Film z ukraińskiego drona rozpoznawczego pojawił się na jednym z nieoficjalnych ukraińskich kanałów na Telegramie. Bez szczegółowego opisu. Widać na nim jednak bez wątpienia atak przy użyciu rakiet ATACMS na rozwiniętą baterię rosyjskiego systemu przeciwlotniczego/przeciwrakietowego S-400.
Wyjątkowo dobrze udokumentowany atak
Film pokazuje próby obrony Rosjan. Odpalonych zostaje sześć rakiet. Czy skutecznie trafiły jakieś nadlatujące pociski – nie sposób powiedzieć. Być może jakieś tak. Ewidentnie jednak nie wszystkie, ponieważ chwilę po odpaleniu ostatniej rakiety pozycja Rosjan zostaje zasypana charakterystycznym gradem subamunicji, czyli niewielkich ładunków odłamkowych rozrzucanych w locie przez amerykańskie rakiety ATACMS. Ich eksplozje pokrywają całą baterię, natychmiast powodując wtórne eksplozje rakiet na wyrzutniach i niekontrolowane odpalenie jednej. Na nagraniu widać, że po jakimś czasie z zaatakowanej pozycji ucieka co najmniej jeden pojazd, prawdopodobnie wyrzutnia.
Profile szerzące nagranie w mediach społecznościowych najczęściej twierdzą, że to środowy atak w rejonie miejscowości Mospine w okupowanym obwodzie donieckim. Około 50 kilometrów od linii frontu. W środę lokalni mieszkańcy wrzucali do sieci nagrania i zdjęcia dymu unoszącego się z obrzeży miejscowości, sugerując, że doszło do jakiegoś ataku rakietowego. Teren widoczny na dzisiejszym nagraniu nie pokrywa się jednak z niczym w okolicach Mospine. Raczej z polem opodal wsi Obrizne, położonej 20 kilometrów dalej ku granicy z Rosją.
Dodatkowo w czwartek w sieci pojawiły się nagrania i zdjęcia Rosjan z miejsca ataku na jakąś baterię S-400. Według opisów zniszczeniu miała ulec niemal cała. Radar, stanowisko dowodzenia i trzy wyrzutnie. Tylko jedna z tych ostatnich miała ujść w całości. Do ataku Ukraińcy mieli użyć pięciu rakiet ATACMS. Jako miejsce wydarzenia też wskazywano Mospine. Zniszczenia pokrywają się z tym, co widać na dzisiejszym ukraińskim nagraniu. Najpewniej wszyscy mówią i piszą o tym samym wydarzeniu, tylko doszło do jakiejś pomyłki z lokalizacją, która została potem powielona.
Spektakularne potwierdzenie krytyki „baniek antydostępowych”
Niezależnie od miejsca zdarzeń trudno je określić inaczej niż porażkę Rosjan. S-400 to najnowocześniejszy i najcenniejszy rosyjski system przeciwlotniczy/przeciwrakietowy średniego zasięgu. Teoretycznie powinien być w stanie zestrzeliwać już nie najnowsze rakiety ATACMS (projekt z korzeniami w latach 80). Praktycznie najpewniej to potrafi i można przypuszczać, że jakieś strącił, jednak Ukraińcy nie strzelają do ich pojedynczo, ale salwami. Właśnie po to, żeby uzyskać efekt widoczny na nagraniu. Można bezpiecznie założyć, że po prostu przeciążyli obrońców, którzy nie byli w stanie poradzić sobie z kilkoma nadlatującymi pociskami. Częstą praktyką jest odpalanie pary rakiet przeciwlotniczych do jednego celu z zamiarem zwiększenia prawdopodobieństwa trafienia. Skoro na nagraniu widać sześć startów, to ukraińskich pocisków najpewniej było co najmniej trzy. Według nieoficjalnych rosyjskich opisów – pięć. Być może w Rosjan trafił numer cztery i pięć albo sam pięć. Niezależnie od tego rosyjska bateria poniosła porażkę w obronie siebie samej.
Porażką jest też fakt, że ukraiński dron ją obserwował. Stanowiska cennych systemów w rodzaju S-400 standardowo są osłaniane przez systemy krótszego zasięgu, najczęściej Pancyr. Do tego systemy walki radioelektronicznej. To one powinny wykryć i zniszczyć lub zagłuszyć ukraińskiego drona rozpoznawczego. Tak się jednak nie stało.
Ukraińcy już od około dwóch tygodni prowadzą intensywną kampanię ataków rakietami ATACMS. Ewidentnie otrzymali ich dużą przesyłkę z USA. Celem najczęściej jest Krym i położone tam bazy lotnicze, morskie oraz logistyczne. Pojawiło się już wiele twierdzeń o skutecznym trafieniu stanowisk baterii systemów S-300 i S-400, jednak w żadnym wypadku nie było tak jednoznacznych dowodów jak te z wczoraj i dzisiaj.
Najnowsze nagranie jest też bardzo wymowne w kontekście powielanych przez wiele lat przed wojną twierdzeń o rosyjskich „bańkach antydostępowych”. Rosyjskie systemy w rodzaju S-400 rozmieszczone np. w obwodzie kaliningradzkim miały rozpościerać w promieniu 400 kilometrów szczelny parasol uniemożliwiający działanie zachodniego lotnictwa. Często towarzyszyły temu sugestywne kółka na mapach obejmujące ogromne obszary. Opisywałem, dlaczego takie twierdzenia nie mają nic wspólnego z rzeczywistością i dlaczego rosyjskie systemy przeciwlotnicze to nie jest żadna cudowna broń. Praktyka wojny w Ukrainie wyraźnie to potwierdza. Jak każda broń mają ograniczenia, a wojska NATO od dekad szykują się do ich zwalczania. Między innymi przy użyciu ATACMS.