Szymon Krawiec, „Wprost”: Ma pan gabinet z widokiem na stadion Polonii Warszawa.
Akurat piłka nożna nadmiernie mnie nie interesuje. Ale Polonia to najlepszy polski klub, tylko że szachowy.
Czyli gra pan w szachy?
Gram.
Pierwszy raz widzę gabinet prezesa z prywatną siłownią w środku.
Ćwiczę regularnie.
Ile miał pan przychodów za zeszły rok?
Szczerze mówiąc, to nawet nie wiem.
Jak to?
Nie wiem, nie śledzę tego aż tak bardzo. Bardziej się skupiam na pracy operacyjnej niż na finalnej liczbie, jaka z niej wyjdzie.
No to chociaż tak mniej więcej, ile może być?
Coś koło 14 mld zł.
A jak pan zaczynał, to ile było?
W pierwszym roku 170 mln zł. W drugim był już ponad miliard.
Jak to możliwe, żeby tak szybko mieć już na koncie pierwszy miliard?
Może po prostu fakt, że jak zaczynałem ten biznes, to już dokładnie wiedziałem, co chcę robić. W tej branży zaczynałem od Towarowej Giełdy Energii. Byłem traderem. Handlowałem. Mój pomysł na biznes był więc dość banalny: żeby to, co robiłem na giełdzie przenieść do własnej firmy.
Jaki był ten patent?