To nie tylko kolejna część znanej serii imprezowych planszówek od Nintendo, ale prawdziwy wybuch kolorów, śmiechu i rywalizacji, która wciąga każdego, niezależnie od wieku czy poziomu zaawansowania. Od pierwszych sekund gra daje jasno do zrozumienia, że nie bierze jeńców – chce rozkręcić imprezę i robi to z rozmachem godnym samego Bowsera. Zaczyna się niewinnie: jesteśmy w Toad Town, wita nas znajoma muzyczka, a Toad wręcza zaproszenie do tytułowego Jamboree. Wokół – aż 21 innych postaci gotowych, by rozpocząć najbardziej zakręconą planszową przygodę na Nintendo Switch. To zapowiedź czegoś większego, niemal karnawału, w którym każdy ma szansę zabłysnąć.
Gra kipi kolorami i szczegółami
Już na pierwszy rzut oka widać, że Nintendo naprawdę się postarało. Gra kipi kolorami i szczegółami, które budują atmosferę niczym z najlepszych animacji. Dostępnych jest aż 22 grywalnych postaci – oprócz klasyków, jak Mario, Luigi czy Peach, pojawiają się też nowe twarze, w tym charyzmatyczna Pauline czy skaczący Ninji. Ale to dopiero początek – bo prawdziwym sercem każdej odsłony Mario Party są plansze, na których rozgrywa się cała zabawa. W Jamboree mamy ich aż siedem, każda zupełnie inna i z własnym charakterem. Rainbow Castle to błyszczący pałac z niespodziankami i dynamiczną mechaniką zmieniających się ścieżek, Western Land przenosi nas na Dziki Zachód, gdzie kurz, saloony i pojedynki są na porządku dziennym, a Toad Town Carnival to eksplozja kolorów i atrakcji w stylu wesołego miasteczka. Każda z plansz oferuje unikalne wyzwania, zmuszając graczy do kombinowania i adaptacji – i to właśnie czyni zabawę tak świeżą nawet po wielu rozgrywkach.
Ponad 110 minigier
Największą siłą Jamboree pozostają jednak minigry – i to w ilości, która przyprawia o zawrót głowy. Ponad 110 różnorodnych wyzwań, z których każde zostało zaprojektowane z wyczuciem humoru i kreatywnością typową dla Nintendo. Jednego momentu gotujemy w rytm muzyki, by chwilę później skakać przez ogniste płomienie, unikać latających ryb albo ścigać się na chmurach. Część gier stawia na refleks, inne na spryt, jeszcze inne na czyste szaleństwo. To właśnie ten miks czyni każdą sesję zupełnie innym doświadczeniem – nie sposób się nudzić, bo gra cały czas zaskakuje nowymi pomysłami. Minigry są przy tym intuicyjne, dobrze wyważone i – co kluczowe – po prostu zabawne. Nawet jeśli ktoś przegrywa, trudno się nie śmiać z własnych potknięć.
Jednym z najbardziej ekscytujących elementów Jamboree jest tryb online dla aż 20 graczy, czyli tzw. Koopathlon. Już sama nazwa brzmi jak czyste szaleństwo, ale w praktyce działa to zaskakująco dobrze. Koopathlon to seria szybkich, intensywnych minigier, w których gracze rywalizują o punkty niemal bez przerwy. Tempo jest zawrotne, emocje sięgają zenitu, a śmiech – szczególnie w trybie głosowym – gwarantowany. I choć panuje tu chaos, to jednak jest to ten dobry chaos, który sprawia, że serce bije szybciej, a dłonie ściskają Joy-Cona z determinacją. Tryb ten to świetny sposób na integrację, niezależnie czy gramy z rodziną, znajomymi czy zupełnie obcymi osobami z internetu.
Co ważne – Super Mario Party Jamboree to gra absolutnie uniwersalna. Można w nią grać mając pięć, piętnaście czy pięćdziesiąt lat – zasady są proste, sterowanie intuicyjne, a klimat na tyle przyjazny, że nikt nie czuje się wykluczony. Gra świetnie sprawdza się podczas rodzinnych wieczorów, spotkań z przyjaciółmi, a nawet jako nietypowa forma integracji w pracy (tak, testowane – i przeszło próbę z humorem). Tryby lokalne i online działają bez zarzutu, a połączenia sieciowe są stabilne, co w przypadku gier imprezowych bywa kluczowe dla utrzymania płynności zabawy.
Od strony technicznej również trudno się do czegokolwiek przyczepić. Gra działa płynnie, animacje są żywe i dynamiczne, a Joy-Cony reagują precyzyjnie – zarówno podczas klasycznego sterowania, jak i w bardziej ruchowych minigrach. Nintendo wyraźnie wyciągnęło wnioski z poprzednich odsłon serii, oferując znacznie więcej zawartości, bardziej dopracowane plansze i minigry oraz ogólny szlif, który sprawia, że Jamboree to nie tylko gra – to cała impreza zapakowana w kartridż. Widać, że nie był to projekt robiony „na szybko”, ale pełnoprawna produkcja, która ma za zadanie na nowo zdefiniować, czym jest dobra zabawa na Switchu.
Czysta frajda dla wszystkich graczy
Super Mario Party Jamboree to tytuł, który idealnie pokazuje, dlaczego Nintendo wciąż króluje w segmencie gier imprezowych. Łączy prostotę z kreatywnością, humor z rywalizacją, a chaos z radością w taki sposób, że trudno się oderwać. To gra, która nie potrzebuje wielkich narracji ani złożonych mechanik – wystarczy kilka znajomych, trochę wolnego czasu i można mieć pewność, że wieczór będzie udany. Jamboree bawi, integruje i zaraża pozytywną energią, jak mało który tytuł na rynku. To właśnie ten rodzaj magii, który sprawia, że nawet osoby, które na co dzień nie grają, po chwili śmieją się i rywalizują, jakby robiły to od lat.
Na koniec można powiedzieć jedno: jeśli szukasz gry, która rozkręci każdą imprezę i sprawi, że nawet najwięksi sceptycy dadzą się porwać zabawie – „Super Mario Party Jamboree” jest właśnie tym tytułem. Nintendo przypomniało wszystkim, jak wygląda czysta, nieskrępowana radość z grania razem. I za to należy się solidna dziewiątka na dziesięć. Nie perfekcyjna, ale absolutnie wystarczająca, by podbić serca graczy – i to nie tylko na jedną noc.
Super Mario Party Jamboree to czysta frajda dla wszystkich graczy, niezależnie od wieku i poziomu umiejętności.
Ocena: 9/10
Autor: Matuesz Kasperski