-
Kontrowersje wokół wydatkowania środków z Krajowego Planu Odbudowy, w tym finansowanie nietypowych inwestycji jak jachty czy dotacje dla klubu swingersów, wywołały burzę w mediach społecznościowych.
-
Premier Donald Tusk i minister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz zapewniają o przeprowadzanych kontrolach i deklarują brak tolerancji dla marnotrawstwa środków.
-
Politycy opozycji wskazują na zbyt ogólne kryteria przyznawania funduszy z KPO i apelują o dokładne sprawdzenie powiązań beneficjentów z politykami.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Cały piątek media społecznościowe żyją sprawą dyskusyjnego wydawania środków z Krajowego Planu Odbudowy. Internauci udostępniają wnioski, z których wynika, że w ramach ubiegania się o środki przeznaczone na dywersyfikację usług w związku z pandemią COVID-19 przedsiębiorcy ubiegali się o finansowanie m.in. jachtów, solariów, saun, oranżerii. Dofinansowanie w wysokości pół miliona złotych miał dostać klub swingersów, z czego w serwisie X kpił m.in. były premier Leszek Miller.
O dofinansowanie na takie rzeczy mieli ubiegać się przedsiębiorcy z branży hotelarstwa i gastronomii. Internauci oraz politycy opozycji nie kryją oburzenia.
Opozycja grzmi, rząd się tłumaczy. Chodzi o środki z KPO
„To jest taki skandal, że głowa mała” – napisała Marcelina Zawisza z partii Razem.
Do sprawy odniósł się już premier Donald Tusk. – Nie akceptuję żadnego marnowania środków z KPO. W drodze do Łeby rozmawiałem z minister Pełczyńską-Nałęcz. Jej ministerstwo wiedziało o pewnych nieprawidłowościach, trwają kontrole, ale te wyjaśniania mi nie wystarczają. Będę oczekiwał szybkich decyzji, włącznie z odebraniem środków. Zero tolerancji – powiedział na konferencji prasowej.
- Afera wokół dotacji z KPO. Prokuratura wkracza do akcji
- Kaczyński grzmi po kontrowersjach wokół KPO. „Gigantyczny skandal”
Interia zapytała Waldemara Budę, byłego ministra rozwoju w rządzie PiS, a dziś europosła tej partii o to, jakie błędy mogły zostać popełnione przy określaniu kryteriów, dotyczących przyznawania środków z KPO dla branży hotelarsko-gastronomicznej
– Idea całego tego programu była taka, aby zabezpieczyć przedsiębiorców z określonych branż, najbardziej poszkodowanych przez COVID-19 na wypadek kryzysu podobnego do pandemii. Generalnie zamysł był taki, aby np. firma prowadząca restaurację zainwestowała w możliwość dowozu, sklepy stacjonarne rozbudowały sobie możliwość sprzedaży wysyłkowej, a firmy usługowe zbudowały na przykład poczekalnie dla klientów itd. To wszystko miało mieć jednak uzasadnienie, tymczasem jak przeglądam te wnioski, to nie wszystkie dotyczą nawet branż, które najbardziej ucierpiały w pandemii. To wszystko poszło za daleko i w zupełnie innym od zakładanego kierunku, i bez żadnej weryfikacji. To niedopuszczalne – mówi Waldemar Buda.
Środki z KPO. Będzie reakcja Komisji Europejskiej?
Zastanawia się także, czy o tym, w którą stronę poszło przyznawanie środków z KPO w Polsce, wie Komisja Europejska.
– Myślę, że o transparentność upomni się także Komisja Europejska, która pewnie nie zdaje sobie sprawy, jak luźno potraktowano te środki i jak puszczono je bez oczekiwania jakichkolwiek zwrotów z inwestycji – wskazuje. – Dla Donalda Tuska, który lubi podkreślać swoje wpływy w Unii, może okazać się bardzo bolesne – podkreśla.
Jego zdaniem cała ta sprawa związana z wydatkowaniem pieniędzy z KPO będzie miała ogromne skutki polityczne dla rządu.
– Kwestia odblokowania KPO była jednym z kluczowych powodów, dla których wyborcy w 2023 roku głosowali na partie koalicji rządzącej. A teraz okazuje się, że blokowali rządowi PiS wypłatę tych środków, żeby móc je samemu rozdawać zaprzyjaźnionym firmom – wskazuje Waldemar Buda. I dodaje, że trzeba teraz dokładnie prześwietlić wszystkie firmy, do których trafiło finansowanie oraz powiązania tych firm z politykami.
- Pierwsze weto Nawrockiego? Tusk: Złapałem się za głowę
- O rządzie mówią: gabinet wojny. „Musimy być gotowi na trudne scenariusze”
Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, obecna minister funduszy i polityki regionalnej, tłumaczy się, że „budzący kontrowersje program to zaledwie 0,6 proc. KPO”. „Podpisaliśmy w półtora roku ponad 824 tys. umów. I owszem, przy tak ogromnej skali inwestycji mogą niestety zdarzyć się nietrafione umowy. Wówczas trzeba natychmiast zadziałać – kontrolnie i naprawczo. I takie działania zostały podjęte. Zarządzona została kontrola, odwołałam (2 tygodnie temu) odpowiedzialną za program szefową PARP. Wszystko zostanie sprawdzone tak, że mysz się nie prześliźnie. Przy czym warto podkreślić, że budzący kontrowersje program to zaledwie 0.6proc KPO – dotyczy małych i średnich przedsiębiorców, którzy ucierpieli w covidzie. Cel programu jest więc słuszny” – napisała Pełczyńska-Nałęcz w serwisie X.
Kontrowersyjne wnioski o fundusze z KPO. Jak uniknąć nadużyć
Pytamy Waldemara Budę, czy dało się lepiej stworzyć kryteria, wedle których są rozpatrywane i weryfikowane wnioski o pieniądze unijne, w tym także te z KPO, aby nie dochodziło do nadużyć i nieprawidłowości.
– Wszystko rozbija się o umowę, jaką ministerstwo podpisało z PARP. To resort ustala warunki, na jakich przekazywane są środki. Wygląda na to, że te warunki nie zostały wystarczająco doprecyzowane, zostały sformułowane zbyt ogólnie, z czego niektórzy przedsiębiorcy postanowili sobie skorzystać – odpowiada były minister rozwoju.
Tłumaczy także, że w czasie, gdy sam był ministrem, planował, aby jednym z warunków uzyskiwania środków było, aby nowa działalność przynosiła określony procent przychodu firmy w perspektywie np. roku.
– Tylko wtedy moglibyśmy ocenić, czy pożądany efekt został osiągnięty, a środki dobrze spożytkowane. Moim zdaniem zabrakło tu tego zapisu o minimalnym przychodzie z działalności dywersyfikacyjnej, co sprawia, że nikt nie sprawdza, czy przyznanie tych środków danej firmie miało w ogóle sens. A jak widać już po samej lekturze części wniosków nie zawsze miało – podkreśla Waldemar Buda.
- Pogoda zmiesza w weekend. Ostrzeżenia dla 11 województw
- Pożar szkoły podstawowej w Zielonej Górze. Trwa akcja służb