W skrócie
-
AfD zajmuje pierwsze miejsce w sondażu wyborczym w Niemczech z wynikiem 26 proc.
-
Na kolejnych miejscach znalazły się SDP, Zieloni oraz Lewica.
-
Wyborcy ocenili również pracę kanclerza Friedricha Merza. Największą krytykę pod adresem polityka wyrazili wyborcy AfD.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
W najnowszym badaniu Forsa prawicowo-populistyczna AfD jest samodzielnym liderem, o dwa punkty procentowe wyprzedza chadecki blok CDU/CSU – 24 proc.
Niemcy. AfD liderem sondażu. Niepokojące informacje dla kanclerza
Kolejne miejsca w sondażu przypadły SPD (13 proc.), Zielonym (13 proc.) oraz Lewicy (11 proc.). Pozostałe ugrupowania odnotowały wyniki poniżej wynoszącego pięć procent progu wyborczego.
Sierpniowy sondaż Forsa przynosi przy tym niepokojące informacje dla Friedricha Merza. Zadowolonych z pracy szefa niemieckiego rządu jest 29 proc. ankietowanych, o trzy punkty procentowe mniej niż w lipcu i najmniej od czasu wejścia tego chadeckiego polityka w maju do urzędu kanclerskiego.
Najgorzej Merza oceniają wyborcy AfD, aż 95 proc. z nich ma negatywne zdanie o jego pracy. Z badania Forsa wynika, że tylko nieco ponad połowa badanych (52 proc.) uważa, że koalicja CDU/CSU i SPD utrzyma się do końca kadencji na wiosnę 2029 roku. 43 proc. twierdzi, że rozpadnie się przedwcześnie.
Niemcy. Zakłócony wywiad Alice Weidel. Protest przeciw AfD
Pod koniec lipca współprzewodnicząca AfD Alice Weidel udzielała wywiadu na żywo dla telewizji ARD, rozmawiając z dziennikarzem na tymczasowej scenie w Berlinie. W trakcie wywiadu Weidel miała problemy z usłyszeniem kierowanych do niej pytań. Rozmowę zagłuszali protestujący, którzy pojawili się w okolicy.
Zamiast pytań słychać było gwizdy, okrzyki i muzykę odtwarzaną z głośników zamieszczonych na busie. Wybrzmiała m.in. piosenka znana z protestów antyAfD – Scheiß AfD Jodler w wykonaniu Corner Chor, chóru aktywistów z Augsburga. Muzyka była na tyle głośna, że zagłuszała słowa wypowiadane w telewizji przez Weidel.
„Niektóre części wywiadu były niesłyszalne dla osób oglądających go w telewizji” – zwraca uwagę „The Guardian”.
Weidel usiłowała lekceważyć zdarzenie, nazywając protestujących „organizacją pozarządową finansowaną z podatków”. Zaznaczała, że jest przyzwyczajona do protestów przeciwko niej. Jednak, jak zauważa „The Guardian”, z upływem kolejnych minut „wydawała się być coraz bardziej sfrustrowana”.