-
Trwają wewnętrzne spory i walki frakcji w PiS wokół konwencji programowej w Katowicach.
-
Kluczowe postaci, takie jak Zbigniew Ziobro i Jacek Kurski, niespodziewanie pojawiają się w panelach, co prowadzi do konfliktów personalnych.
-
Jarosław Kaczyński utrzymuje napięcie, nie wskazując jednoznacznego kandydata na premiera i pozwalając na rywalizację wewnątrz partii.
-
Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
– Mój entuzjazm wobec konwencji osłabł. Tak do zera – mówi nam jeden z posłów, opowiadając o kulisach tego, co się wokół konwencji programowej PiS dzieje w ostatnich dniach.
Przypomnijmy, konwencja programowa PiS odbędzie się w ostatni weekend października w Katowicach. W czasie jej trwania odbędzie się 17 sesji głównych i ponad sto paneli specjalistycznych.
Konwencja programowa PiS. Politycy się pokłócili
To trzecie tego typu duże wydarzenie, organizowane przez partię. Wcześniejsze konwencje programowe miały miejsce przed wyborami parlamentarnymi w 2015 roku i 2019 roku. Kierownictwo PiS uznało, że trzeba wrócić do tego pomysłu i wypracować nowy program partii.
– Miał być ferment intelektualny, impuls do pracy, wyjście poza swoją bańkę, otwarcie się na nowe środowiska, co pozwoli wypracować ciekawe rozwiązania, które potem posłużą za podstawę do stworzenia programu na kampanię wyborczą. A wyszło tak, że w większości paneli biorą udział posłowie PiS, ekspertów i ludzi spoza partii jest mało. Prezes ogólnie jest niezadowolony. A do tego wszyscy się zdążyli pokłócić o udział w panelach – wylicza nasz rozmówca z PiS.
Piotr Gliński, który odpowiada za organizację konwencji, starał się jak mógł, by pogodzić wszystkie wewnątrzpartyjne frakcje i przydzielić każdemu równą liczbę paneli. Udało mu się np. zrobić panel, w którym udział wezmą wspólnie: Mateusz Morawiecki, Beata Szydło, Mariusz Błaszczak, Joachim Brudziński i Paweł Szefernaker w roli moderatora.
Jednak pomimo starań Glińskiego i tak pojawiły się zgrzyty. W jednym z paneli, poświęconych reformie wymiaru sprawiedliwości, miał wziąć udział poseł Paweł Jabłoński, były wiceszef MSZ, z wykształcenia prawnik. Jego nazwisko widnieje w agendzie konwencji, opublikowanej kilka dni temu. Oprócz niego w panelu mieli pierwotnie wziąć udział: Łukasz Bernaciński, Artur Kotowski, Anna Łabno, Marcin Warchoł, Michał Woś i Bartłomiej Wróblewski.
W uaktualnionej wersji na stronie internetowej posła Pawła Jabłońskiego już nie ma. Jabłoński, któremu bliżej do Morawieckiego niż ziobrystów, został zastąpiony przez… Zbigniewa Ziobrę.
– Była interwencja ziobrystów w jego sprawie u prezesa i wypadł z panelu, ale potem sprawa była wyjaśniana i ostatecznie w przeddzień konwencji ustalono, że jednak w panelu mają być obaj – mówi nam dobrze zorientowany polityk PiS.
Jacek Kurski wystąpi w panelu o mediach publicznych
Część polityków narzeka, że tak mocno polityczny skład nie skłania do poważnej dyskusji nad zmianami w konstytucji, a przecież miał to być sztandarowy punkt konwencji.
– Skład tego panelu utwierdza w przekonaniu, że wywołanie tematu konstytucji ma cel wyłącznie polityczny, a nie merytoryczny – krytykuje w rozmowie z Interią jeden z posłów.
To nie koniec kontrowersji. Do panelu o reformie mediów publicznych w ostatniej chwili został dopisany…były szef TVP Jacek Kurski. Sam miał interweniować w tej sprawie u prezesa, bo jego nazwiska nie było w pierwszej wersji agendy konwencji w Katowicach.
I znów część posłów PiS nie kryje oburzenia. – Zamiast pokazać nowe otwarcie, świeże twarze, polityków młodszego pokolenia, my stawiamy na Jacka Kurskiego. To polityka, którą nasi wyborcy odrzucili w 2023 roku, a my im teraz mówimy, że damy im to samo, tylko więcej i bardziej – narzeka inny z posłów.
-
Córka premiera ze statusem poszkodowanej. Reaguje Donald Tusk
-
Zmiana na pozycji lidera. Nowy sondaż to cios dla dwóch partii
Szeroko komentowana w szeregach partii jest też obecność na konwencji Barbary Dziuk, byłej posłanki PiS z Tarnowskich Gór, a obecnie radnej, wyrzuconej w lipcu tego roku z partii przez regionalne struktury PiS. W sprawie jej obecności na konwencji zadziałać miała interwencja europosłanki Jadwigi Wiśniewskiej, co wywołało konsternację w lokalnym PiS.
– Jest afera. To sprawa lokalna, więc dla dziennikarzy mało interesująca, ale w strukturach się gotuje z oburzenia – ujawnia nam jeden z posłów.
To tylko kilka pierwszych z brzegu przykładów, dotyczących zbliżającej się konwencji, która miała pomóc zakopać wewnętrzne spory i dać partii impuls do działania. Jak widać, nie będzie to wcale proste.
