Marco Rubio skrytykował część państw NATO za przeznaczanie zbyt małych pieniędzy na obronność. Według ostatnich zapowiedzi Donalda Trumpa USA chce, aby poszczególne kraje wydawały 5 proc. PKB na ten cel.
Część sojuszników zbliża się do tej granicy, ale niektórzy ciągle mają problem z przekroczeniem ustalonego w 2014 roku progu 2 proc. PKB. – Polska, Litwa i Estonia, im bliżej Rosji, tym więcej wydają na obronę narodową – ale są też kraje takie jak Francja i Niemcy, duże, potężne gospodarki, które nie wydają aż tyle na bezpieczeństwo narodowe – mówił Rubio w swoim czwartkowym wywiadzie.
Rubio oskarżał europejskie mocarstwa o opieszałość oraz bazowanie na przekonaniu, że w razie konfliktu Stany Zjednoczone je ochronią. W zamian „mogą wydać te pieniądze na tę ogromną sieć zabezpieczeń społecznych” – oskarżał bliski współpracownik Trumpa.
USA. Słowa krytyki pod adresem Paryża i Berlina. Jest reakcja
W piątek pojawił się komunikat francuskiego MSZ, będący odpowiedzią na słowa amerykańskiego sekretarza stanu. Podkreślono, że Francja jako kraj wywiązuje się ze swoich zobowiązań, przeznaczając na obronność 2 proc. PKB.
Zapewniono też, że Paryż planuje podwoić swoje wydatki wojskowe do 4 proc. PKB w 2030 roku. „Francuskie siły zbrojne wyróżniają się operacyjnością i zdolnością do planowania i przeprowadzania dużych operacji poza granicami kraju” – zaznaczono w komunikacie.
Dane Banku Światowego wskazują, że francuskie wydatki na obronność przekroczyły granicę 2 proc. PKB w 2023 roku i obecnie wynoszą 2,1 proc. Według prognoz za 2024 rok wspomnianą barierę pokonali także Niemcy (2,12 proc. PKB).