Policjanci z Komendy Miejskiej Policji w Lublinie – Wojciech K. i Arkadiusz K. – byli oskarżeni o przekroczenie uprawnień i naruszenie zasad wykorzystania środków przymusu bezpośredniego wobec Tomasza K. oraz nieumyślne spowodowanie jego śmierci.
Obu byłych już funkcjonariuszy policji Sąd Rejonowy Lublin-Wschód z siedzibą w Świdniku po trwającym około trzy lata procesie uniewinnił od zarzucanych im czynów.
– Sąd uznał, że funkcjonariusze podjęli czynności, do których byli uprawnieni i wykonali je w sposób prawidłowy, zgodnie z zasadami – powiedziała w uzasadnieniu orzeczenia przewodnicząca składu sędziowskiego sędzia Dorota Wiśniewska.
Lublin. Przechodnie alarmowali o agresywnym mężczyźnie. Został obezwładniony, po czym zmarł
Sprawa dotyczy wydarzeń z 25 sierpnia 2020 roku w Lublinie. Policję o agresywnym mężczyźnie w okolicy ul. Łęczyńskiej zawiadomili przechodnie. Na miejsce przyjechał patrol policji, w którym byli Wojciech K. i Arkadiusz K.
Mężczyzna uciekał policjantom, zatrzymali go w okolicy budynku Agencji Mienia Wojskowego, gdzie zainstalowana jest kamera monitoringu, która zarejestrowała część zatrzymania Tomasza K.
Według ustaleń śledztwa, policjanci stosując chwyty obezwładniające obalili mężczyznę na ziemię, założyli mu kajdanki na ręce z tyłu i dociskali jego ciało kolanami i rękami.
Prokuratura w oparciu o opinie biegłych – uznała, że użycie siły fizycznej przez policjantów było nieproporcjonalne i nieadekwatne do sytuacji i zachowania zatrzymanego Tomasza K., który w ocenie prokuratury nie stwarzał zagrożenia dla innych osób. Ponadto – według aktu oskarżenia – dociskaniem ciała do ziemi funkcjonariusze ograniczyli mu możliwość oddychania, czym spowodowali nieumyślnie jego śmierć.
Sprawa Tomasza K. Policjanci nie przyznali się do winy
Biegli ustalili, że do zgonu doszło „w mechanizmie asfikcji restrykcyjnej”, czyli na skutek ostrej niewydolności krążeniowo-oddechowej występującej w sposób nagły u osoby w stanie pobudzenia ruchowego, któremu towarzyszy utrudnienie oddychania w wyniku przymusowego unieruchomienia.
We krwi Tomasza K. wykryto obecność środków psychotropowych.
Policjanci nie przyznali się do winy. Wyjaśniali, że mężczyzna był agresywny, krzyczał, zaatakował na ulicy starszą kobietę kopiąc ją w plecy. Nie reagował na polecenia zatrzymania, uciekał, wyzywał policjantów obelżywymi słowami.
Zeznali też m.in., że nawet po obaleniu na ziemię Tomasz K. nadal był agresywny. Wezwali karetkę pogotowia, ponieważ podejrzewali, że może być pod wpływem narkotyków lub jest chory psychicznie. Wezwali też drugi patrol policji.
Kiedy na miejsce przyjechał drugi patrol, zatrzymany nie dawał oznak życia, policjanci podjęli reanimację, którą kontynuował wezwany wcześniej zespół pogotowia ratunkowego. Niestety mężczyzna zmarł.
Lublin. Sąd uniewinnił policjantów
W ocenie sądu doszło do tragedii, bo zginął człowiek, ale na interwencję policjantów trzeba patrzeć całościowo, a ocenianie jej w sposób fragmentaryczny, na zasadzie „stop klatki”, jest niesprawiedliwe i nieuzasadnione. Sąd nie zgodził się z opinią, że Tomasz K. nie stwarzał zagrożenia – policjanci widzieli osobę agresywną, pobudzoną, uciekającą, nie reagującą na polecania, mieli prawo przypuszczać, że może mieć niebezpieczne narzędzia przy sobie.
Ponadto interwencja miała miejsce na ulicy, gdzie przechodzili ludzie, jeździły samochody. – Wiedzieli, że muszą dokonać zatrzymania i muszą to zrobić skutecznie, bo od tego zależy życie i zdrowie wielu osób – dodała sędzia Wiśniewska.
W ocenie sądu metody zatrzymania i chwyty, które stosowali, były prawidłowe, dopuszczalne w tej konkretnej sytuacji, a to, co się stało z Tomaszem K. „należy rozpatrywać w kategoriach nieszczęśliwego wypadku”. Ponadto – jak wskazała sędzia – nie da się obecnie ustalić, na ile do śmierci Tomasza K. przyczyniło się to, że jego organizm był osłabiony długotrwałą chorobą i przyjmowaniem leków.
Wyrok nie jest prawomocny. Wojciech K. i Arkadiusz K. nie pracują już w policji.
- Napaść na 14-latkę we Wrocławiu. Zatrzymano podejrzewanego mężczyznę
- Napadł i wykorzystał 14-latkę. Policjanci z Wrocławia szukają sprawcy