Głównym zagrożeniem na Majorce jest wąż z gatunku Hemorrhois hippocrepis, który pojawił się na wyspie na początku lat 2000. Nie ma tam naturalnych wrogów i pożera miejscowe jaszczurki, ptaki i inne małe zwierzęta.
Majorka. Coraz większy problem z wężami
Jak najeźdźca dostał się na Majorkę? To wina prawdopodobnie niekontrolowanego w tamtym czasie importu roślin, m.in. drzewek oliwnych ze stałego lądu Hiszpanii. To właśnie na nich gady mogły zostać zawleczone na wyspę, gdzie znalazły dla siebie dużo bardziej bezpieczne i korzystne warunki.
Węże są zagrożeniem przede wszystkim dla murówk Lilforda i gatunku Podarcis pityusensis, których stan ocenia się wręcz już jako krytyczny. Rząd Hiszpanii poświęcił w tym roku na walkę z inwazyjnymi wężami 2,5 mln euro – to trzy razy więcej niż w latach 2020-2023.
Na całej Majorce i na mniejszych wyspach zainstalowano już ponad 2,6 tys. pułapek na węże, budowane są też azyle dla jaszczurek. Władze zakazały też przywozu drzew oliwnych, drzew karobowych i dębów ostrolistnych o obwodzie pnia przekraczającym 40 centymetrów poza ustalonymi terminami.
Węże Hemorrhois hippocrepis nie są duże, osiągają długość co najwyżej 1,5 metra. Są szare w ciemne, brązowe plamy. Z tyłu głowy ich ubarwienie układa się w znak przypominający podkowę. Gatunek występuje naturalnie na południu Europy i północy Afryki. Na wyspy został zawleczony.
Ten gatunek gadów nie jest jadowity. Uznaje się go za węża agresywnego, który potrafi się zaciekle bronić i nawet ugryźć człowieka. Takie ataki nie są jednak niebezpieczne.