„Jak jedna pięść”
Po 19-krotnym naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej współpraca pomiędzy dwoma głównymi ośrodkami władzy układa się modelowo – jak relacjonował w środę w Sejmie premier Donald Tusk, z prezydentem (także szefem MON Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem) spotkał się już w nocy w siedzibie Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych, później już w szerszym gronie (m.in. z wiceministrami obrony: Cezarym Tomczykiem i Pawłem Zalewskim oraz koordynatorem służb specjalnych Tomaszem Siemoniakiem) – w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. – Jesteśmy absolutnie zdeterminowani z panem prezydentem, z ministrami mojego rządu, żeby działać w tych kwestiach jak jedna pięść, w pełnym porozumieniu, bez najmniejszych różnic – podkreślał w środę szef rządu.
Obaj – Tusk i Nawrocki – doprowadzili do uruchomienia konsultacji w ramach art. 4 traktatu północnoatlantyckiego, a w kontaktach z głównymi sojusznikami podzielili się zadaniami – prezydent rozmawiał z Donaldem Trumpem, szef rządu z kolei z partnerami w Europie, przywódcami: Francji, Niemiec, Włoch, Wielkiej Brytanii, Holandii oraz prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. W czwartek późnym popołudniem zebrała się z kolei Rada Bezpieczeństwa Narodowego, w której wzięli udział prezydent, przedstawiciele rządu i opozycji parlamentarnej.
Tak dobra i harmonijna współpraca między rządem a prezydentem Nawrockim to pozytywna odmiana po kilku tygodniach tarć – siedmiu wetach do rządowych ustaw, konflikcie wokół ubiegłotygodniowej wizyty głowy państwa w USA (odsunięcia od rozmów z administracją Trumpa przedstawicieli rządu, a wcześniej wycieku do mediów wytycznych MSZ w tej sprawie), wreszcie ostrej krytyki, na którą prezydent pozwolił sobie po rozmowach w Białym Domu. – Polski rząd nie radzi sobie od dwóch lat w relacjach polsko-amerykańskich – mówił Nawrocki. Oliwy do ognia dolał następnie jego bliski współpracownik, europoseł Adam Bielan, który ogłosił, że polski premier jest „persona non grata” w Białym Domu.
„Jest jak taran”
Czy obecna odwilż w relacjach między tzw. małym i dużym pałacem ma szansę się utrzymać się dłużej? – A gdzie tam! Wojna polsko-polska musi trwać – ironizuje w rozmowie z Gazeta.pl polityk Lewicy. – Za dwa lata mamy wybory prezydenckie, więc ten spór między PiS i Nawrockim a nami się będzie tylko nasilał – nie ma wątpliwości z kolei polityk Koalicji Obywatelskiej. – Miałem kiedyś okazję spotkać się z Nawrockim w programie telewizyjnym. Jest jak ściana, żadne argumenty do niego nie trafiają. Jak sobie coś zaprogramuje, to idzie jak taran. Nie sądzę, żeby odpuścił, czy to w kwestii ustaw rządowych, czy obsady ambasad – dodaje kolejny z naszych rozmówców.
– Po dwóch latach intensywnego bycia w polityce nie jestem już idealistą, jestem realistą – przyznaje natomiast marszałek Sejmu Szymon Hołownia, choć ma nadzieję choćby na częściową współpracę z prezydentem w kluczowych kwestiach. – Jeżeli nawet ta współpraca miałaby być dobra, lepsza, jakaś przez miesiąc albo dwa, żebyśmy rozwiązali wspólnie różne rzeczy, to już warto próbować – podkreśla lider Polski 2050.
„Liczę, że w Pałacu Prezydenckim zmądrzeli”
Krzysztof Paszyk (PSL) liczy, że dobra współpraca na linii rząd-prezydent utrzyma się przynajmniej w kwestiach związanych z bezpieczeństwem. – Wczorajszy dzień pokazał, że w najważniejszych sprawach – a bezpieczeństwo niewątpliwie do takich należy – jest możliwe mówienie jednym językiem przez wszystkie ośrodki władzy w naszym kraju – mówi Paszyk. – Wszelkie różnice w najważniejszej sprawie, jaką jest bezpieczeństwo, są niestety manifestowaniem słabości i tych, którym zależy na destabilizowaniu, ośmielają do dalszego przesuwania granicy prowokacji – przestrzega polityk PSL.
– Liczę na to, że w Pałacu Prezydenckim zmądrzeją i przynajmniej jeśli chodzi o politykę zagraniczną i kwestie związane z bezpieczeństwem sporów już nie będzie – dodaje posłanka Koalicji Obywatelskiej.
Będzie kolejne weto?
Konflikt na linii rząd-Pałac Prezydencki może jednak odżyć już niedługo, gdy na biurko Karola Nawrockiego trafi kolejna nowelizacja ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy. Poprzednią prezydent zawetował pod koniec sierpnia, wytykając rządzącym, że nie zrealizowali kampanijnej zapowiedzi Rafała Trzaskowskiego w sprawie ograniczenia świadczeń 800 plus dla Ukraińców.
Rząd szybko przygotował nowy projekt ustawy, częściowo wychodzący naprzeciw oczekiwaniom prezydenta (wiążący wypłatę świadczeń socjalnych z podjęciem legalnej pracy), jednocześnie inicjatywa głowy państwa w tej kwestii (szersza, bo Nawrocki domaga się przy okazji m.in. prowadzenia kar za propagowanie symboli banderowskich, zaostrzenia kar za nielegalne przekroczenie granicy czy wydłużenia procedury nadawania polskiego obywatelstwa) została przez marszałka Sejmu zwrócona Kancelarii Prezydenta do poprawy.
Rządowa nowelizacja ma zostać uchwalona w piątek, a w przyszłym tygodniu zająć się nią Senat. Nie jest jednak pewne, co z nią zrobi głowa państwa – pójdzie rządowi na rękę i zaakceptuje ustawę w nowej wersji czy postawi na swoim i będzie kolejne weto, które spowoduje szereg negatywnych konsekwencji dla przebywających w Polsce Ukraińców (wielu z nich straci prawo pobytu i pozwolenie na pracę). – Mam nadzieję, że ta ustawa zostanie przez pana prezydenta podpisana – mówi marszałek Hołownia. Nie wyklucza, że być może będzie miał okazję rozmawiać na ten temat z głową państwa. – Uważam też, że niepotrzebne były te wszystkie podjazdy, które były jeszcze w kampanii prezydenckiej, poddające w wątpliwość sposób, w jakim Polska pomaga Ukraińcom tu w Polsce, bo to jest wykorzystywane później przez Rosjan w sposób niecny – podkreśla Hołownia.
Strzał w kolano?
– Nie sądzę, żeby Nawrocki po raz kolejny zdecydował się na weto do tej ustawy, bo strzeliłby sobie w kolano. Myślę, że osiągnął już swe cele tym pierwszym wetem, pokazał swoim wyborcom, że potrafi być twardy w kwestii Ukraińców. Kolejne weto byłoby głupotą – ocenia poseł związany z PO.
– Oczywiście wszystkie te weta podobają się wyborcom PiS, ale w dłuższej perspektywie mogą działać na niekorzyść prezydenta, bo będą wkurzać kolejne grupy społeczne. Zwłaszcza jeśli chodzi o ustawy deregulacyjne, bo każda z tych naszych rządowych ustaw wychodzi naprzeciw konkretnym oczekiwaniom. Jeśli Nawrocki będzie po kolei wyrzucał je do kosza, weźmie na siebie niezadowolenie dużej części wyborców – uważa inny z polityków KO.