Informację o obcych komponentach w płytach głównych inwerterów potwierdziła w rozmowie z mediami organizacja Green Power Denmark zrzeszająca 1,5 tys. firm z branży odnawialnych źródeł energii. Sprzęt pochodził z Azji.
Dania. Wykryto obce komponenty w falownikach do OZE
Urządzenia wykryto w ramach jednego z projektów rozwojowych zanim podejrzane inwertery zostały jeszcze podłączone do sieci. „To jasne ostrzeżenie – zagrożenia dla bezpieczeństwa energetycznego ukrywają się wszędzie” – alarmuje Green Power Denmark.
Duńscy eksperci zwracają uwagę, że sabotaż nie zawsze musi oznaczać bezpośredniej ingerencji. Może chodzić o ukryte komponenty czy funkcje. „Dlatego nasze firmy najpierw rozkręcają urządzenia i sprawdzają je zanim zostaną uruchomione” – podkreślają Duńczycy.
Nie ujawniono, skąd dokładnie pochodziły podejrzane falowniki, ale wiele wskazuje na to, że mogły być to urządzenia z Chin. Tydzień temu podobne odkrycia ujawniono w USA. Inwertery miały być wyposażone w „niewyjaśnione urządzenia komunikacyjne”. Pochodziły właśnie z Państwa Środka.
Chiński sabotaż w komponentach do zielonej energii?
Zadaniem falowników jest zamiana prądu stałego na prąd zmienny. Wykorzystuje się je do podłączania paneli słonecznych i turbin wiatrowych do sieci elektroenergetycznych. Są używane także w bateriach, pompach ciepła czy ładowarkach do samochodów elektrycznych. Jednym z największych producentów i eksporterów są Chiny.
Inwertery często posiadają moduły pozwalające na zdalne zarządzanie. Instalatorzy stosują własne oprogramowanie, które blokuje niepożądany dostęp do urządzeń z zewnątrz. Umieszczenie w nich dodatkowych komponentów komunikacyjnych umożliwiałoby jednak obejście tych zabezpieczeń i np. zdalne wyłączenie farm słonecznych.
„Chiny dostrzegają potencjał w tym, że mogą narazić elementy naszej infrastruktury na zakłócenia lub zniszczenie” – przyznał w rozmowie z Reutersem Mike Rogers, były dyrektor w amerykańskiej agencji bezpieczeństwa narodowego.