W piątek konińscy funkcjonariusze zostali wezwani do agresywnie zachowującego się 39-latka w dzielnicy Gosławice. Zgłaszającą była matka mężczyzny, która przekazała policji, że boi się zachowania syna.
Po przybyciu patrolu na miejsce 39-latek poszczuł policjantów psem, a jednego z nich uderzył metalową rurką – poinformowała Król.
Konin. Interwencja policji. Nie żyje 39-letni mężczyzna
Policjanci obezwładnili mężczyznę i założyli mu kajdanki. Na miejsce – jak dodała Król – wezwana została karetka pogotowia. Ratownicy zauważyli, że 39-latek traci przytomność. Podjęli reanimację, ale mimo udzielonej pomocy mężczyzna zmarł.
– Podkreślamy, że policjanci poza siłą fizyczną, miotaczem gazu pieprzowego i kajdanek nie używali żadnych innych środków. Przebieg interwencji był rejestrowany przez kamery nasobne funkcjonariuszy – przekazała rzeczniczka prasowa konińskiej policji.
Król dodała, że sytuacja jest wyjaśniana przez wydziały kontroli Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu i Komendy Głównej Policji. Interwencję bada też Prokuratura Rejonowa w Koninie.
Bydgoszcz. Zaatakował ratowników medycznych. Zmarł w szpitalu
Do podobnego zdarzenia doszło 20 października w Bydgoszczy. Policjanci zostali wezwani do udzielenia wsparcia ratownikom medycznym w związku z agresywnym zachowaniem pacjenta z problemami natury psychicznej.
47-latek odgrażał się domownikom i ratownikom, z których jednego uderzył w twarz. Został zamknięty w jednym z pokoi. Po otwarciu drzwi mężczyzna, odgrażając się, ruszył na przybyłych policjantów, którzy użyli gazu pieprzowego, ale bez rezultatu.
Agresor zaatakował funkcjonariusza, w związku z czym policjantka i ratownik próbowali go obezwładnić. Dopiero trzykrotne użycie przez policjanta paralizatora pozwoliło na założenie mężczyźnie kajdanek na trzymane z przodu ręce, bo nie byli w stanie skuć go z tyłu.
47-latek cały czas był pobudzony i agresywny, dlatego funkcjonariusze byli zmuszeni do użycia siły. Po pewnym czasie mężczyzna uspokoił się, co pozwoliło na przełożenie mu kajdanek do tyłu.
Jeden z ratowników zaaplikował mężczyźnie zastrzyk ze środkiem uspokajającym. Został on ułożony w tzw. pozycji bocznej bezpiecznej. Po około dwóch, trzech minutach zauważono, że najprawdopodobniej przestał oddychać. Policjanci zdjęli mu kajdanki, a ratownicy i lekarz przystąpili do resuscytacji.
Nieprzytomnego mężczyznę podłączono do specjalistycznego sprzętu, a następnie przewieziono do szpitala, gdzie zmarł.
„Funkcjonariusze działali zgodnie z procedurami”
Nadkom. Słomski podkreślił, że o sprawie poinformowano prokuratora i policjantów z Wydziału Kontroli KWP w Bydgoszczy i Biura Kontroli KGP, a także Biura Spraw Wewnętrznych Policji.
– Jak wynika ze wstępnych ustaleń, interweniujący funkcjonariusze działali zgodnie z procedurami i uprawnieniami. Patrol nie posiadał kamer nasobnych. Natomiast zabezpieczony został materiał wideo z użycia paralizatora. Na podstawie zeznań świadków i zabezpieczonego materiału dowodowego w tej chwili możemy stwierdzić, że nic nie wskazuje na błędy w działaniu policjantów – podano wtedy w oświadczeniu KWP.













