Inicjatywa Karola Nawrockiego dotyczyła zmiany w przepisach o Instytucie Pamięci Narodowej oraz w Kodeksie karnym. Jak tłumaczyła Kancelaria Prezydenta, celem jest w tym wypadku przeciwdziałanie rozpowszechnianiu fałszywych twierdzeń, w szczególności dotyczących zbrodni ludobójstwa dokonanego na Polakach na Wołyniu.
Nawrocki wraca do kwestii banderyzmu. Ukraińscy historycy komentują
„Nowelizacja przyczyni się do skuteczniejszego prowadzenia postępowań karnych przeciwko osobom zaprzeczającym sprawstwu zbrodni ludobójstwa dokonanej przez OUN frakcję Bandery i UPA” – podkreślano w komunikacie. Spotkało się to z odpowiedzią Ambasady Ukrainy w Polsce.
Dyplomaci opublikowali oświadczenie środowiska historycznego Ukrainy. Historycy apelowali, by „nie upolityczniać wspólnego dziedzictwa historycznego i stanowczo potępili zrównanie działalności UPA i OUN z reżimami nazizmu i komunizmu”. „UPA i OUN miały charakter antyimperialny i narodowowyzwoleńczy, wobec czego zrównywanie ich działalności z ludobójczymi praktykami nazistów i komunistów jest dość wątpliwe” – podkreślali.
„Do tej pory nie ma też ostatecznych opracowań i wniosków na temat wpływu sił specjalnych reżimów okupacyjnych ZSRR i nazistowskich Niemiec na wydarzenia, które doprowadziły do tej ukraińsko-polskiej konfrontacji” – dodawali.
Rzecznik prezydenta odpowiada stronie ukraińskiej
Na tę reakcję odpowiedział rzecznik prezydenta Rafał Leśkiewicz. W programie „Graffiti” tłumaczył, że ustawa jest potrzebna, by walczyć z rosyjską dezinformacją i próbą poróżnienia Polaków i Ukraińców. Mówił, że nie ma żadnego symetryzmu między działaniami UPA i OUN, a dokonaniami Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich.
– Z jednej strony mówimy o ofiarach 120 tys. zamordowanych Polaków, a z drugiej strony mówimy o może tysiącu Ukraińców – tak zamordowanych przez oddziały Armii Krajowej w ramach akcji odwetowych – zwracał uwagę.
– To realizacja scenariusza napisanego na Kremlu, czyli wywołanie kolejnego kryzysu na niwie historycznej pomiędzy Polakami, a Ukraińcami – stwierdzał rzecznik prezydenta, mówiąc o powstałym sporze.
Leśkiewicz zwrócił uwagę, że w Sahryniu stworzono miejsce upamiętniające ukraińskie ofiary cywilne. – Nie ma takich upamiętnień na Wołyniu i w wielu innych miejscach na Ukrainie, gdzie Ukraińska Powstańca Armia zamordowała Polaków – mówił.
Prezydencki minister stwierdził, że w sieci zaczynają pojawiać się symbole gloryfikujące banderyzm. – Zawsze można mówić, że jest zły czas na wprowadzenie takich przepisów. W naszej ocenie to jest ten moment, w którym powinniśmy się pochylić nad tą ustawą – przekonywał.
Tłumaczył też, że prezydent nie miał nic wspólnego z ustaleniami dotyczącymi prac Ukraińców w Jureczkowej, gdzie poszukiwane są szczątki żołnierzy UPA. – To nie jest grób wojenny. Jest to prawdopodobnie grób, w którym spoczywają szczątki 20 UPA–wców – mówił. Wyraził również nadzieję na kolejne pozwolenia ze strony Ukrainy na prace ekshumacyjne na Wołyniu.