Zaledwie dekadę temu luksus definiowano dość jednoznacznie: willa pod miastem, wakacje na Malediwach i mercedes klasy S wystarczały, by uchodzić za człowieka sukcesu. Jednak czasy się zmieniły, a wraz z nimi — symbole statusu społecznego.
Jak donosi „Business Insider Polska”, dziś o prestiżu coraz częściej świadczą znacznie mniej oczywiste elementy — takie, które niekoniecznie rzucają się w oczy, ale dla wtajemniczonych są jednoznacznym sygnałem przynależności do finansowej elity.
Apartament przy ulicy Złotej w Warszawie, posiadłość w Hiszpanii czy elektryczny samochód klasy premium — to, zdaniem serwisu, nowe oznaki luksusu, które wypierają tradycyjne wyobrażenia o bogactwie.
Nowe symbole luksusu – już nie wystarczy „mieć pieniądze”
„Business Insider” powołuje się na raport firmy KPMG, z którego wynika, że w Polsce jest już ponad 73 tys. osób, które można uznać za „bardzo bogate”, czyli zarabiające powyżej miliona złotych brutto rocznie. Dodatkowo ponad 58 tys. Polaków dysponuje aktywami przekraczającymi milion dolarów. W takiej rzeczywistości luksus stał się bardziej subtelny — a przez to trudniejszy do zdefiniowania. Jak zauważają eksperci cytowani przez serwis, samo posiadanie pieniędzy nie wystarcza. Znaczenie zyskuje sposób ich wydawania. Liczy się nie tylko to, co masz, ale gdzie to masz i jak z tego korzystasz. Posiadanie elektryka, jak Porsche Taycan czy Tesla, przestaje być wyłącznie wyborem ekologicznym — to wyraźny sygnał przynależności do grupy nowoczesnych, świadomych elit. Choć w przypadku tego ostatniego to również nieco polityczny wybór.
Dyskretny luksus zamiast ostentacyjnego bogactwa
Dziś osoby zamożne coraz częściej stawiają na tzw. „dyskretny luksus”. Coraz więcej bogatych Polaków wybiera dobra rozpoznawalne tylko dla wtajemniczonych: kameralne osiedla w Hiszpanii, limitowane edycje zegarków czy usługi z zakresu concierge lifestyle. Tego typu symbole statusu działają jak subtelne kody — odczytywane wyłącznie przez innych członków elity.
Jak zauważa „Business Insider”, pokazuje to wyraźnie, że definicja luksusu staje się coraz bardziej złożona i uzależniona nie tylko od kwoty na koncie, ale od stylu życia, świadomości i unikalnych wyborów. I choć ów „dyskretny luksus” był przez dziesięciolecia — a nawet stulecia — wyznacznikiem finansowych elit, w Polsce przełomu XX i XXI w. część świeżo upieczonych milionerów lubowała się w finansowej ostentacyjności z krzykliwym logo w roli głównej.
Dla starej gwardii, z nie tylko finansowym rodowodem, apartament przy ulicy Złotej w Warszawie zawsze będzie zbyt wyzywający. Zamiast Hiszpanii wybiorą Portugalię lub Czarnogórę. Elektryka z logo Tesli zamienią na odrestaurowanego Astona Martina, a w zakupowym rodeo zawsze będą chętni na Fangora, Stażewskiego czy Juszkiewicz. To już jednak szczegóły — liczy się zmiana kierunku. A ta jest zdecydowana.