Korespondentka niemieckiego dziennika „Sueddeutsche Zeitung” Viktoria Grossmann w komentarzu na łamach pisma zaznacza, że „właśnie dzisiaj, kiedy Polska i Niemcy powinny ściśle współpracować, stosunki między nimi przeżywają kryzys”. „W 2023 r. rząd federalny pokładał wielkie nadzieje w nowym rządzie w Warszawie. Niewiele z tego pozostało – ale nie jest to wina tylko jednej strony” – czytamy.
„SZ” podkreśla, że po zmianie władzy w naszym kraju liczono na poprawę stosunków, nadwyrężonych przez lata przez PiS. Partii Jarosława Kaczyńskiego zarzucono „wieczne antynastawienie do wszystkiego, zwłaszcza do Brukseli, ale także do Berlina”. Warszawska korespondentka wspomina o likwidacji stanowiska pełnomocnika MSZ ds. polsko-niemieckiej współpracy społecznej i przygranicznej. Podkreślono, że tłumaczono to lakoniczną informacją o „optymalizacji procesów”.
Niemiecki dziennik zaskoczony decyzją Sikorskiego. Zabrakło ważnego kontekstu
Prof. Krzysztof Ruchniewicz miał zostać odwołany w związku z odchudzaniem rządu w ramach rekonstrukcji. Wcześniej szerokim echem odbiły się jego słowa o potrzebie zwrotu dóbr kultury Niemcom za czasy II wojny światowej, o czym „Sueddeutsche Zeitung” nie wspomina. Grossmann stwierdza jednak, że pełnomocnik niemieckiego rządu ds. współpracy z Polską Knut Abraham nie ma teraz bezpośredniego partnera do rozmów. Podobnie było za czasów Prawa i Sprawiedliwości.
Niemiecki dziennik zastanawia się, czy „rząd Donalda Tuska ugiął się przed PiS, który po raz kolejny widzi głównego wroga Polski na Zachodzie i uczestniczy w rozpowszechnianiu kłamstwa, że Niemcy wysyłają tysiące uchodźców do naszego kraju, tak jak faktycznie robi to Białoruś na Wschodzie”. Z drugiej strony „SZ” podaje, że być może kwestia dobrych stosunków z Niemcami „nie przynosi rządowi żądnych korzyści politycznych”.
Niemiecki dziennik o reparacjach wojennych dla Polski. „Niemcy do dziś nie zrozumiały”
Warszawska korespondentka zarzuca również Berlinowi, że „mógł się wykazać większą aktywnością”. Grossmann zauważa, że rząd Tuska nie domaga się reparacji, ale „Niemcy do dziś nie zrozumiały w pełni cierpień Polaków podczas II wojny światowej i nie zadośćuczyniły im w odpowiedni sposób, co jest powszechnym poglądem w polskim społeczeństwie”. Takie nastawienie ma podtrzymywać Berlin „ze swoją uporczywą biernością, którą można również interpretować jako arogancję”.
Niemiecki dziennik zauważa, że tamtejszy rząd nie może już się tłumaczyć brakiem chęci współpracy, jak to było za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości. Jednocześnie „Sueddeutsche Zeitung” przyznaje, że nie ma sensu, aby Friedrich Merz odwiedzał Warszawę, skoro wciąż obowiązują kontrole na granicy. Warszawska korespondentka oceniła, że Polska „mocno przeciwko nim protestuje, więc chodzi o coś więcej niż tylko o ludzi dojeżdżających do pracy zmęczonych korkami”.
Niemiecki dziennik o relacjach z Polską. II wojna światowa i rozbiory
Według Grossmann dla niektórych może być to męczące, ale wciąż chodzi o II wojnę światową, a nawet o rozbiory Polski, bo w naszym kraju „historia i pamięć mają ogromne znaczenie”. „Jest wiele rzeczy, które do dziś podsycają poczucie niższości i niesprawiedliwości” – czytamy. „SZ” podsumowuje, że „bez względu na to, co zrobi niemiecki rząd, zawsze znajdzie się ktoś w Polsce, kto to skrytykuje, oceniając te działania za zbyt późne lub za mało wystarczające”.
„SZ” przekonuje, że „nie może być to wymówką, aby nic nie robić”. Grossmann radzi, że „przekazanie pomocy finansowej dla żyjących jeszcze polskich ofiar nazizmu byłoby dobrym początkiem”. Warszawska korespondentka konkluduje, że każda strona musi rozwiązać swoje problemy, aby zdobyć zaufanie. Warszawa instrumentalizację lub zniekształcenie historii, co przejawia się w antyniemieckich hasłach, a Berlin brak wrażliwości i uwagi ws. niewiedzy o Polsce i zbrodniach nazistowskich.