To dość nietypowa sytuacja, gdyż częściej to Europa Wschodnia i Środkowa z Polską włącznie ma bogatszą faunę i większa dostępność gatunków. Są jednak zwierzęta liczniejsze w Europie Zachodniej niż u nas i takim zwierzęciem jest właśnie żołędnica.
To gryzoń należący do pilchowatych – niesamowitej rodziny nadrzewnych małych ssaków, które w europejskich lasach są jak cienie, jak duchy (zresztą nie tylko europejskich, bo wiele pilchowatych żyje nawet w tropikach). To zwierzęta głównie nocne, przemykające po gałęziach wtedy, gdy my śpimy. Nie widać ich zbyt często, chowają się w dziuplach i szczelinach, na dodatek wiele z nich przesypia sporą część roku. Popielica szara to absolutny rekordzista Polski pod tym względem. Potrafi obudzić się ze snu zimowego dopiero w czerwcu, więc w drzemce nie ma sobie równych.
Żołędnica też lubi pospać, ale nie tak długo. jej sen zimowy trwa od października do kwietnia, co znaczy, że teraz większość polskich żołędnic jest już na swoich małych nogach. Tyle, że nie mamy ich zbyt wiele. W Polsce to zwierzę ekstremalnie rzadkie. Można ją spotkać głównie w lasach południa kraju, zwłaszcza w paśmie Kartpat.
Natomiast w zachodniej Europie żołędnic jest więcej, również na nizinach. Szwajcaria, Niemcy i Belgia to państwa, w których występuje ten niezwykły gryzoń wciąż jeszcze dość licznie. Najwięcej żołędnic spotkamy we Włoszech, Francji i na Półwyspie Pirenejskim. Wyspowe zasięgi mamy też w krajach bałtyckich – południowej Finlandii, Estonii, Łotwie, przyległej niewielkiej części Rosji, a także w rumuńskich Karpatach.
Francuska żołędnica przyjechała na gapę do Polski
I właśnie francuska żołędnica zaplątała się w sprowadzanej z tego kraju maszynie rolniczej, albo właśnie przeciwnie – sama się w niej ukryła, może by przezimować. Pisaliśmy o tym niecodziennym zdarzeniu w Zielonej Interii miesiąc temu. „Podczas remontu rozrzutnika obornika przywiezionego z Francji syn właścicieli maszyny znalazł śpiące zwierzę. Trochę chomik, trochę wiewiórka, dziwny stworek. Zapakowaliśmy zwierzę do klatki i zawiozłem je do Poznania.” – opisywał wówczas Marcin Kostrzyński, dziennikarz i przyrodnik, autor podcastu „Marcin z Lasu”.
Tajemniczy i zaspany gryzoń trafił do zoo w Poznaniu, które zdecydowało się ją przyjąć. Jest na to przygotowane, ma chociażby pawilon zwierząt nocnych. Zwierzę rozpoznał i pilotował prof. Mirosław Jurczyszyn z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, wybitny specjalista od pilchowatych.
Dzisiaj zwierzę kończy obowiązkową kwarantannę. Poznańskie Zoo poinformowało, że żołędnica nie zostanie wypuszczone do jakiegoś lasu w polskich górach. Zostanie w ogrodzie, w miejscowym pawilonie zwierząt nocnych. „Mimo zaskakującego początku jej przygody, radzi sobie doskonale – zdrowa, ciekawska i pełna energii. Pracownicy opiekują się nią z troską, a my nie możemy się doczekać, aż poznacie ją osobiście. Otrzymała imię Żaklin – bo jak inaczej mogłaby się nazywać taka urocza, elegancka dama z Francji?” – pisze zoo.