Konwencja PiS. Walka frakcji zaostrza się
Dziś w PiS ścierają się dwa skrzydła: radykalne i umiarkowane. To pierwsze jest reprezentowane głównie przez polityków Suwerennej Polski ze Zbigniewem Ziobrą i Patrykiem Jakim na czele; patronem tego drugiego jest były premier Mateusz Morawiecki.
Ziobryści zawarli sojusz z politykami PiS, którzy od dawna zwalczają Morawieckiego. Słynne zdjęcie Przemysława Czarnka, Tobiasza Bocheńskiego, Patryka Jakiego i Jacka Sasina było jasnym sygnałem, kto gra z kim. Frakcja ta została złośliwie nazwana przez swoich wewnętrznych przeciwinków „frakcją maślarzy” – od zdjęcia niemieckiego masła, które zamieścił w serwisie X Tobiasz Bocheński z podpisem, że „za Tuska Polskie Linie Lotnicze podają niemieckie masło”.
Wśród zwolenników Morawieckiego, zwanych „mateuszowcami”, panuje przekonanie, że dziś to radykalne skrzydło nadaje partii ton i przez to właśnie PiS traci w sondażach.
– Tracimy przez radykalizację przekazu. Nie zabieramy wyborców Konfederacji i Braunowi, tylko idąc w ich narrację potwierdzamy, że oni mieli rację, a tym samym tracimy część wyborców radykalnych na ich rzecz. Równocześnie tracimy też część wyborców umiarkowanych, którzy chcą przekazu prorozwojowego – narzeka jeden ze zwolenników Morawieckiego.
I dodaje, że PiS skupiając się wyłącznie na krytyce pomysłów Żurka i na powtarzaniu, jak sroga kara spotka kiedyś Donalda Tuska, zajmuje się sprawami, które zwykłych ludzi nie obchodzą. – Ludzie oczekują, że zajmiemy się ich problemami, gospodarką, a nie tworzeniem listy, kogo będziemy rozliczać w pierwszej kolejności – irytuje się.
-
Tusk skomentował słowa prezydenta. Wskazał na Ziobrę
-
Ziobro reaguje na wniosek komisji śledczej. „Teatrzyk”
Z kolei przeciwnicy Morawieckiego, w tym ziobryści, powtarzają, że to oni mieli rację i dziś PiS, chcąc odzyskać władzę, musi naprawić swoje błędy i zaostrzyć przekaz w tematach takich jak stosunek do UE, migracji czy Zielonego Ładu. To także ma pomóc w odzyskaniu wyborców, których PiS straciło na rzecz Konfederacji czy Brauna.
– Prezes Kaczyński uznał, że w tym momencie ważne jest, aby partia była zmobilizowana i bojowo nastawiona, więc idzie w radykalizm, eksponuje Bąkiewicza, daje przestrzeń Ziobrze, broni Mejzy jak niepodległości. Uważa, że na tym etapie to ważniejsze niż walka o centrum – analizuje jeden z polityków PiS.
– Jak prezes przypomni sobie o centrum, może być już za późno. To dzisiaj mamy całą masę „sierot po Hołowni”, czyli wyborców centrowych, którzy mogliby być dla nas do wzięcia. Jak jednak mają na nas głosować, gdy sami robimy z siebie partię oszołomów? Tusk nie musi nic robić, by nam spadały sondaże – ripostuje inny z posłów.
Przepychanki w PiS. Kto kandydatem na premiera?
W partii sporym echem odbił się ostatni sondaż Ogólnopolskiej Grupy Badawczej, który pokazał wzrost Koalicji Obywatelskiej do 38 procent. W tym samym badaniu PiS może liczyć na 29 proc. poparcia.
Co ciekawe, OGB wyliczyło, że w przypadku startu w ramach jednej listy obecna koalicja rządząca może utrzymać władzę.
– Przekonanie, że za chwilę wrócimy do władzy i obsadzanie już dzisiaj stanowisk jest mocno na wyrost – przyznaje jeden z rozmówców z PiS.
-
Czarnek, Bogucki i gra o wpływy. Kulisy politycznych przesunięć w PiS
-
Czarnek odrzucił ultimatum Nawrockiego. „Chce być premierem”
Tymczasem w PiS trwają przepychanki, kto byłby najlepszym kandydatem na premiera. Chętnych jest dużo. Ostatnio jako faworyt prezesa był wymieniany Tobiasz Bocheński. Żeby jednak nie poczuł się zbyt pewnie, prezes Kaczyński, przeciął te spekulacje mówiąc w jednym z publicznych przemówień o tym, że premierem mógłby być Przemysław Czarnek.
Jeszcze wcześniej wspominał z kolei, że nie widzi przeszkód, by premierem był znów Mateusz Morawiecki. – To stara gra prezesa, by każdemu obiecywać i przekonywać, że sprawa jest przesądzona, a na koniec uczynić kandydatem kogoś jeszcze innego – śmieje się stały bywalec Nowogrodzkiej.
Konwencja programowa PiS rozpocznie się 24 października o godzinie 10 wystąpieniem programowym Jarosława Kaczyńskiego. Przemówienie prezesa PiS przewidziano także na zakończenie konwencji w sobotę wieczorem.
-
Zacharowa napisała o Sikorskim, rzecznik MSZ reaguje. „Dotknęłaś nowego dna”
-
Prokuratura zabezpieczyła majątek Wosia. „Zostawiłem całe 12 groszy”












