Prezydent Krakowa Aleksander Miszalski, co jakiś czas przyznaje, że finanse miasta są w złym stanie. Już dzień po objęciu rządów, w maju 2024 r., zlecił przeprowadzenie audytu w urzędzie miasta. Kiedy zapoznał się z jego wynikami, powiedział, że „jeśli chodzi o finanse, pieniądze nie są w mieście pilnowane odpowiednio”. Kilka miesięcy później, podczas grudniowej sesji budżetowej dodał, że w „porównaniu z innymi dużymi miastami Kraków jest w złej kondycji finansowej”.
Słowa prezydenta i lidera małopolskiej Platformy Obywatelskiej potwierdzają dane. Na koniec roku, według prognoz, zadłużenie miasta ma wynieść 7,5 mld zł. Oznacza to, że od momentu przejęcia przez Miszalskiego władzy zadłużenie wzrośnie o 25 proc. W momencie, kiedy zostawał prezydentem, dług wynosił 6 mld zł.
Urząd miasta przez lata funkcjonował, zaciągając kolejne pożyczki, niekoniecznie przejmując się ich spłatą. Polityka finansowa ekipy Jacka Majchrowskiego, polegała na odraczaniu w czasie spłatę zobowiązań, sprawiając, że uporządkowanie miejskich finansów to kluczowe zadanie dla Miszalskiego, który objął stanowisko w połowie zeszłego roku.
Na początku 2020 r. zadłużenie Krakowa wynosiło „tylko” 3 mld zł. Władze Krakowa jednak systematycznie bagatelizowały „sygnały ostrzegawcze”, w tym niedobór 89 mln zł na pensje dla nauczycieli pod koniec 2019 r. czy trudności w pokryciu kosztów funkcjonowania miejskiej komunikacji w listopadzie 2022 r. W zeszłym roku miasto musiało zaciągnąć blisko miliard złotych kredytu, dzięki temu udało się pokryć wydatki na pensje dla motorniczych czy kierowców autobusów.
– Polityka zaciskania pasa nie rozwiąże problemu – ocenia Aleksandra Owca, radna miasta i współprzewodnicząca partii Razem. – Kraków potrzebuje rozwoju i inwestycji. Problemem jest to, na co i jak wydajemy. Na ostatniej sesji rozmawialiśmy na temat raportu o stanie gminy. I mam wrażenie, że prezydent przyjął postawę defensywną. Zamiast szukać rozwiązania tych problemów, które rzeczywiście są wynikiem działań poprzedniej administracji, to opędza się on od krytyki, mówiąc, że on za nic nie odpowiada – wyjaśnia radna.
Współprzewodnicząca partii Razem mówi wprost, że na razie „nie widzi światełka w tunelu”. – Mam wrażenie, że prezydent podejmuje takie decyzje, które będą spychać zapłatę tych długów na kolejną kadencję. Nie widzę planu ani pomysłu na to, jak miasto ma się dalej rozwijać przy takiej sytuacji finansowej.
Kiedy Miszalski, w połowie 2024 r., przejmował władzę w Krakowie, dług wynosił 6 mld zł, ale z powodu decyzji poprzedników trzeba było zaciągnąć kolejne zobowiązania. Jednak budżet na 2025 r. jest to autorski projekt Miszalskiego, ale i on zakłada dalsze zadłużanie, tym razem o kolejne 730 mln zł.
– Zmienił się prezydent, ale za przygotowanie projektu budżetu odpowiadają te same osoby, które odpowiadały za czasów Jacka Majchrowskiego. W takiej sytuacji trudno spodziewać się innego efektu. To też efekt lat życia na kredyt – mówi Michał Drewnicki, miejski radny i wiceprzewodniczący rady miasta Krakowa.
– Obecnie rządzący próbują zrzucić całą odpowiedzialność za zadłużenie na poprzednią ekipę, przedstawiając Majchrowskiego jako głównego winowajcę. Należy jednak pamiętać, że Majchrowski nigdy nie miał większości w radzie – opowiada Drewnicki.
