Dla wielu kultur lot ptaków był symbolem wolności i inspiracją do budowania maszyn latających. Tym bardziej niezwykłe wydają się gatunki, które zrezygnowały z tej umiejętności, takie jak strusie, nandu czy kazuary. Wszystkie należą do grupy Palaeognathae: obok nich znajdują się w niej także kiwi i południowoamerykańskie kusacze.
Kusacze wciąż potrafią wzbić się w powietrze, choć tylko na krótkie dystanse. Ich lot to zazwyczaj nagły, gwałtowny start przechodzący w szybowanie, podobny do tego, jaki znamy z obserwacji bażantów. Trudno wyobrazić sobie, by takie ptaki mogły pokonać ocean. A jednak przedstawicieli Palaeognathae spotykamy na wszystkich poza Antarktydą kontynentach południowej półkuli: w Ameryce Południowej, Afryce, Australii i Nowej Zelandii.
-
Podczas grzybobrania można zobaczyć ich popisy. Są jak mali akrobaci
-
Ktoś nielegalnie postrzelił samicę łosia. Ujawniono tragiczne szczegóły
Kontynenty, geny i obalenie starej teorii
Przez dziesięciolecia odpowiedzią na tę zagadkę wydawała się teoria dryfu kontynentalnego. Skoro wszystkie lądy kiedyś tworzyły superkontynent Pangeę, być może ptaki po prostu „rozjechały się” razem z rozłamującymi się płytami tektonicznymi.
Dziś wiadomo jednak, że to fałszywe wyjaśnienie. Po pierwsze, analizy genetyczne pokazują, że wspólny przodek wszystkich Palaeognathae nie był nielotem. Strusie, emu czy nandu utraciły zdolność latania niezależnie od siebie, w procesie równoległej ewolucji. Po drugie, rozdzielanie się ich linii ewolucyjnych nastąpiło miliony lat po rozpadzie Pangei. Oznacza to jedno: przodkowie tych ptaków musieli sami dolecieć w odległe zakątki świata.
Kluczem do rozwiązania zagadki okazał się okaz z kolekcji Smithsonian National Museum of Natural History w Waszyngtonie – niemal nienaruszona kość mostka Lithornis promiscuus, ptaka sprzed 56 mln lat, wielkości siwej czapli.
Badacze wykorzystali metodę geomorfometrii, porównując kształt mostka tego kopalnego ptaka z ponad 150 współczesnymi gatunkami. Wyniki były jednoznaczne: Lithornis miał budowę typową dla ptaków zdolnych do lotów na bardzo duże odległości,. Oznacza to, że jego lot nie przypominał krótkiego „wystrzału” kusaczy, lecz raczej spokojne, dalekie przeloty bocianów czy albatrosów.
Dlaczego porzuciły latanie?
Lot, choć widowiskowy i funkcjonalny, jest energetycznie kosztowny. Jeśli ptaki znajdują wystarczająco dużo pożywienia na ziemi i nie zagrażają im drapieżniki, ewolucja sprzyja utracie zdolności lotu. Widzimy to choćby w przypadku słynnego dodo z Mauritiusa, który przez tysiące lat nie miał naturalnych wrogów, aż do przybycia ludzi w XVI w.
W epoce, w której żył Lithornis, sytuacja wyglądała podobnie. Dinozaury dopiero co wyginęły, a duże ssaki drapieżne jeszcze się nie pojawiły. Ziemia była dla ptaków bezpiecznym miejscem, a specjalistyczny dziób i doskonały węch pozwalały im zdobywać pokarm w glebie. Latanie stawało się zbędne, a kolejne linie Palaeognathae niezależnie od siebie traciły tę zdolność.