-
Policja w Londynie zatrzymała 890 osób podczas protestu przeciwko wojnie w Strefie Gazy, większość z nich za poparcie zdelegalizowanej Palestine Action.
-
Większość zatrzymanych uwolniono za kaucją, ale osoby odmawiające podania danych pozostają w areszcie.
-
Organizatorzy protestu zarzucają służbom brutalność, a rząd podkreśla surową politykę wobec wspierania organizacji uznanych za terrorystyczne.
-
Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Przeważającą większość, 857 osób, zatrzymano na mocy prawa antyterrorystycznego za posiadanie transparentu z napisem: „Sprzeciwiam się ludobójstwu. Popieram Palestine Action”. Pozostałe 33 osoby zastały zatrzymane pod zarzutem popełnienia innych przestępstw, w tym 17 z nich za napaść na funkcjonariuszy.
Policja poinformowała, że zatrzymani zostali przesłuchani, a ci, których dane udało się potwierdzić, zostali zwolnieni za kaucją. Osoby, które odmówiły podania swoich personaliów lub były już wcześniej zatrzymane pod tym samym zarzutem, przebywają obecnie w areszcie.
Londyn. Do aresztu za transparent z napisem „Palestine Action”, interwencja policji na manifestacji
– Przemoc, z jaką mieliśmy do czynienia podczas operacji, była skoordynowana i przeprowadzona przez grupę ludzi, z których wielu nosiło maski, aby ukryć swoją tożsamość, a ich celem było wywołanie jak największych zamieszek – powiedziała zastępczyni komisarza londyńskiej policji Claire Smart.
Organizatorzy protestu oświadczyli, że funkcjonariusze „brutalnie zaatakowali pokojowych demonstrantów, w tym osoby starsze, próbując aresztować ponad tysiąc osób za trzymanie tekturowych transparentów”. W ich ocenie sobotnie wydarzenie pokazało, że delegalizacja grupy Palestine Action jest „niemożliwa do wyegzekwowania i stanowi absurdalne marnotrawstwo środków”.
Sobotni protest w Londynie był kontynuacją akcji, która miała miejsce 9 sierpnia. Wówczas zostały zatrzymane 532 osoby.
Organizacja propalestyńskich aktywistów zdelegalizowana w Wielkiej Brytanii
Była minister spraw wewnętrznych Yvette Cooper broniła decyzji rządu o uznaniu Palestine Action za organizację terrorystyczną, mówiąc, że jej zwolennicy nie są świadomi charakteru tej grupy.
W niedzielę minister obrony John Healey powiedział w wywiadzie dla stacji Sky News, że spodziewa się, iż nowa ministra spraw wewnętrznych Shabana Mahmood będzie „równie surowa” wobec zwolenników Palestine Action.
Brytyjski rząd 5 lipca, na mocy ustawy o terroryzmie z 2000 r., uznał przynależność do tej grupy lub jej wspieranie za przestępstwo zagrożone karą do 14 lat więźnia. Posłowie podjęli tę decyzję, gdy aktywiści w czerwcu włamali się do bazy RAF Brize Norton i zniszczyli dwa samoloty Voyager, oblewając je czerwoną farbą. Szkody oszacowano na 7 mln funtów. Palestine Action wzięła wówczas odpowiedzialność za ten incydent.
-
Potężne uderzenie Izraela, obrali kolejny cel. Wieżowiec nagle zniknął
-
Nie życzą sobie przyjazdu Macrona. „Nie ma miejsca”