Cała historia wydarzyła się w Ugandzie nad Jeziorem Kyoga, które leży między Jeziorem Alberta i Jeziorem Wiktorii, a zatem wielkimi zbiornikami wodnymi stanowiącymi początek Nilu. To tam znajduje się miejscowość, w pobliżu której 48-letnia kobieta łowiła dla swej licznej rodziny. Miała 15 dzieci i ryby z jeziora stanowiły podstawę ich wyżywienia.
Krokodyl zaatakował ją spod wody. Mowa o krokodylu nilowym, który jest mieszkańcem wód Afryki i specjalizuje się w polowaniach na ssaki podchodzące do wodopoju albo migrujące przez zalane tereny. Gad chwycił kobietę i wciągnął do wody.
Poszukiwania trwały do nocy z udziałem policji GISO oraz przeszukujących okolicę dronów. Niczego nie udało się znaleźć. W końcu ktoś wpadł na pomysł, aby narobić sporo hałasu i wystraszyć krokodyla. Zwierzęta te mają zwyczaj topić upolowaną zdobycz i ukrywać na później.
To pierwszy atak krokodyla w tym rejonie Ugandy
Zakrojone na szeroką skalę poszukiwania sprawiły, że w końcu udało się znaleźć zwłoki kobiety w zaroślach papirusowych wokół jeziora. Ta sytuacja zaniepokoiła mieszkańców, którzy zaczęli się domagać schwytania tego krokodyla.
Jak podaje jednak „Nile Post”, to pierwszy taki atak w tym rejonie. Nigdy krokodyl nie zaatakował tam człowieka, aczkolwiek zdarzały się ataki tych zwierząt na bydło czy psy.
Władze Ugandy zleciły monitoring liczby krokodyli w tym obszarze. Kobieta osierociła aż 15 dzieci, które zostały z ojcem.
Według strony Crocattack w 2024 r. w Ugandzie miały miejsce 83 ataki krokodyli na ludzi. Aż 69 z nich okazało się śmiertelnych. Tylko w Zambii, Zimbabwe, Tanzanii, Malawi i Angoli zginęło więcej osób.