135,6 tys. zł brutto Ministerstwo Spraw Zagranicznych miało wydać na siedem urządzeń uniemożliwiających nielegalne pozyskiwanie dźwięku i obrazu, co zwróciło uwagę Najwyższej Izby Kontroli nie ze względu na sam charakter produktu, lecz nieprawidłowości w procesie ich zakupu. NIK zarzuca, że resort nie zastosował się w tym przypadku do regulaminu zamówień publicznych.
„W toku procedury zmierzającej do udzielenia tego zamówienia, wbrew przepisom regulaminu, nie udokumentowano czynności ustalenia szacunkowej wartości tego zamówienia, nie dokonano rozeznania rynku potencjalnych wykonawców ani nie udokumentowano za pomocą wniosku i protokołu, w jaki sposób i w oparciu o jakie kryteria dokonano wyboru oferty” – podaje NIK, cytowana przez „Rzeczpospolitą”.
W odpowiedzi Biuro Administracji MSZ podkreśliło, że na podstawie zebranych informacji, eksperckiej wiedzy Biura Bezpieczeństwa Dyplomatycznego a także doświadczenia Służby Ochrony Państwa resort oszacował wartość zamówienia.
Raport NIK ujawnił tajne dane? W tle zakupy ministerstwa
Jednak jak zwraca uwagę dziennik, istotniejszy w sprawie zdaje się być fakt, że dokument NIK ujawnił de facto szczegóły zakupu ministerstwa mającego związek z kwestiami bezpieczeństwa.
Zdaniem powołanego przez „Rzeczpospolitą” eksperta może chodzić o specjalne skrytki na telefony, które uniemożliwiają przechwytywanie obrazu i dźwięku przez złośliwe oprogramowania, pozostawiając jednocześnie urządzenie połączone z siecią.
Były szef Agencji Wywiadu Grzegorz Małecki zastanawia się jednak na łamach gazety, czy taki zakup był faktycznie potrzebny. Jego zdaniem dotychczasowa praktyka polegająca na zostawianiu telefonów poza salą posiedzeń polityków jest wystarczająca. Małecki nie ma natomiast wątpliwości co do słuszności ujawnienia sprawy przez NIK. – Jestem zwolennikiem utajniania racjonalnego, a nie nadmiernego – podkreślił.
Jak przypomniał dziennik, wcześniej NIK doprowadziła do ujawnienia m.in. szczegółowych planów pomieszczeń willi, w której rezydują polscy premierzy.