-
Członkowie KRRiT chcieli zmiany regulaminu, pozwalającej wiceprzewodniczącemu zwoływać posiedzenia w razie postawienia przewodniczącego przed Trybunałem Stanu.
-
Maciej Świrski początkowo zgodził się na rozpatrzenie tego punktu, ale ostatecznie zerwał posiedzenie i przerwał obrady do 16 lipca.
-
Sytuacja grozi paraliżem prac Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, a członkowie są zaniepokojeni brakiem mechanizmu zabezpieczającego ciągłość działania.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Obecnie może je zwoływać jedynie przewodniczący Rady, zmiana miała polegać na tym, że mógłby je zwoływać także wiceprzewodniczący.
To efekt działań grupy 185 posłów, którzy w maju 2024 r. złożyli wstępny wniosek o postawienie przewodniczącego przed Trybunałem. We wniosku zarzucono Świrskiemu szereg naruszeń, w tym wstrzymanie wypłaty mediom publicznym około 300 mln zł z abonamentu czy blokowanie przyznania koncesji niektórym nadawcom.
Szef KRRiT przed Trybunałem Stanu i co dalej?
Większość członków KRRiT nie zgadza się z tymi zarzutami i uważa chęć postawienia przewodniczącego przed Trybunałem za działanie polityczne, niemniej liczy się z tym, że większość parlamentarna może taki wniosek przegłosować. Niewykluczone, że stanie się to na najbliższym posiedzeniu Sejmu pod koniec lipca.
Przegłosowanie wniosku wiąże się z automatycznym zawieszeniem Macieja Świrskiego w czynnościach związanych z pełnieniem funkcji szefa Krajowej Rady. A tylko on może zwoływać posiedzenia Rady, na których podejmowane są kluczowe dla rynku medialnego decyzje, dotyczące przyznawania, przedłużania koncesji, przyznawania środków itd. i wiele innych.
Maciej Świrski przystał początkowo na postulat włączenia do piątkowych obrad punktu o zmianie regulaminu. Kiedy jednak przyszło do jego rozpatrywania…zarządził przerwę do 16 lipca.
Wcześniej zarzucił członkom Krajowej Rady, że chcą oddać kompetencje w ręce jego politycznych przeciwników, a konkretnie prof. Tadeusza Kowalskiego.
Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji może grozić paraliż?
Tu wyjaśnienie. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji składa się z pięciu osób. Politycznie członkowie powołani przez prezydenta Andrzeja Dudę i poprzednią większość sejmową mają w niej większość 4:1.
Obecnie w skład KRRiT wchodzą: Marzena Paczuska i Hanna Karp, powołane przez prezydenta Andrzeja Dudę, przewodniczący Maciej Świrski i wiceprzewodnicząca dr Agnieszka Glapiak, powołani przez Sejm (gdy większość miała Zjednoczona Prawica) oraz prof. Tadeusz Kowalski, powołany przez Senat (gdy większość miała w nim ówczesna opozycja, czyli dzisiejsi rządzący).
– Pan przewodniczący zerwał posiedzenie KRRiT, ogłaszając przerwę do 16 lipca. Nie chciał dopuścić do zmian w regulaminie, argumentując, że bez niego Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie będzie ciałem demokratycznym, co nie jest prawdą, bo w konstytucji jest mowa o Krajowej Radzie, a nie samym jej przewodniczącym – wskazuje w rozmowie z Interią Marzena Paczuska, członek KRRiT.
Prof. Tadeusz Kowalski, członek KRRiT:
– Posiedzenie KRRiT zostało w sposób nagły przerwane przez pana przewodniczącego tylko po to, aby nie poddać pod głosowanie wniosku o zmianę regulaminu. Wcześniej ten wniosek został wprowadzony do porządku posiedzenia większością 4:1. Nie mieliśmy nawet szansy tego oprotestować, bo pan przewodniczący po prostu się rozłączył i nie było z nim więcej kontaktu – relacjonuje w rozmowie z Interią prof. Kowalski.
Przewodniczący Maciej Świrski, zapytany przez Interię o komentarz w tej sprawie, przyznał, że posiedzenie piątkowej Rady przebiegło burzliwie. – Jego burzliwość polegała na tym, że pan Kowalski chciał zmian w regulaminie, na co ja się zgodzić nie chciałem – powiedział.
Na uwagę, że zmian w regulaminie domagali się wszyscy członkowie Rady, nie tylko prof. Kowalski, odesłał nas do rzecznika prasowego i więcej komentować nie chciał.
Z naszych informacji wynika również, że przewodniczący Świrski zarzucił pozostałym członkom Rady, że swoim zachowaniem pomagają tym, którzy chcą go postawić przed Trybunałem Stanu i że to ułatwi posłom decyzję w jego sprawie.
Nie mieliśmy nawet szansy tego oprotestować, bo pan przewodniczący po prostu się rozłączył i nie było z nim więcej kontaktu.
Rzeczywiście najostrzej Świrski starł się z prof. Kowalskim, którego oskarżył o chęć „przejęcia” KRRiT. Sam prof. Kowalski nie chce odnosić się do awantury, która miała miejsce.
– Emocje były na etapie, gdy złożyłem formalny wniosek o włączenie wprowadzenia zmian w regulaminie do porządku obrad. Pojawił się dość ostry atak ze strony pana przewodniczącego, ale na tak żenującym poziomie, że szkoda o tym mówić – ucina ten wątek prof. Kowalski.
Członkowie KRRiT nie kryją żalu
Z naszych źródeł wynika, że rozmowy dotyczącej tego, kto mógłby zastąpić Świrskiego z obecnego grona, nie było. Na piątkowym posiedzeniu rozmowa dotyczyła głównie zmiany regulaminu, aby była możliwość zwoływania posiedzeń KRRiT na wypadek zawieszenia Świrskiego.
Członkowie KRRiT są zdezorientowani i nie kryją żalu wobec przewodniczącego, podkreślając, że sytuacja jest trudna i chodzi w niej przede wszystkim o uniknięcie paraliżu prac Krajowej Rady. – Tu chodzi o odpowiedzialność za funkcjonowanie organu, który powinien móc funkcjonować zgodnie z konstytucją i realizować swoje konstytucyjne zadania – mówi Interii Agnieszka Glapiak, członek KRRiT.
– Niedopuszczenie do głosowania nad zmianą regulaminu grozi paraliżem prac Krajowej Rady – dodaje Marzena Paczuska, członek KRRiT.
A prof. Tadeusz Kowalski wskazuje, że to, co się wydarzyło źle wróży na przyszłość.
– Nie możemy, jako organ konstytucyjny, być zakładnikami przewodniczącego. Nie mamy wpływu na to, co zdecyduje Sejm, naszym obowiązkiem jest zabezpieczenie działania KRRiT na każdą ewentualność, aby Krajowa Rada mogła normalnie działać – konkluduje.