Rzeczywiście Majchrowski przez lata był w formalnej lub nieformalnej koalicji z Platformą Obywatelską. Jednym z jego zastępców przez ostatnie sześć lat rządów był Bogusław Kośmider, jeden z wpływowych polityków PO w Krakowie. Po zmianie władzy Kośmider został powołany przez Miszalskiego na stanowisko prezesa Krakowskiego Holdingu Komunalnego. O tym, że działacz PO wygra konkurs, Interia pisała jeszcze przed jego rozstrzygnięciem.
– Zadłużenie Krakowa jest problemem, szczególnie że koszty obsługi tego długu są bardzo wysokie. Zaciągane są bowiem kolejne pożyczki, na kilkaset milionów złotych przeznaczane na obsługę istniejących kredytów. Emitowane są także obligacje z kilkunastoletnim terminem wykupu, a więc przypadającym na kadencję kolejnego prezydenta Krakowa – ocenia z kolei radny Łukasz Maślona.
– W takim rolowaniu zadłużenia Aleksander Miszalski przypomina swego poprzednika Jacka Majchrowskiego, który we współpracy z radnymi Platformy Obywatelskiej przez wiele lat zadłużał miasto ponad stan – konkluduje.
Tymczasem władze miasta planują podnieść opłaty za wywóz śmieci. Proponowana stawka jest o około 30 proc. wyższa od obecnej i wyniesie 35 zł za osobę w przypadku segregowania odpadów. Po zmianie nowa cena będzie stanowić ok. 55 proc. maksymalnej stawki dopuszczonej ustawą (63,34 zł).
Zwolennikiem takiego rozwiązania jest polityk Platformy Bogusław Kośmider, ten sam, który przez sześć lat był wiceprezydentem u Majchrowskiego, a obecnie będący prezesem Krakowskiego Holdingu Komunalnego.
„Ale teraz ruszą kolejne sprawy, w tym wzrost cen śmieci i biletów. Wydawać by się mogło, że oczywista inflacja i wzrost płac powinny spowodować proporcjonalny wzrost cen miejskich usług, szczególnie że w innych samorządach one wzrastają” – napisał na swojej stronie.
Aleksander Miszalski komentuje
– Zarządzanie finansami dużego miasta, takiego jak Kraków, wymaga odpowiedzialnych i długofalowych decyzji. Dlatego od początku kadencji konsekwentnie realizujemy plan oszczędności w wydatkach bieżących, a jednocześnie podejmujemy działania, które zwiększają udział dochodów własnych w budżecie miasta, głównie przez lepsze zarządzanie majątkiem komunalnym oraz skuteczniejsze egzekwowanie istniejących należności – wyjaśnia Interii prezydent Miszalski.
– Na uwagę zasługuje również fakt, że dochody Krakowa rosną dzięki zwiększonym wpływom z podatków PIT i CIT oraz że przyciągamy nowych inwestorów – dodaje.
Prezydent podkreśla, że Kraków zaczął korzystać z pieniądzy pochodzących z KPO. -Fundusze mają formę preferencyjnej pożyczki, wspierającej zieloną transformację miast. Otrzymane środki pozwalają m.in. na zrefinansowanie zrealizowanych już projektów i wygenerowanie oszczędności, które będzie można przeznaczyć na inne, strategiczne inwestycje służące mieszkańcom – wyjaśnia.
– Naszym priorytetem jest wypracowanie stabilnej nadwyżki operacyjnej, dzięki której będziemy mogli finansować inwestycje bez nadmiernego sięgania po kredyty – dodaje. I przywołuje dane z maja 2025 r. – Wykonanie dochodów na poziomie 47 proc. po pięciu miesiącach to bardzo dobry wynik, a dynamika wydatków bieżących procentowo nie przekracza poziomu z lat ubiegłych. To oznacza, że jesteśmy na dobrej drodze do poprawy struktury budżetu i wzmacniania jego stabilności – mówi.
– Podejmujemy wszelkie działania, by niezbędne korekty opłat były jak najmniej odczuwalne dla mieszkańców, a jednocześnie pozwalały miastu utrzymać wysoką jakość usług publicznych i realizować kluczowe inwestycje dla Krakowa. Kraków musi się rozwijać, ale nie może robić tego kosztem bezpieczeństwa finansowego – konkluduje.
Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: [email protected]