W niedzielę Mariusz Błaszczak, były szef MON w rządzie PiS, opublikował post, w którym stwierdził, że „zachodnia granica” przestała istnieć, a Niemcy regularnie „podrzucają” do Polski migrantów, na co służby nie reagują.
Od strony polskiej odbywają się również protesty i zgromadzenia obywateli, którzy organizują się, aby samozwańczo „patrolować” okolice granicy. Do sytuacji na polsko-niemieckim pograniczu odniósł się w poniedziałek minister spraw wewnętrznych i administracji. – Premier zapowiedział, że prawdopodobnie w czasie wakacji może być wprowadzona kontrola na granicy polsko-niemieckiej od strony polskiej – przypomniał Tomasz Siemoniak.
– Co do liczb – zarówno jeśli chodzi o liczby osób, podlegających readmisji, jak i osoby nie wpuszczone na granicy – są one znacząco niższe, względem roku 2023 i 2024 – przekazał polityk.
Sytuacja na zachodniej granicy. Siemoniak: Efekt doktryny Czaputowicza
Według Siemoniaka, mamy do czynienia z sytuacją, w której temat migrantów na zachodniej granicy jest wykorzystywany politycznie. – Są budowane ogromne emocje, ale gdzie byli ci politycy dwa lata temu, gdy te liczby były znacząco większe? – zastanawiał się minister.
Według szefa MSWiA obecnie nasz kraj dotykają konsekwencję „doktryny Czaputowicza”, czyli przymykania oka „na to, kto do Polski wjeżdża, bo oni i tak wszyscy jadą do Niemiec”. – Pan minister z PiS, Czaputowicz, dokładnie to powiedział w wywiadzie. Dziś zbieramy owoce tego rodzaju polityki, bo to wytworzyło cały szlak (migracyjny) przez Polskę – podkreślił.
Minister zaznaczył jednocześnie, że w związku z rozmaitymi działaniami podjętymi przez obecną władzę, udało się uszczelnić polsko-białoruską granicę. Oznacza to, że mniej osób miałoby podążać obecnie szlakiem migracyjnym przez Polskę do Europy Zachodniej, w tym Niemiec.
Ludzie sami „patrolują” granice. Szef MSWiA: Straż Graniczna czeka
Następnie polityk nawiązał do tzw. patroli obywatelskich. Jak stwierdził, jeżeli ktoś chce czynnie podjąć się ochrony rodzimych granic może wstąpić do Straży Granicznej. – Straż Graniczna czeka. Mamy 1500 nowych etatów. Jeśli ktoś spełnia kryteria absolutnie będzie mile widziany – dodał.
– Ale ci, którzy chcą robić awantury, obrażają policjantów, szukają możliwości jakiegoś incydentu, czy robienia tym polityki – absolutnie to potępiamy. W tych przypadkach, gdzie jest łamane prawo, odpowiednie organa będą reagowały – zapowiedział.
Minister zaznaczył, że państwo w żaden sposób nie współpracuje z tzw. patrolami obywatelskimi. Jak dodał, owe grupy „nie mają żadnych uprawnień” do dokonywania choćby zatrzymań na granicy. – Te osoby raczej trudno nazwać patrolami. Próbują prowokować polskich funkcjonariuszy – mówił, wskazując, że bynajmniej nie wspierają działań rodzimych służb, ale chcą robić „na granicy zadymę”.
Szef MSWiA podkreślił, że w przypadku osób, które łamią prawo, „musi być reakcja państwa”. – Nie możemy sobie pozwolić na to, że są takie osoby, które robią zdjęcie funkcjonariuszce państwowej i wzywają do tego, żeby ujawniać jej nazwisko i organizują jakiś rodzaj internetowego linczu na tej osobie – powiedział, dodając jednak, że „nikt nikomu nie zabrania demonstrować i wyrażać swoje dowolne poglądy”.
- Prezes PiS zjawił się na granicy z Niemcami. „Jakaś niebywała historia”
- Burza po nagraniach z granicy. „Podrzucają migrantów”. Wicemarszałek grzmi