczestników stwierdziło, że ich uczucia związane z kryzysem klimatycznym wpływają negatywnie na codzienne życie. Najmocniej ten efekt był widoczny w krajach rozwijających się.
Co więcej dzieci i młodzież są szczególnie narażone na długotrwałe skutki stresu klimatycznego, włącznie z depresją, lękami czy uzależnieniami. W badaniu opublikowanym w „The Lancet” aż 84 proc. młodych osób przyznało, że martwi się zmianami klimatycznymi, a 59 proc. określiło ten niepokój jako bardzo silny.
Lęk, który może pomóc albo sparaliżować
Lęk klimatyczny może być zarówno adaptacyjny, jak i destrukcyjny. „W wersji konstruktywnej może motywować do działania, na przykład zmiany stylu życia lub zaangażowania w ruchy klimatyczne” – mówi cytowany przez The Conversation psycholog kliniczny Steven Taylor z University of British Columbia. „Ale może też prowadzić do pasywności, poczucia bezradności i paraliżu emocjonalnego”.
Zjawisko to nazwano nawet „eko-paraliżem„. Człowiek pogrążony w bezsilnym lęku nie jest w stanie podjąć działań, a jednocześnie nie potrafi przestać myśleć o katastrofie.
Niektórzy badacze postulują, by traktować lęk klimatyczny jako formę „przedszokowego zespołu stresu pourazowego” (pre-traumatic stress disorder). W 2015 roku duńscy naukowcy opisali, jak żołnierze przygotowujący się do misji w Afganistanie doświadczają niepokojących, intruzywnych myśli i obrazów dotyczących przyszłych zdarzeń o porównywalnej sile jak w klasycznym PTSD. To samo może dotyczyć naukowców klimatycznych czy aktywistów.
Czy młodzi przesadzają?
Problemem bywa też społeczne niezrozumienie. „Nie chcemy patologizować moralnych emocji, które wynikają z realnego zrozumienia zagrożenia” – pisała stanfordzka badaczka Britt Wray. Ale brak oficjalnego uznania lęku klimatycznego jako problemu zdrowotnego powoduje, że cierpiący są często zbywani jako „przewrażliwieni” lub „płatki śniegu”.
To pogłębia izolację i poczucie winy. „Prawdziwe ryzyko zaczyna się, gdy lęk staje się wszechogarniający i uniemożliwia normalne funkcjonowanie” tłumaczy dr Sarah Lowe z Yale School of Public Health w rozmowie opublikowanej przez Yale 360.
Według Elizabeth Pinsky, psychiatry dziecięcej z Massachusetts General Hospital, młodzi ludzie potrzebują przede wszystkim uznania i wsparcia. „Trzeba zacząć od potwierdzenia, że ich lęki są uzasadnione. Lęk to nie zawsze objaw choroby, może być też konstruktywną reakcją na rzeczywiste zagrożenie” mówi w rozmowie z „Harvard Medicine”.
W USA rośnie liczba terapeutów specjalizujących się w lęku klimatycznym. Powstają sieci wsparcia jak Climate Psychiatry Alliance czy Climate Psychology Alliance, oferujące dostęp do „świadomych klimatycznie” specjalistów.
Ale to wciąż nowa dziedzina. „Brakuje nam danych, brakuje też skutecznych metod terapii. Dopiero zaczynamy rozumieć skalę problemu” – dodaje Pinsky.
Trzy strategie radzenia sobie
Maria Ojala, psycholożka z Uniwersytetu w Örebro, wyróżnia trzy główne strategie radzenia sobie z lękiem klimatycznym:
Strategia działania (problem-focused coping) – polega na podejmowaniu działań, które mają ograniczyć zagrożenie, np. poprzez aktywizm.
Strategia unikania (emotion-focused coping) – to wyparcie, ignorowanie zagrożenia, które może chwilowo pomóc, ale nie prowadzi do działania.
Strategia sensu (meaning-focused coping) – łączy uznanie trudnych emocji z wiarą, że działania własne i społeczne mają sens.
„Ludzie, którzy angażują się w działania zbiorowe: protesty, organizacje, sieci wsparcia, czują się silniejsi i bardziej sprawczy. Wspólne działanie to klucz do psychicznej odporności” – podkreśla dr Lowe.
Indywidualne działania, jak ograniczenie zużycia plastiku czy rezygnacja z lotów, są ważne, ale często zbyt mało dają poczucie wpływu. Dlatego, jak mówi Anthony Leiserowitz z Yale, potrzebujemy działań wspólnotowych: „To nie indywidualna zmiana stylu życia, ale działanie w grupie daje największe poczucie sprawczości„.
Młodzi aktywiści, jak Julia Malits z Harvard Medical School, podkreślają, że największą ulgę przynosi kontakt z innymi zaangażowanymi osobami. „Kiedy jesteś częścią wspólnoty, która szuka rozwiązań, lęk przestaje być przytłaczający” – mówi Malits.
Globalna niesprawiedliwość i nowe wyzwania
Najsilniejsze reakcje lękowe występują w krajach najbardziej narażonych na skutki klimatu, jak Filipiny, Indie czy Somalia. Problem w tym, że to właśnie tam systemy zdrowia psychicznego są najsłabsze.
„Kiedy dochodzi do katastrof klimatycznych, potrzeby psychiczne natychmiast rosną, ale zasoby do ich zaspokojenia są minimalne” – mówi dr Caleb Dresser z Harvard Chan School. Uchodźcy klimatyczni często doświadczają traumy, utraty tożsamości i braku dostępu do opieki psychiatrycznej.
Dodatkowo, jak pokazują badania, wysokie temperatury mogą zaostrzać objawy chorób psychicznych, a niektóre leki, np. lit czy benzodiazepiny, stają się niebezpieczne w czasie upałów.
„Lęk klimatyczny może być siłą napędową zmiany, ale tylko jeśli znajdzie ujście w działaniu” – pisze Geoff Beattie. I dodaje: „Musimy potraktować go poważnie, nie jako modę, ale jako realną reakcję psychiczną na zagrożenie naszej cywilizacji”.