Na początek należy rozdzielić warstwę faktów od spekulacji. Fakty są takie, że nieznany obiekt spadł na pole kukurydzy w woj. lubelskim. Mieszkańcy relacjonują, że około północy słyszeli wybuch. Po godz. 2 w nocy z wtorku na środę policjanci otrzymali zgłoszenie dotyczące „eksplozji, wybuchu” w Osinach. W trzech domach wypadły szyby z okien. Na miejscu pracują służby, a władze nie wykluczają żadnego ze scenariuszy.
– Wszystko będzie badane. Dwie godziny temu zaczęliśmy czynności. Na razie nie jesteśmy w stanie wykazać, czy doszło do większych uszkodzeń. Na chwilę obecną czekamy na biegłego wojskowego, który będzie prowadził czynności. Na razie nie jesteśmy w stanie wykazać, jakiego rodzaju jest to obiekt, ani jakiej produkcji, z jakiego kraju pochodzi. Nie chcemy siać dezinformacji. Będziemy korzystać z wiedzy biegłego. Po jego opinii będziemy, mam nadzieję, wiedzieć, co się wydarzyło – dodał.
A teraz spekulacje. W sieci pojawia się coraz więcej zdjęć. Jedno z nich udostępniły lokalne media z serwisu lukow.tv. Widać na nim silnik, który leży na ziemi, a wokół niego przystrzyżoną kukurydzę. Co trzeba bardzo wyraźnie podkreślić, nie ma pewności, że fotografia pochodzi wprost z miejsca zdarzenia, choć wiele na to wskazuje.
Niektóre media natychmiast uznały, że jest to silnik z wojskowego drona używanego przez Rosjan w wojnie z Ukrainą, najpewniej Shahed. Raz jeszcze: potwierdzenia oficjalnego nie ma, więc ciągle poruszamy się w sferze spekulacji.
Spekulacje niepotrzebne. Eksperci alarmują
– W oparciu o to, co wypłynęło do tej pory, hipotezy bezpilotowca nie można wykluczyć – mówi Interii prof. Krzysztof Kubiak z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. – Informacje są szczątkowe, a spekulowanie w oparciu o tę fotografię o typie tego obiektu to wróżenie z fusów. I to niepotrzebne, bo podgrzewające napięcie – dodaje ekspert zajmujący się wojskowością.
Apeluje jednocześnie o cierpliwość, rozsądek i spokojne zbadanie sprawy. – Polska jest w dość specyficznym okresie. Konstytuuje się aparat wykonawczy nowego prezydenta, czyli zwierzchnika sił zbrojnych. Rosyjski aparat wojny psychologicznej jest rozrośnięty. Więc zanim zaczniemy głosić sensacyjne informacje, najpierw trzeba je bardzo dobrze sprawdzić. Choćby po to, by nie ułatwiać Rosjanom sondowania reakcji polskiej opinii publicznej – podkreśla naukowiec.
Nieznany obiekt. Co widać na zdjęciu?
O to, co widać na zdjęciu, pytamy także redaktora Dawida Kamizelę z portalu Strefa Obrony.
– To silnik spalinowy, dwułopatowe śmigło i tłumiki. To może być Szahed, Gieran, Gerbera albo coś innego. Problem w tym, że na podstawie jednego zdjęcia pewności nikt nie będzie miał, więc nie można wyciągać daleko idących wniosków – mówi Interii red. Kamizela.
Nasz kolejny rozmówca – doświadczony wojskowy – również nie ma pewności. Mówi Interii, że „to raczej Geran, w dodatku starszej generacji„. Zaznacza jednak, że po Geranie powinien pozostać spory krater po eksplozji, a jak dotąd takich informacji nie podano. Jak zaznacza, nie można mieć żadnej pewności na podstawie jednej, niedokładnej fotografii.
Wydaje się więc, że na ten moment spekulacji jest więcej niż faktów. Warto więc powtórzyć za prof. Kubiakiem, że „zanim zaczniemy głosić sensacyjne informacje, najpierw trzeba je bardzo dobrze sprawdzić”.
Władysław Kosiniak-Kamysz zabrał głos
Wcześniej do sprawy na konferencji prasowej odniósł się szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Wicepremier przekonywał, że „najprawdopodobniej mówimy o dronie, który się rozbił”. Dodał, że trwa analiza pirotechniczna, która ma stwierdzić, czy był to dron o charakterze militarnym, czy służący do przemytu.
– Nie nosi on na razie – z tych informacji, które otrzymałem – znamion, które by świadczyły od razu o charakterze militarnym, więc też nie należy wykluczyć, że możemy mieć do czynienia z dronem przemytniczym. I nie należy wykluczyć czegoś, co miało też miejsce w innych państwach – aktów sabotażu, czyli działania związanego z dywersją, z sabotażem na terytorium Rzeczpospolitej – powiedział wicepremier.