Dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” przyjrzał się wyborom prezydenckim 2025. Polacy w drugiej turze, która odbyła się 1 czerwca, większością głosów wybrali na następcę Andrzeja Dudy prezesa Instytutu Pamięci Narodowej – Karola Nawrockiego. Kandydat Prawa i Sprawiedliwości miał przewagę blisko dwóch procent nad wiceszefem Platformy Obywatelskiej.
Podczas wieczoru wyborczego, zaraz po zamknięciu lokali wyborczych, sztab Trzaskowskiego przedwcześnie ogłosił zwycięstwo polityka, ignorując przewagę procentową mieszczącą się w granicy błędu statystycznego – sugerując się jednym z sondaży. Parę godzin później, gdy spłynęły kolejne badania, nie dawały one szans włodarzowi Warszawy.
Dlaczego jednak nową głową państwa został Nawrocki? Hipotez jest całe mnóstw – od błędów, które popełnione zostały w trakcie kampanii, przez analizę światopoglądową elektoratów. Ekspert w tej dziedzinie – Szymon Pficzyk, autor bloga Kartografia Ekstremalna – wskazał, że to katolicy przyczynili się do zwycięstwa szefa IPN-u. A jakie wnioski mają dziennikarze z Zachodu?
Niemieckie media: Nawrocki to „polski J.D. Vance”
„FAZ” zwraca uwagę, że Nawrocki od lat budował w świadomości publicznej swój obraz jako osoby, która radykalnie broni historii Polski. Budował też mit „żołnierzy wyklętych”. Niemiecki historyk Felix Ackermann widzi podobieństwo między Nawrockim a wiceprezydentem Stanów Zjednoczonych. Ekspert pisze, że szef IPN-u nie jest „polskim Donaldem Trumpem”, ale „gdańskim wariantem Jamesa Davida Vance’a.
Obaj są zresztą bardzo wierzący i publicznie to pokazują. Nawrocki cytował podczas wieczoru wyborczego 1 czerwca słowa Starego Testamentu (Biblii). Łączy ich jednak znacznie więcej – między innymi”społeczny awans, radykalizacja w imieniu Jezusa Chrystusa i polityczny sukces„ – wymienia historyk.