O szczegółach zatrudnienia Franciszek Bielowickiego pisze „Rzeczpospolita”. Gazeta ustaliła, że to syn znanego przedsiębiorcy – Grzegorza Bielowickiego – założyciela funduszu Tar Heel Capital i ważnego donatora Platformy Obywatelskiej.
Biznesmen w ostatnich kilkunastu miesiącach trzykrotnie robił przelewy na rzecz partię Tuska, w sumie na kwotę 107,4 tys. zł. Po raz ostatni 50 tys. zł przelał na dwa miesiące przed zatrudnieniem syna w KPRM. Bielowicki junior – jak ustalił ogólnopolski dziennik – w wypełnionym kwestionariuszu zatrudnienia chwalił się prowadzeniem firmy Warsaw Memetica zajmującej się marketingiem oraz reklamą, a także pracował na umowę zlecenie dla PO.
Z kolei Centrum Informacyjne Rządu przekazało, że 23-letni doradca ukończył studia na dwóch wydziałach (ekonomii i filozofii) na University of Chicago, jednym z najlepszych uniwersytetów na świecie, a w środowisku partyjnym działa od lat.
Nowy i młody doradca premiera. PiS: Posada nie jest atrakcyjna finansowo
CIR dodaje w przesłanym stanowisku, że doradca to jedynie nazwa funkcji. „Nie oznacza to, że jest on bezpośrednim doradcą premiera w zwyczajowym rozumieniu, to jest forma zaszeregowania w gabinecie politycznym (…) Franciszek Bielowicki wspiera KPRM w zakresie komunikacji rządowej w internecie i mediach społecznościowych” – dodano.
„Rz” wskazała, że zgodnie z niewaloryzowanym od wielu lat rządowym rozporządzeniem, na tym stanowisku można zrobić między 4,5 a 5,5 tys. zł brutto„. Na łamach gazety wątpliwości wokół nominacji wyraził Bartosz Kownacki.
– Może posada nie jest atrakcyjna finansowo, ale może wiązać z dużymi możliwościami działania i jest bardzo pożądaną pozycją w CV młodego człowieka. Taki ktoś staje się z automatu kimś wpływowym. Pojawia się pytanie, czy inna młoda osoba o równie wysokich kompetencjach, ale bez ojca wpłacającego na rzecz PO, również dostałaby tę posadę – dywagował poseł PiS.
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!