Jim Townsend, który w Hadze brał udział w dyskusjach na NATO Public Forum i nieoficjalnych rozmowach, powiedział, że wśród wielu uczestników szczytu NATO panował niedosyt dotyczący tego, co udało się na nim osiągnąć.
Były urzędnik Pentagonu podsumował szczyt NATO. „Nie chcą zdenerwować Trumpa”
– To, czego się dowiedziałem, to że wszyscy nadal są zdumieni stanem rzeczy w USA. I są coraz większe obawy, że przyszłe spotkania na wysokim szczeblu ciągle będą się toczyć wokół Trumpa, co nie pozwoli zająć się dużymi problemami, takimi jak zagrożenie ze strony Rosji – powiedział Townsend, wieloletni urzędnik Pentagonu, a obecnie ekspert think tanku Center for New American Security (CNAS).
– Po prostu dlatego, że nie chcą zdenerwować amerykańskiego prezydenta, muszą chodzić wokół niego na palcach – dodał.
Według eksperta, ze względu na to, że Trump i jego zespół nadal żywi nadzieję na zawarcie układu i powrót do robienia interesów z Moskwą, na szczycie nie poruszono szeregu ważnych rzeczy i zdawkowo potraktowano wojnę w Ukrainie.
– Nie mogliśmy przez to wypracować spójnej strategii NATO wobec Rosji: tego jak lepiej odpowiadać na wojnę hybrydową i sabotaż, które widzimy – powiedział Townsend.
Przyznał jednak, że główne postanowienie szczytu – zobowiązanie do wydatków 5 proc. PKB na obronę (3,5 proc. na podstawowe wydatki i 1,5 na infrastrukturę) – było sukcesem i ważnym krokiem w historii Sojuszu.
– Trzeba jednak pamiętać, że to pierwszy krok. Myślę, że będziemy mieli szczęście, jeśli kraje dotrą do tych 3,5 proc. w ciągu 10 lat. A wiemy od agencji wywiadowczych – niemieckich, polskich i innych, że mamy 5-7 letnie okno, zanim Rosja będzie ponownie zdolna do zrobienia czegoś na dużą skalę – zaznaczył.
Większe wydatki na obronność. „Putin widziany jest teraz jako poważniejsze zagrożenie”
Jak stwierdził Jim Townsend, choć zapewne nie wszystkie państwa NATO spełnią swoje zobowiązanie – otwarcie mówi to Hiszpania i sugeruje szereg innych państw – to powaga rosyjskiego zagrożenia daje nadzieję, że państwa zmobilizują swoje inwestycje szybciej, niż po szczycie w Walii w 2014 r., gdy podjęto zobowiązanie do wydawania 2 proc. PKB.
– Będziemy musieli popychać takich sojuszników, jak Hiszpania, ale też innych, w tym Brytyjczyków, czy Francuzów, by iść w kierunku tych 3,5 proc. – powiedział Townsend.
– Ale nie jesteśmy już w roku 2014 r., a Putin widziany jest teraz jako znacznie poważniejsze zagrożenie, niż wówczas – dodał.