Agnieszka Niesłuchowska, „Wprost”: Donald Trump jest gotów uznać rosyjską kontrolę nad Krymem i innymi okupowanymi terytoriami Ukrainy w ramach planu pokojowego – informował ostatnio brytyjski „The Telegraph”. Taka koncepcja ma być kontynuowana pomimo sprzeciwu Ukrainy i krajów europejskich. Karol Nawrocki będzie próbował rozmawiać w tej sprawie z Donaldem Trumpem?
Krzysztof Tchórzewski: Trudno powiedzieć. Ale nawet gdyby do takiego spotkania doszło, Karolowi Nawrockiemu i tak nie udałoby się rozwiązać problemu. Plan Trumpa de facto umacnia Rosję i jej agresywną postawę wobec Ukrainy, a Ukraina, choć wspierana przez Europę, jest w trudnym położeniu. Jestem sceptycznie nastawiony do rozmów rosyjskich i amerykańskich doradców w sprawie zakończenia wojny, bo to stawia w złym świetle nie tylko Ukrainę. Polska jest pierwszym państwem frontowym po Ukrainie, więc w naszym interesie jest to, żeby była silna.
Rosja wywalczy „pokój” na swoich zasadach czy też rozmowy, które się toczą to jedynie odwracanie uwagi, gra na czas i do żadnego porozumienia nie dojdzie?
Putin robi, co uważa za słuszne dla Rosji. Nawet jeżeli coś deklaruje, podejmuje wstępne ustalenia, powtórnie je analizuje, a ostatecznie i tak się z nich wycofuje. To człowiek, który ze światem kompletnie się nie liczy. Zatem trudno liczyć na zakończenie wojny w najbliższym czasie.
Celem Putina jest podbicie całej Ukrainy. Chciałby, jak Stalin, budować wielkie mocarstwo i nie będzie żałował na to pieniędzy ani krwi swoich ludzi.
I nie powstrzyma jego imperialistycznych zapędów nawet Trump?
Amerykański prezydent do końca będzie wierzył w swoją siłę oddziaływania. Ale może się przeliczyć.













