Okavango do wrocławskiego zoo przyjechała w 2009 r. Należała do podgatunku lew południowoafrykański. Urodziła się w 2007 r. w parku dzikich kotów w Nesles we Francji.
Jej imię nawiązywało do afrykańskiej rzeki o długości 1600 km przepływającej przez Angolę, Namibię i Botswanę. To rzeka wyjątkowa, bo nie uchodzi do morza. Swój bieg kończy w bagnistym zbiorniku.
Nie żyje lwica z zoo we Wrocławiu
„Wraz ze swoją siostrą potrafiła wystawić cierpliwość opiekunów na próbę. To właśnie ona uczyła nas pokory i cierpliwości wobec dzikiej natury, którą reprezentowała z godnością i niezależnością” – relacjonują jej opiekunowie z wrocławskiego zoo.
Co ciekawe, lwica nie miała nic przeciwko polskiej aurze i dobrze się czuła w naszym klimacie. Korzystała z wybiegu przez cały rok. Uwielbiała obserwować żyrafy, zebry i nosorożce. Jej ulubioną rozrywką była zabawa piłkami.
Okavango lubiła przesiadywać na daszku przy szybie, blisko zwiedzających, czujnie wszystko obserwując. Jej ulubione potrawy na przestrzeni lat się zmieniały. W menu lwicy były m.in. przepiórki czy króliki.
Lwy afrykańskie w naturze występują w południowej i wschodniej części Afryki. Ich liczbę szacuje się na ok. 16-30 tys. osobników. Wielkie koty są drapieżnikami, potrafią biegać z prędkością nawet 60 km/h. Polują m.in. na gnu, zebry czy guźce.
Samice lwów są wyraźnie mniejsze od samców, ważą maksymalnie 160 kg. Lwice żyją za to dłużej – na wolności osiągają przeciętnie 16 lat. Okavango dożyła więc całkiem sędziwego wieku jak na swój gatunek.
„We Wrocławiu Okavango żyła – i odeszła – jak na królową przystało. Pozostawiła po sobie wspomnienia, które zostaną z nami na długo. Będzie nam jej bardzo brakować” – przekazali pracownicy polskiego ogrodu.